10 spotkań Ligi Europy UEFA w Canal+, TVP Sport i Eurosporcie

Faza grupowa Ligi Europy wkracza w decydującą fazę. Niektóre z zespołów, które obejrzymy w czwartek mogą już w najbliższym spotkaniu zapewnić sobie awans. W grupie A Slavia Praga i Villareal zgromadziły po 5 punktów. Jedno oczko mniej ma Astana, natomiast […]

Faza grupowa Ligi Europy wkracza w decydującą fazę. Niektóre z zespołów, które obejrzymy w czwartek mogą już w najbliższym spotkaniu zapewnić sobie awans.

W grupie A Slavia Praga i Villareal zgromadziły po 5 punktów. Jedno oczko mniej ma Astana, natomiast Maccabi zamyka tabelę z 1 punktem. To właśnie mecz pomiędzy 3. a 4. zespołem tej grupy będzie transmitowany w nSport+. Faworytem jest kazachski zespół, który 2 tygodnie temu wygrał z Maccabi 4-0 i przedłużył swoją serię bez porażki na własnym stadionie w europejskich pucharach do 17 meczów. Tak okazałe zwycięstwo było dla nich najwyższym w historii występów w europejskich pucharach. Dla zespołu z Tel Avivu to ostatnia szansa, aby chociaż przedłużyć swoje nadzieje na wyjście z grupy, ale ciężko sobie wyobrazić tę drużynę w pierwszej dwójce. Piłkarze Astany w lidze zajmują 1. miejsce, ale w ostatnich 3 spotkaniach 2 razy przegrali i ich przewaga nad wiceliderem stopniała do zaledwie 1 punktu.

Piłkarze Hoffenheim od zwycięstwa 3-1 przeciwko Istambułowi Basaksehir nie wygrali żadnego 3 ligowych spotkań. W lidze ulegli Wolfsburgowi i Borussi Mönchengladbach, a w pucharze lepszy okazał się Werder. Przed poprzednim meczem z tureckim zespołem także mieli serię 3 meczów bez zwycięstwa, więc czwartkowy spotkanie znów może być dla nich okazją do przełamania się. Basaksehir pokazuje w tym sezonie dwa oblicza. W ostatniej rundzie eliminacyjnej Ligi Mistrzów odpadli z Sevillą, w Lidze Europy nie wygrali jeszcze żadnego spotkania, ale w lidze tureckiej po 10 kolejkach zajmują 2. miejsce z tylko 3-punktową stratą do Galatasaray. Według bukmacherów faworytem jest Hoffenheim, ale niemiecka drużyna bardzo słabo gra na wyjazdach. Z 8 takich starć wygrali tylko 2 i w tym aspekcie Adebayor i spółka mogą upatrywać swoich szans.

Może się okazać, że jedyna drogą do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie dla Milanu będzie wiodła przez Ligę Europy. Słabe wyniki w Serie A i niemoc w meczach z czołówką sprawiają, że do 4. miejsca „Rossoneri” tracą już 12 punktów, a z taką formą ta strata jest nie do odrobienia. Dla fanów Milanu wizyta w Atenach może przynieść wiele pięknych wspomnień. To w tym mieście ich ulubieńcy wznosili trofeum Ligi Mistrzów po finałowych zwycięstwach z Barceloną w 1994 i Liverpoolem w 2007 roku. Przed Milanem okazja do rewanżu, bo w pierwszym meczu z AEK na San Siro tylko zremisował 0-0. Dla gospodarzy czwartkowego meczu ten wynik był powodem do zadowolenia. Remis z Milanem może okazać się kluczowy w walce o awans z Rijeką i Austrią Wiedeń, które swoje mecze z włoskim zespołem przegrały. AEK Ateny  grając przeciwko włoskim drużynom na własnym stadionie nie przegrali od 6 meczów, 5 z nich remisując, a jedynym rywalem, którego ograli był…Milan w 2007 roku. Czy tym razem Grecy znów sprawią dużą niespodziankę?

W grupie „śmierci”, czyli tej oznaczonej literą „E” zespół typowany do zajścia daleko w całych rozgrywkach, ma na koncie tylko 1 punkt. Everton zremisował tylko z Appolonem, a w ostatnim meczu uległ Lyonowi 1-2. Teraz mają okazję do rewanżu, a kibice z nadzieją patrzą w przyszłość, bo klub rozstał się z dotychczasowym menadżerem – Ronaldem Koemanem. Obowiązki Holendra tymczasowo przejął legendarny obrońca „The Toffees” David Unsworth. Dla Anglika to już drugie podejście do tej roli w Evertonie, bo pod koniec sezonu 2015/2016 poprowadził Everton do zwycięstwa 3-0 przeciwko Norwich. Ponowny debiut miał już mniej udany, bo jego zespół przegrał z Leicester 2-0 i nadal zajmuje miejsce w strefie spadkowej. Lyon znajduje się w zdecydowanie lepszym położeniu. W Lidze Europy mają na koncie 5 punktów i drugie miejsce, w Lidze francuskiej są na miejscu 3. Zespół nie przegrał od 7 spotkań licząc wszystkie rozgrywki i do czwartkowego meczu przystępuje w roli faworyta. W czasie francusko-angielskiego starcia, o punkty walczyć będą też piłkarze Atalanty z Appolonem. Zwycięstwo włoskiego zespołu zapewni im awans, natomiast inny wynik będzie uznany za niespodziankę. Appolon w lidze cypryjskiej po 7 meczach jest niepokonany i taki status miał też w Lidze Europy po meczach z Lyonem i Evertonem. Podczas wizyty we Włoszech uległ Atalancie 3-1 i ten wynik oraz zwycięstwo Lyonu z Everton skomplikowały ich sytuację w grupie. Jeśli w czwartek znów przegrają, to może okazać się, że nie będą mieli już szans na awans.

Po 3 meczach grupowych tylko 4 liderów ma na swoim koncie komplet punktów. Jednym z nich jest Arsenal, który na własnym stadionie zagra z Crveną Zvezdą. „Kanonierzy” wraz z Manchesterem United są najlepszym zespołem w lidze, jeśli chodzi o grę na własnym boisku. Na The Emirates wygrali wszystkie 5 spotkań, a doliczyć trzeba jeszcze mecz Ligi Europy z FC Koeln i dwa spotkania Pucharu Anglii. Zespół Wengera nie ma zamiaru zakończyć swojej serii w czwartek i wszystko wskazuje na to, że poradzi sobie z rolą zdecydowanego faworyta. Crvena na własnym podwórku jest liderem, a w Lidze Europy zdobyła 4 punkty. Co prawda przegrała u siebie z Arsenalem, ale gola straciła dopiero w 85 minucie po pięknym strzale Oliviera Giroud, a do tego czasu stawiała mocny opór gościom z Anglii. Drugie ze spotkań tej grupy to mecz FC Koeln z Bate Borysów. Niemcy po losowaniu grup byli stawiani w roli faworyta do awansu zaraz za Arsenalem, ale dotychczas ulegli każdemu rywalowi, choć ich gra wyglądała lepiej niż wyniki. Tego nie można powiedzieć o ich postawie w lidze, bo z 10 meczów przegrali aż 8, a pozostałe 2 zremisowali. Tak słaba postawa plasuje ich na ostatnim miejscu w Bundeslidze, a w najbliższych tygodniach będą musieli radzić sobie bez dwóch kluczowych zawodników: Jonasa Hectora i Jhona Cordoby.

W grupie J zagra zespół, który ma na swoim koncie 7 punktów, z drużyną która zdobyła tylko 2 oczka. Te zespoły to szwedzkie Ostersunds i hiszpańskie Athletic Bilbao, które jest faworytem, ale 7 punktów należy do szwedzkiego zespołu. Postawa Ostersunds w obecnych rozgrywkach to spora niespodzianka. Zaczęli od zwycięstwa 2-0 z Zorią Ługańsk, później pokonali 1-0 Herthe Berlin, a w meczu z Athletikiem Bilbao zremisowali po straconym golu w 89. minucie. W lidze szwedzkiej, w której za kilka dni rozegrana zostanie ostatnia kolejka, do końca będą walczyli o miejsce w europejskich pucharach. Obecnie znajdują się na 4. miejscu, a ich strata do 3. pozycji dającej mecze elminacyjne do Ligi Europy tracą 1 punkt. Kibice w niedzielę na stadionie pewnie będą wpatrzeni w telefon i zaczną śledzić wyniki innych spotkań, jeśli w meczu Ostersunds wszystko będzie układało się po ich myśli. Zanim wielkie emocje związane z ligą, to szwedzki zespół poleci do Hiszpanii, aby tam sprawić kolejną niespodziankę. Athletic Bilbao w ostatnim spotkaniu ligowym przegrało z Barceloną, zremisowało 1-1 w pucharowym spotkaniu z zespołem z 3. poziomu rozgrywkowego, a wcześniej uległo Leganes i są dopiero na 15. miejscu. Jeśli nie wygrają w czwartek i nie wyjdą z grupy, w której są największymi faworytami, ten sezon mimo, że jeszcze nie jest w połowie, będzie uznany za katastrofę.

Kolejnym zespołem, który 3 razy wygrał w grupie jest Lazio. Rzymianie mają za sobą serię 8 zwycięstw z rzędu we wszystkich rozgrywkach, a w lidze potwierdzili ostatnio swoją świetną formę zwycięstwem 5-1 z Benevento. Zespół, który pokonał 2-1 Juventus na stadionie „Starej Damy” musi być faworytem w starciu z Niceą. W poprzednim spotkaniu tych drużyn byliśmy świadkami szalonego początku bo po 5 minutach na ekranach widniał wynik 1-1. Ostatecznie Lazio wygrało ten mecz 3-1 i awansowali na 1. miejsce w grupie Ligi Europy. Problemem Rzymian może być kontuzja Ciro Immobile, który w czwartek prawdopodobnie na boisko nie wyjdzie. Nicea przegrała 5 ostatnich meczów i zajmuje dopiero 16. miejsce w lidze. Mecz z Lazio z jednej strony może okazać się dla nich przełomowym, ale z drugiej Rzymianie mogą urządzić sobie strzelaninę z podłamanym rywalem.

Ostatnie czwartkowe spotkanie to mecz Vardaru z Realem Sociedad. Zespół z Macedonii w 3 meczach stracił aż 14 goli i jest bliski niechlubnego rekordu, który ustanowił Slovan Bratysława, tracąc w 6 spotkaniach 20 bramek. Vardar w meczu z Hiszpanami przegrał 0-6. Dla Realu było to najwyższe zwycięstwo w historii występów w europejskich pucharach, a brazylijski napastnik Willian José strzelił 4 gole i stał się tym samym dopiero czwartym zawodnikiem, który zdobył tyle bramek w jednym meczu Ligi Europy. To co jest wyjątkowego w zespole Sociedad spośród 48 drużyn, to fakt, że żaden z zawodników nie obejrzał w tych rozgrywkach kartki. Dla Realu ten mecz to okazja aby znacznie przybliżyć się do awansu, o który walczą z Zenitem i Rosenborgiem.

CZWARTEK– 2 LISTOPADA 2017

18:55 Liga Europy UEFA – grupa C: ISTAMBUŁ BASAKSEHIR – TSG 1899 HOFFENHEIM na żywo
CANAL+ Sport HD

18:55 
Liga Europy UEFA – grupa E: APOLLON LIMASSOL –  ATALANTA BC na żywo

Komentarz: Bartosz Gleń – Filip Surma

18:55
 Liga Europy UEFA – grupa A: MACCABI TEL AVIV – FC ASTANA na żywo


18:55 
Liga Europy UEFA – grupa D: AEK ATENY – AC MILAN na żywo
TVP Sport HDsport.tvp.pl

18:55
Liga Europy UEFA – grupa E: OLYMPIQUE LYON – EVERTON FC na żywo
Eurosport 1 HDEurosport PlayerIpla

18:55 
Liga Europy UEFA: MULTILIGA na żywo

Komentarz: Mariusz Wróblewski, Michał Kornacki

21:00 
Liga Europy UEFA – grupa H: ARSENAL FC – CRVENA ZVEZDA na żywo
CANAL+ Sport HD
Ipla
Komentarz: Przemysław Pełka – Rafał Nahorny

21:00
 Liga Europy UEFA – grupa J: ATHLETIC CLUB – OSTERSUNDS FK na żywo

Komentarz: Cezary Olbrycht – Wojciech Jagoda

21:00 
Liga Europy UEFA – grupa L: FK VARDAR – REAL SOCIEDAD na żywo

Komentarz: Rafał Wolski – Leszek Orłowski

21:00 
Liga Europy UEFA – grupa H: FC KOELN – BATE BORYSÓW na żywo
TVP Sport HDsport.tvp.pl

21:00 
Liga Europy UEFA – grupa K: SS LAZIO – OGC NICE na żywo
Eurosport 1 HDEurosport PlayerIpla

21:00 
Liga Europy UEFA: MULTILIGA na żywo

Komentarz: Wojciech Zawioła, Piotr Domagała, Adam Westfal

23:30
Liga Europy UEFA: SKRÓTY na żywo
CANAL+ Sport HD
Komentarz: Krzysztof Bandych, Edward Durda

About 0a60d0xx