EURO zbliża się wielkimi krokami – sprawdź nasze przewidywania!

EURO zbliża się wielkimi krokami. Redakcja TakSięGra przygotowała analizę tego, co mogą zaprezentować poszczególne reprezentacje. Grupa A – Dawid Sieńkowski W grupie A mierzyć się będą reprezentacje Włoch, Szwajcarii, Turcji i Walii. Mecz „Azzurrich” z Turkami otworzy XVI mistrzostwa Europy […]

EURO zbliża się wielkimi krokami. Redakcja TakSięGra przygotowała analizę tego, co mogą zaprezentować poszczególne reprezentacje.

Grupa A – Dawid Sieńkowski

W grupie A mierzyć się będą reprezentacje Włoch, Szwajcarii, Turcji i Walii. Mecz „Azzurrich” z Turkami otworzy XVI mistrzostwa Europy w piłce nożnej w piątek, 11 czerwca o godz. 21:00. Odbędzie się on na Stadionie Olimpijskim w Rzymie. Dzień później rywalizacje zainaugurują Szwajcarzy i Walijczycy. Ich spotkanie na obiekcie olimpijskim w Baku zacznie się o godz. 15:00.

W gronie faworytów do wygrania EURO są Włosi. Powracają oni do dużego turnieju po nieobecności na mistrzostwach świata 2018 w Rosji. W 2016 roku podczas czempionatu Starego Kontynentu we Francji odpadli na etapie ćwierćfinału po przegranych rzutach karnych z Niemcami. Wtedy aż do półfinału dotarła za to reprezentacja Walii, którą w drodze do finału wyeliminowali późniejsi mistrzowie Europy – Portugalczycy.

Grupa B – Marceli Korytek

O wyjście z grupy B na stadionach w Petersburgu i Kopenhadze powalczą Rosja, Belgia, Dania i Finlandia. Już w sobotni wieczór Czerwone Diabły podejmą Sbornayą, a to spotkanie poprzedzi rywalizacja Duńskiego Dynamitu z Puchaczami. Mecze drugiej kolejki tej grupy zostaną rozegrane 16. i 17. czerwca, a trzecią kolejkę zobaczymy 21. czerwca. Z tego grona tylko Duńczycy zdobywali w przeszłości Puchar Henriego Delaunaya, czyli trofeum Mistrzostw Europy. Pierwsze Euro, w 1960 roku wygrał Związek Radziecki, czyli protoplasta obecnej Rosji.

Belgowie są liderem rankingu FIFA, a zatem teoretycznie najlepszą kadrą na świecie, ale w praktyce może to wyglądać zupełnie inaczej. Drużyna Roberta Martineza była już typowana na czarnego konia Mundialu w Rosji i to się sprawdziło. Wygrała ona brązowy medal pokonując w małym finale Anglików. Być może w tym roku, podopieczni Hiszpana osiągną apogeum swojej formy. Bać się należy także Stanisława Czerczesowa i jego wychowanków. Rosjanie pod wodzą Stana potrafią stawić czołam nawet największym tuzom światowego futbolu. Liczymy na fantastyczne emocje w Petersburgu i nie tylko. Duńczycy i Finowie wydają się być autsajderami tego zestawienia, chociaż zwłaszcza Ci pierwsi pokazali już kiedyś, że w piłce wszystko jest możliwe.

Grupa C – Arkadiusz Kogut

W tej grupie zmierzą się ze sobą natomiast reprezentacje Austrii, Holandii, Macedonii Północnej oraz Ukrainy. Ekipy te będzie można zobaczyć po raz pierwszy na mistrzostwach w niedzielę, bowiem wtedy „Das Team” zagra o 18:00 z Macedonią Płn. w Bukareszcie. Wieczorem zaś „Oranje” powalczą z naszymi wschodnimi sąsiadami na Johan Cruijff Arenie w Amsterdamie. Kolejne mecze tej grupy 17 i 21 czerwca.

Faworytem do wygrania fazy grupowej wydają się być zdecydowanie Holendrzy, chociażby z tego powodu, że wszystkie spotkania rozegrają we własnym kraju. O drugie miejsce powinny powalczyć reprezentacje Ukrainy i Austrii z lekkim wskazaniem jednak na tych pierwszych.  Na pożarcie wydaje się być zostawiona Macedonia, która debiutuje na mistrzostwach Europy. Czy jednak na pewno powinniśmy tak sądzić? Już w marcowych meczach eliminacji MŚ pokazali, że można pokonać Niemców i to na ich własnym terenie. A przecież na każdym wielkim turnieju są niespodzianki. Pomimo że nie jest to grupa „śmierci”, to wszystkie pojedynki zapowiadają się bardzo ciekawie.

Grupa D – Łukasz Brajczewski

Grupę D tworzą Anglia, Chorwacja, Czechy i Szkocja. Faworytem wydaje się być drużyna prowadzona przez Garetha Southgate’a, ale Anglicy nie powinni lekceważyć rywali. Chorwacja to srebrny medalista z Mistrzostw Świata w Rosji. Czesi i Szkoci to solidne zespoły i mogą powalczyć o coś więcej niż 3. miejsce w grupie.

Anglia

Synowie Albionu są murowanym kandydatem do wyjścia z grupy. Co więcej, Anglicy są wymieniani jako jeden z faworytów do zwycięstwa całego turnieju. W kadrze znalazło się sześciu piłkarzy, którzy grali w finale Ligi Mistrzów. Selekcjoner ma kłopot bogactwa, może zestawić dwie silne jedenastki. Dobrze obrazuje to sytuacja na prawej obronie. Pewniakiem do gry był Trent Alexander-Arnold, ale doznał kontuzji i nie wystąpi na Euro. Southgate do wyboru ma James’a, Trippier’a i Walker’a – graczy o równie wielkich umiejętnościach. Zespół próbuje nawiązać do 1966 roku, kiedy został Mistrzem Świata, ale wychodzi im to kiepsko. W XXI wieku Anglia tylko raz dotarła do półfinału (w 2018 zajęli 4. miejsce). Harry Kane wsparty zdolną młodzieżą (Sancho, Foden, Mount) ma predyspozycje, by doprowadzić Anglię przynajmniej do 1/2 finału, a może nawet więcej.

TYP: Półfinał

Chorwacja

Chorwaci byli rewelacją MŚ w Rosji. Zespół dotarł do finału, gdzie przegrał z Francją. To największy sukces Vatreni w historii, a Luka Modrić został nagrodzony Złotą Piłką przerywając dominację Messiego i Ronaldo. W składzie nie ma już Mandzukicia, Subasicia i Rakiticia, a następców nie widać. Liderem Chorwacji ponownie będzie Modrić, który ma już 35 lat. Zespół po wielkim sukcesie zanotował regres. W Lidze Narodów ekipa Zlatko Dalicia nie była w stanie nawiązać walki z Francją i Portugalią. W eliminacjach do Mundialu w Katarze Chorwaci przegrali ze Słowenią, ledwo pokonali Cypr. Rozczarowaniem była także pierwsza próba zespołu przed Euro – remis 1:1 z Armenią. W grupie mogą powalczyć o 2. pozycję ze Szkocją i Czechami. Chorwacja wyjdzie z grupy, ale wątpliwe, by powtórzyli wynik sprzed trzech lat, bo drużyna nie dysponuje tak mocnym składem. O miejsce w podstawowej jedenastce walczy obrońca Legii Josip Juranović.

TYP: 1/8 finału

Czechy

Nasz południowy sąsiad od lat uchodzi za europejskiego średniaka. Na Mistrzostwach Świata grali tylko raz, ale na Euro odkąd nastąpił rozpad Czechosłowacji, zawsze kwalifikowali się na główny turniej. Za gwiazdy reprezentacji prowadzonej przez Jaroslava Silhavego należy uznać grających w West Hamie pomocnika Tomasa Soucka i obrońcę Vladimira Coufala. Na turniej pojedzie także Tomas Pekhart – napastnik Legii Warszawa, który strzelił w PKO Ekstraklasie 22 bramki i został królem strzelców. Czesi niedawno grali zarówno z Anglikami jak i Szkotami. W czterech meczach odnieśli jedno zwycięstwo i trzy porażki. Pierwszy mecz Cechy zagrają ze Szkocją. Wygrana w tym meczu może okazać się bezcenna, bo kolejni rywale prezentują wyższy poziom.

TYP: 1/8 finału

Szkocja

Dla Szkocji zbliżające się Mistrzostwa Europy to pierwszy udział w wielkiej imprezie od ponad 20 lat. Zespół pozostał w cieniu innych brytyjskich drużyn – nie tylko Anglii, ale także Irlandii Północnej i Walii, które brały udział w poprzednich edycjach. Szkoci mieli najdłuższą drogę na Euro, musieli wziąć udział w dodatkowych barażach o jedno z czterech wolnych miejsc. Drużyna sklasyfikowana na 44. pozycji w rankingu FIFA wyeliminowała Izrael, a w finale Serbię po serii rzutów karnych. Skład opiera się na zawodnikach grających w angielskiej Premier League. Liderem zespołu powinien być pełniący funkcję kapitana Andy Robertson. Lewy obrońca uważany jest za jednego z najlepszych na swojej pozycji. Ważne role mogą odegrać Kieran Tierney i Scott McTominay. Za gole mają odpowiadać Che Adams z Southampton i London Dykes z QPR. Skład prowadzony przez Steve’a Clarke’a wydaje się być najsłabszy w tej grupie. Drużyna w porównaniu do pozostałych nie ma doświadczenia i taka impreza jak ME może ich przerosnąć. Dlatego typujemy, że Szkoci pojadą do domu po trzech meczach.

TYP: Faza grupowa

Grupa E – Eryk Waniek

W poniedziałek rozpoczną się zmagania w najbardziej interesującej nas grupie E. O 18:00 do gry wkroczy reprezentacja Polski, a jej rywalem będzie zespół Słowacji. Nasza drużyna na pewno bardzo chciałaby powtórzyć wynik z Euro 2016, na którym podopieczni ówczesnego selekcjonera Adama Nawałki odpadli dopiero w ćwierćfinale, przegrywając po rzutach karnych z późniejszym triumfatorem – Portugalią. Od tego czasu Polacy zanotowali jednak fatalny Mundial, a pod wodzą Paulo Sousy niezbyt udanie rozpoczęli eliminacje do kolejnego z nich. Sparingi przed turniejem również nie napawają optymizmem – szczególnie drugi, zremisowany w słabym stylu 2-2 z Islandią. Nasi rywale na poprzednim Euro zaszli do 1/8 finału, gdzie musieli uznać wyższość reprezentacji Niemiec (0-3). Na Mundial w 2018 roku Słowacy nie pojechali. W swoich grach kontrolnych przed nadchodzącym Euro również zanotowali dwa remisy – najpierw z Bułgarią (1-1), a następnie z Austrią (0-0). Mimo nie najlepszej postawy to my jesteśmy faworytami poniedziałkowego starcia. Jeśli nie zanotujemy kompletu punktów, to wówczas bardzo skomplikujemy swoją sytuację. O 21:00 rozpocznie się drugi mecz naszej grupy, w którym Hiszpania zmierzy się ze Szwecją. La Furia Roja lata świetności ma zdecydowanie za sobą, o czym świadczy jej dyspozycja na poprzednich dwóch turniejach rangi mistrzowskiej. Zespół z Półwyspu Iberyjskiego na Euro 2016 i Mundialu 2018 odpadał już w 1/8 finału. Podopieczni Luisa Enrique bardzo chcieliby nawiązać do sukcesów z lat 2008-2012, ale nie wydaje się, żeby mieli na to duże szanse. Spokój Hiszpanów przygotowaniu do turnieju zakłóciły pozytywne wyniki testów na obecność koronawirusa u Sergio Busquetsa i Diego Llorente. Wczorajsze testy drużyny były jednak negatywne, więc będzie ona mogła wystąpić na europejskim czempionacie w niemal najsilniejszym składzie. Co ciekawe, w kadrze La Furia Roja brakuje Sergio Ramosa, wieloletniego kapitana kadry narodowej. U Szwedów z kolei zabraknie Zlatana Ibrahimovicia, który wrócił do reprezentacji po kilku latach przerwy, ale kontuzja kolana wyeliminowała go z gry. Jeśli chodzi o ich dyspozycję na dużych turniejach w poprzednich latach, to była ona różna. Na Euro 2016 nie udało im się wyjść z grupy, za to na Mistrzostwach Świata rozgrywanych 2. lata później odpadli dopiero w ćwierćfinale. Wiele wskazuje na to, że podopieczni Janne Anderssona będą rywalizować o 2. miejsce w grupie z naszym zespołem. W starciu z Hiszpanią mają mniejsze szanse na wygraną niż rywal, ale nie można wykluczyć tutaj niespodzianki.

Grupa F – Wojciech Nowakowski

Powiedzieć o grupie F, że to „grupa śmierci” to jak nie powiedzieć nic. Zobaczymy w niej bowiem Francuzów, Niemców, Portugalczyków i Węgrów. Ostatnia z grup rozpocznie zmagania 15 czerwca, gdy w Budapeszcie o 18:00 gospodarze podejmą obrońców tytułu. Hitowe starcie Francja-Niemcy w Monachium rozpocznie się o 21:00 tego samego dnia. Następne spotkania przewidziane są na 19 i 23 czerwca, także w tych dwóch miastach.

Zdecydowanym outsiderem tej grupy wydają się nasi „bratankowie” – zwłaszcza wobec absencji swojej największej gwiazdy, Dominka Szoboszlaiego, który nie doszedł do pełni formy po kontuzji i nie znalazł się w kadrze Marco Rossiego. O sile Madziarów stanowić będą zatem ponownie László Kleinheisler, który jako debiutant w reprezentacji narodowej wprowadził Węgrów na EURO 2016, strzelając zwycięską bramkę w barażowym spotkaniu z Norwegami, a także Ádám Szalai, znany z występów w Bundeslidze. Bramki strzegł będzie z kolei Péter Gulácsi, który wraz z liderem linii obrony, Willim Orbánem, zgrywa się nie tylko na zgrupowaniach kadry, ale też w Red Bullu Lipsk.

Poprawne wytypowanie kolejności trzech pozostałych drużyn jest niezwykle trudnym zadaniem. Mamy tu mistrzów świata, Francuzów, których trener Didier Deschamps po raz kolejny mógł narzekać na „problem bogactwa” – ostatecznie nie powołując na EURO m.in. Anthony’ego Martiala. Pojawi się za to Karim Benzema, choć czeka go ciężka walka o wyjście na boisko z Antoine’m Griezmannem czy Kylianem Mbappé. Już w fazie grupowej Trójkolorowi będą mieli okazję, aby zrewanżować się za przegrany finał poprzednich mistrzostw Europy Portugalczykom – ci, rzecz jasna, polegają głównie na Cristiano Ronaldo, choć grając przez blisko 100 minut właśnie bez niego udało im się wygrać finał na terenie rywala przed pięcioma laty. O Niemcach, z których ławką trenerską po 15 latach żegna się Joachim Löw, również zapominać nie można – mimo że „Jogi” nie doprowadził ich nigdy do tytułu mistrzów Starego Kontynentu, drużyna składająca się z liderów Bayernu Monachium, Borussii Dortmund czy innych czołowych klubów topowych lig europejskich (żeby wymienić tylko Real Madryt czy londyńską Chelsea) musi budzić respekt.

Nie należy się tu spodziewać gry „na remis” – zbyt mała liczba punktów może oznaczać, że mimo aż trzech faworytów wręcz do zdobycia Pucharu Henriego Delaunaya, właśnie z tej grupy drużyna z trzeciego miejsca okaże się jedną z dwóch „najsłabszych”, których zabraknie w fazie play-off.

About REDAKCJA