W naszym kraju ostatnio rozgorzała bardzo burzliwa dyskusja. Kubański siatkarz Wilfredo Leon 14 lipca otrzymał polski paszport. Dzięki temu po upływie karencji określonej przez wewnętrzne regulacje FIVB będzie mógł przywdziać biało – czerwoną koszulkę. Fakt ten bardzo elektryzuje polskich kibiców, którzy podzielili się na dwa obozy: zwolenników i krytyków. Jak jest moje zdanie na ten temat?
Rozumiem argumenty obu stron. I nie sposób odmówić im słuszności. Przecież mamy wiele talentów, niezły system szkolenia. Wilfredo nigdy nie będzie też Polakiem z krwi i kości – bo nim być nie może. Dlaczego jednak jestem za Kubańczykiem w naszej reprezentacji? Ponieważ to ponadprzeciętny zawodnik – talent czystej wody. Ciekawy jest fakt, iż krytycy obecności Leona w reprezentacji w większości są „niedzielnymi kibicami” nie znającymi arkanów tej dyscypliny. Jak czytam opinie na ten temat, to odnoszę wrażenie, że to bardziej siatkarskie środowisko – mimo iż również podzielone wspiera Leona. A wiec owi niedzielni kibice chyba nie zdają sobie sprawy z tego, jakimi umiejętnościami dysponuje ten 22 letni chłopak. Czy jakby Cristiano Ronaldo chciał zagrać w kadrze Nawałki również bylibyśmy tak krytyczni? W moim przekonaniu porównanie potenciału obu panów nie jest przesadzone. Kto widział Leona w akcji, i ma trochę szersze pojęcie o siatkówce, wie o czym mówię. Poza tym mam wrażenie, ze Leona wiąże z Polską o wiele więcej niż np. Ludovica Obraniaka, który poza polskimi korzeniami nie miał nic wspólnego z naszym krajem. Nie potrafił nawet w stopniu przeciętnym mówić w naszym języku. Wilfredo mieszka w Polsce, ma polską narzeczoną. Jak deklaruje zaznajamia się z naszą historią i kulturą – czego daje przykład w kolejnych wywiadach, w których to opowiada o pewnych zawiłościach polskiej historii. Jestem również przekonany, iż za lat parę będzie mówił w języku polskim nie dwa, a dziesięć razy lepiej niż wspomniany Obraniak.
Musimy zrozumieć także wyjątkową sytuację tego zawodnika. Dla niego wyrwanie się z Kuby to jak bilet na loterii. To szansa na normalne życie, karierę i pracę. Pamiętajmy również o naszych rodakach, którzy chciażby po II wojnie światowej musieli pozostać na Zachodzie, gdyż nad Wisłą panowały sowieckie władze. Oczywiście – zupełnie inne okoliczności, zupełnie inna skala porównawcza, bo Polacy walczyli za Ojczyznę, której nie dane im było później doświadczyć. Inne realia ale schemat ten sam.
Daniel Wielgus
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.