Sobota z MMA: Bedorf broni pas mistrzowski podczas KSW 28, świetny debiut Błachowicza w UFC!

KSW 28: Fighters’ Den na pewno nie zawiodło fanów sportów walki w całej Polsce. 8 świetnych walk w głównym fightcardzie i 2 w undercardzie dostarczyły kibicom wiele sportowych emocji i wzruszeń. W walce wieczoru Karol „Koko” Bedorf bez większych problemów […]

KSW 28: Fighters’ Den na pewno nie zawiodło fanów sportów walki w całej Polsce. 8 świetnych walk w głównym fightcardzie i 2 w undercardzie dostarczyły kibicom wiele sportowych emocji i wzruszeń. W walce wieczoru Karol „Koko” Bedorf bez większych problemów uporał się z Brazylijczykiem Rollesem Gracie, nokautując go już w pierwszej rundzie, broniąc pasa mistrzowskiego wagi ciężkiej KSW. Zwycięstwa w Szczecinie odnieśli również m.in. Michał Materla i Peter Graham. Równolegle do gali polskiej organizacji toczyły się walki w UFC w Sztokholmie, gdzie wystąpiło aż trzech Polaków. Wielkie zwycięstwo odniósł Jan Błachowicz, który efektownie zadebiutował w największej organizacji MMA na świecie. Wygrał również Krzysztof Jotko, a porażkę poniósł Marcin Bandel.

KSW 28: Fighter’s Den
KSW 28 w Szczecinie rozpoczęło starcie miejscowego Kamila Gniadka, który ostatecznie nie dał rady Jakubowi Kowalewiczowi. Dużo wyższy Szczecinianin nie potrafił wykorzystać swojej przewagi, jeśli chodzi o wzrost i zasięg ramion. Dzięki walce w parterze udało się wygrać Kowalewiczowi, który wykupił tym zwycięstwem kontrakt z organizacją KSW. Drugą walką undercardu była walka doskonale znanego polskim kibicom, Kamila Walusia z Szymonem Bajorem. Pojedynek świetnie zaczął „Augustowski Drwal”, który rzucił się na rywala i niemal zgniótł go, tłamsząc go w ringu. Kiedy kwestią czasu wydawała się wygrana Walusia, stało się coś zupełnie nieoczekiwanego. Z tylko sobie znanych przyczyn, Kamil oddał Bajorowi pozycję i ten nie miał problemów, aby wykończyć sympatycznego zawodnika z Augustowa. 

Główny fightcard rozpoczął się od ekspresowej wygranej Michała Włodarka, który w 27. sekund znokautował Michała Andryszka. Druga walka przyniosła dużo więcej emocji. Były mistrz świata w boksie zawodowym w kategorii średniej Rafał Jackiewicz, zmierzył się z trzykrotnym mistrzem świata w muay thai, Marcinem Parchetą. Konfrontacja stylów wypadła na korzyść tego drugiego. Róznego rodzaju kopnięcia wyprowadzone przez Parchetę zdemolowały i zdruzgotały nogę „Wojownika”, który musiał poddać walkę w trzeciej rundzie. Można obawiać się czy Jackiewicz wykuruje się do 22 listopada, bo wtedy ma zaboksować z Gianlucą Branco o pas mistrza Europy w wadze średniej. 

Piąte starcie na gali, Anzor Anzhiev – Helson Henriques było najlepszym zestawieniem w Szczecinie, choć nic tego nie zapowiadało. Brazylijczyk przyjeżdżał do Polski jak na skazanie, a pokazał się z fantastycznej strony. Ilość akcji, fantastycznych zagrywek z jednej i drugiej strony była naprawdę kapitalna. Widzowie cmokali z wrażenia aż do ostatniego gongu. Zawodnicy zupełnie wyczerpani czekali na decyzję sędziów, która była korzystna dla Czeczena (30-28, 30-27, 30-27). Tuż po nim do oktagonu wszedł Rafał Moks. „Kulturysta” nie potrzebował zbyt wiele czasu i pod koniec pierwszej rundy gilotyną poddał Daniela Acacio. Fani Moksa mogą czuć się spokojnu, wydaje się, że po czarnej serii czterech porażek z rzędu, Rafał wraca na właściwe tory i nie widać oznak żadnych słabości psychicznych ich ulubieńca. Jako siódmą walkę, zobaczyliśmy starcie Macieja Jewtuszki z Czarnogórcem Vaso Bakoceviciem. Szczecinianin zaczął bardzo źle. „Irokez” tylko w znany sobie sposób przetrzymał piekielny cios Bałkana i przetrwał pierwszą rundę. W drugiej wciąż było widać skutki tego ciosu i wiadomo było, że Jewtuszce do zwycięstwa potrzebny jest nokaut. I udało mu się, co wynikało z jego determinacji oraz braku sił u przeciwnika. Nie był to jego najlepszy występ, jednak liczy się to, że wygrany.

Główne trzy walki wieczoru kończyły się bardzo szybko. Najpierw Marcin „Różal” Różalski przegrał z kontuzją prawej nogi i mimo wielkiego serca musiał oddać walkę legendzie kickboxingu, Australijczykowi Peterowi Grahamowi, w drugiej rundzie. Pierwsza w całości należała do Polaka, ale cóż z tego, skoro w górę poszła ręka Kangura. Następnie w oktagonie pojawił się ulubieniec szczecińskiej publiczności Michał „Cipao” Materla. Nie miał on większych problemów z pokonaniem Jorge Luisa Bezerry. Jeden silny cios powalił Brazylijczyka na ziemi, a zakończenie walki było już formalnością. Swoje zrobił też Karol „Koko” Bedorf, który po raz pierwszy bronił pasa mistrzowskiego organizacji KSW w wadze ciężkiej. Świetnie zbudowany Polak nie dał żadnych szans Rollesowi Gracie i pokonał go przez nokaut już w pierwszej rundzie. Początek walki był dość wyrównany, jednak to Bedorf miał lekką inicjatywę. W połowie walki „Koko” wyprowadził bardzo silnego low kicka, który trafił prosto w krocze Gracie. Ten ewidentnie nie doszedł do siebie po tym bólu, co świetnie wykorzystał faworyt. Ognistym ciosem na wątrobę zwaliłby z nóg niedźwiedzia, a co dopiero człowieka. Rolles padł jak rażony piorunem i sędzia pojedynku mół jedynie zakończyć tą walkę, kończać zarówno pojedynek, jak i całą galę KSW 28. Galę, którą można udać za bardzo udaną, zarówno dla promotorów, jak i polskcih zawodników. 

UFC Fight Night
Jan Błachowicz udowodnił, że ma odpowiednie umiejętności, żeby toczyć walki na najwyższym poziomie. Może pokonanie Ilira Latifiego nie jest wielkim wyczynem, choć to na pewno trudny i dobry rywal, to jednak styl w jakim Polak wykończył Szweda może budzić podziw. Janek zaczął pojedynek spokojnie, jednak z biegiem czasu zaczął przejmować inicjatywę. Około 2 minuty walki uderzył rywala mocnym kopnięciem na korpus, które wyraźnie odcięło mu prąd. Widząc reakcję Szweda, Błachowicz doskoczył do niego i serią ciosów zmusił sędziego do przerwania pojedynku. Wielki początek Jana Błachowicza w UFC!
Wcześniej Krzysztof Jotko dość łatwo uporał się z Torem Troengiem. Po trzech jednostronnych rundach sędziowie nie mieli wątpliwości i zwycięzcą ogłosili polskiego wojownika. Smutna wiadomość dotarła do nas po gali. Jotko wygraną okupił złamaniem prawej ręki, która wyklucza go na pewien czas z treningów. 
W ślady swoich kolegów nie poszedł za to Marcin Bandel, ulegając szybko uległ przez nokaut. Jego pogromcą został Mairbek Taisumov, który szybkim prawym prostym rzucił „Bombą” o matę ringu, kończąc jego marzenia o udanym w organizacji UFC!

Podsumowanie:
KSW:

Walka o pas mistrza KSW w wadze ciężkiej
Karol Bedorf (10-2) pok. Rolles Gracie przez TKO (uderzenia w parterze):

Michał Materla pok. Jorge’a Luis’a Bezerrę przez TKO (uderzenia w parterze), 
Peter Graham pok. Marcina Różalskiego przez TKO (kontuzja kolana),
Maciej Jewtuszko pok. Vaso Bakocevica przez TKO (kopnięcie frontalne na wątrobę i uderzenia w parterze),
Rafał Moks pok. Daniela Acacio przez poddanie (duszenie gilotynowe), 
Anzor Azhiev pok. Helsona Henriquesa przez jednogłośną decyzję sędziowską (2x 30-27, 30-28)
Marcin Parcheta pok. Rafała Jackiewicza przez TKO (niskie kopnięcia), 
Michał Włodarek pok. Michała Andryszaka przez TKO (Uderzenia w parterze)

Szymon Bajor pok. Kamila Walusia przez TKO (Uderzenia w parterze),

Jakub Kowalewicz pok. Kamila Gniadka przez jednogłośną decyzję (2 x 29-28, 29-27).

UFC
Jan Błachowicz pok. Iliego Latifi przez TKO (uderzenia w parterze)
Krzysztof Jotko pok. Tora Troenga przez jednogłośną decyzję (30-27, 30-27, 30-27)
Marcin Bandel przegrywa z Mairbekiem Taisumovem przez KO

About 0a60d0xx