Podwójne standardy

Ależ to było widowisko! Dwumecz Realu z Bayernem zachwycił pewnie nie tylko mnie. Królewscy pokazali klasę. W takich momentach utarło się mówić, że zwycięska drużyna wykazała się większą dojrzałością. Rzeczywiście Królewscy byli bombardowani w rewanżu na Bernabeu przez ofensywnych graczy Heyncessa wieloma strzałami, te sytuacje dla Bayernu mnożyły się z minuty na minutę, jednak ostatecznie to Real zagra w finale.

Nie będę skupiał się szczegółowo na przebiegu gry, bo wszyscy doskonale widzieli, co działo się na Bernabeu. Gracze Bayernu atakowali z furią bramkę Navasa, jednak mimo że strzelili Realowi dwa gole, można mówić o ich strzeleckiej niemocy. Real swoje szanse wykorzystał. Fatalny kiks bramkarza Bayernu przesądził o awansie Królewskich.

Chciałem pobudzić czytelników do pewnej refleksji po tym meczu. Jak to jest bowiem, że kiedy napastnicy wielkiego formatu, gracze absolutnie topowi, zawodzą, nikt nie bije na alarm, w takim przypadku nie widzimy w tym niczego szokującego. Ten dwumecz zapowiadano jako starcie Ronaldo-Lewandowski, obaj tymczasem nie strzelili gola i nie pokazali się z dobrej strony, mówiąc delikatnie. Oczywiście nie ma powodów, by narzekać na Cristiano Ronaldo. Real wygrał, trzeba się cieszyć, fani z Bernabeu nie mają pretensji do swojej gwiazdy. To oczywiste, jednak Robert Lewandowski nie może liczyć na wyrozumiałość szczególnie polskich kibiców. Ci nie darują mu tych dwóch bezbarwnych występów. Ludzie myślą sobie teraz pewnie, że Lewandowski strzelił kiedyś te cztery gole Realowi i wciąż żyje tamtym fenomenalnym meczem. Polski napastnik nie miał wielu okazji w tych półfinałowych konfrontacjach z Realem, żeby strzelić gola. Jasne, mógł pokusić się przynajmniej o jednego, jednak tak się nie stało. No cóż, bywa i tak, nie zawsze wszystko wpada do bramki. Nawet Mo Salah czasami zalicza niesamowite pudła, więc proszę wziąć to pod uwagę i nie pastwić się tak nad naszym najbardziej znanym piłkarzem. Bayern na Bernabeu stworzył sobie mnóstwo sytuacji, jednak to nie wystarczyło do awansu. Wyśmiewany do niedawna Karim Benzema dwa razy wpakował piłkę do bramki i to on został bohaterem Madrytu.

Bayern robił wiele szumu, Real tymczasem punktował Bawarczyków bez żadnych skrupułów, Real w tych dwóch meczach nie prowadził huraganowych ataków, Królewscy w odpowiednim momencie obijali zdezorientowanego rywala.

Lewandowskiego i Ronaldo nie krytykujemy aż tak ostro, jak Ulreicha. Czy to niesprawiedliwe? Być może. Bramkarz Bayernu popełnił fatalny błąd, nic nie może go tłumaczyć. Golkiper drużyny Heyncessa chciał łapać piłkę, jednak w ostatniej chwili się zorientował, że zagrał do niego partner z drużyny i że nie może tego robić, więc w przypływie głupoty przepuścił piłkę między nogami, a Benzema już więcej jak sprawę rozwiązać. Na Ulreicha spadła fala krytyki. Ten hejt jest olbrzymi, bo rzeczywiście okoliczności, w jakich Bayern stracił kluczowego w kontekście dwumeczu gola, gola, który zadecydował o wszystkim, były absurdalne. Jednak gdyby w pierwszym meczu Ribery chociaż w jednej z czterech doskonałych sytuacji zachował się jak trzeba, Bayern mógłby dziś triumfować, gdyby Bayern nie ograniczał się do robienia zamieszania w polu karnym rywali, gdyby to dobre wrażenie przekładało się w wymierny sposób na rezultat meczu, teraz mówilibyśmy o Bayernie w pozytywnym sensie. Gdyby sędzia nie sprzyjał Królewskim, obrót spraw byłby inny. Gdyby…

Real czwarty raz z rzędu zagra w finale Champions League. To imponujący wynik, jednak nazywanie Królewskich najlepszą drużyną świata może budzić pewną ambiwalencję. Bayern przegrał na własne życzenie. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. To nie jest tak, że Bawarczycy mieli jakieś nieliczne sytuacje, wykreowali ich sobie bowiem mnóstwo, jednak skoro stać było ich tylko na dwa gole, to musiała stać się taka przykra sprawa, która pozbawiła ostatecznie ich złudzeń.

Nieskuteczność graczy ofensywnych Bayernu to podstawowy zarzut, jaki możemy stawiać drużynie z Niemiec po tym meczu, ten nieprawdopodobny błąd Ulreicha był konsekwencją niemocy graczy z Alianz Arena. W końcu musiał przydarzyć się jakiś błąd. Na nieszczęście Bayernu był to błąd ogromny.

About 0a60d0xx