4. dzień siatkarskiego Mundialu: Pewna wygrana Polaków z Australią! Kolejne zwycięstwo Iranu. Włosi uciekli spod topora

blank
fot.

Reprezentacja polskich siatkarzy pewnie pokonała Australię 3:0 (25:17, 25:19, 25:22) w drugim spotkaniu Mistrzostw Świata siatkarzy. We wcześniejszych spotkaniach grupy A Serbia ograła Argentynę 3:1 (17, 25:20, 21:25, 21:25). W takim samym stosunku reprezentacja Wenezueli ograła Kamerun (25:22, 25:21, 31:33, 25:14). Ekipa Stephana Antigi ma na koncie komplet punktów i świetną sytuację wyjściową przed meczami z teoretycznie słabszą Wenezuelą oraz Kamerunem. Na koniec pierwszej fazy zagramy z Argentyną.

Nasza reprezentacja do spotkania z ekipą z Antypodów wyszła tą samą szóstką, która rozpoczęła premierowy mecz z Serbią. Kolejne świetne spotkanie zagrał Michał Winiarski – zdobywca 13 punktów, jednak najlepiej punktującym zawodnikiem był Mateusz Mika. Słabiej w ataku spisywał się Mariusz Wlazły, który przez długi fragment spotkania nie mógł wstrzelić się w boisko Australijczyków. Ekipa z Antypodów starała się dotrzymać kroku naszym siatkarzom, ale oprócz niesamowitego Thomasa Edgara, który zdobył 20 punktów nikt nawet nie otarł się o poziom prezentowany przez Biało-Czerwonych, którzy na razie pewnie kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa w tej edycji Mistrzostw Świata. W czwartek o 20:15, także w Hali Stulecia we Wrocławiu „Orły Antigi” zmierzą się z Wenezuelą.

Australia – Polska 0:3 (17:25, 19:25, 22:25)

Australia: Grigory Sukochev (1 pkt.), Aidan Zingel (5), Thomas Edgar (20), Adam White (6), Nehemiah Mote (6), Luke Smith (2), Luke Perry (libero) oraz Nathan Roberts, Harrison Peacock, Thomas Ewen Douglas-Powell (4).

Polska: Paweł Zagumny (1), Piotr Nowakowski (11), Michał Winiarski (13), Karol Kłos (6), Mariusz Wlazły (12), Mateusz Mika (14), Paweł Zatorski (libero) oraz Fabian Drzyzga, Dawid Konarski (1), Michał Kubiak.

Za nieudaną inaugurację odkuli się dziś także Serbowie. Podopieczni Slobodana Kovaca świetnie spisując się w defensywie potrafili zneutralizować niebezpiecznych Argentyńczyków i pewnie zwyciężyli 3:1 inkasując komplet punktów. Kibice obejrzeli kilka wyśmienitych akcji i zaciętych wymian oraz wiele mocnych ataków Aleksandara Atanasljevicia z jednej strony, oraz Jose Luisa Gonzaleza z drugiej. Obaj zawodnicy byli najczęściej punktującymi w swoich drużynach.

Argentyna – Serbia 1:3 (17:25, 25:20, 21:25, 21:25)

Argentyna: Javier Filardi 6, Nicolas Uriarte 1, Facundo Conte 10, Jose Luis Gonzalez 15, Sebastian Sole 6, Pablo Crer 5, Sebastian Closter (libero), oraz Quiroga 2, De Cecco 1, Ramos 3.

Serbia: Nikola Kovacević 13, Dragan Stanković 12, Nikola Jovović 2, Milos Nikić 11, Aleksandar Atanasijević 17, Marko Podrascanin 12, Nikola Rosić (libero).

W spotkaniu outsiderów „polskiej” grupy reprezentacja Wenezueli nie bez problemów pokonała egzotyczną reprezentację Kamerunu 3:1. Ekipa z Afryki sprawiła sporo problemów przede wszystkim w trzecim, najbardziej zaciętym secie, którego zwyciężyła na przewagi. W pozostałych partiach zdecydowanie lepsza była Wenezuela.

Wenezuela – Kamerun 3:1 (25:22, 25:21, 31:33, 25:14)

Wenezuela: Jose Carrasco, Fernando Gonzalez, Kervin Pinerua, Jesus Danian Chuorio Pirela, Maximo Antonio Montoya Martine, Fredy Ramon Cedeno Marquez, Hector Mata (libero) oraz Jhoser Contreras, Carlos Paez, Emerson Rodriguez.

Kamerun: Ahmed Awal Mbutngam, Mefani Olivier Nongni Zanguim, Sem Dolegombai, Jean Patrice Ndaki Mboulet, Nathan Wounembaiana, Yvan Arthur Kody Bitjaa, Alain Fossi Kamto (libero) oraz Georges Kari Adeke, Joseph Herve Kofane Boyomo, Maliki Moussa, David Feughouo.

Bardzo ciekawie jest w grupie śmierci. Kolejny tie-break musiała grać reprezentacja Stanów Zjednoczonych, ale tym razem przeciwnik był dużo bardziej wymagający, niż Belgia, z którą Amerykanom udało się w niedzielę zwyciężyć. Persowie z Iranu po zaciętej walce zwyciężyli 17:15 i pokonali drugiego potentata do wysokiego miejsca w tym turnieju. Jednak w ich przypadku nie można mówić o niespodziance, bo Persowie notują niesamowity sezon.

USA – Iran 2:3 (23:25, 19:25, 25:19, 25:18, 15:17)

USA: Micah Christenson (3), Matthew Anderson (26), Taylor Sander (25), Garrett Muagututia (2), David Lee (1), Maxwell Holt (11), Erik Shoji (libero), oraz Antonio Ciarelli, Paul Lotman, David Smith (4), Carson Clark (9)

Iran: Mir Saeid Marouflakrani (5), Amir Ghafour (21), Farhad Ghaemi (9), Mojtaba Mirzajanpour (13), Seyed Mohammad Mousavi Eraghi (12), Adel Gholami (11), Farhad Zarif Ahangaran (libero), oraz Amir Tashakori, Mehdi Mahdavi, Milad Ebadipour Ghara H. (4)

Decydujący set oglądaliśmy też wieczorem. Po dwóch pierwszych partiach nic nie zapowiadało by to reprezentacja Włoch miała w Krakowie okazać się lepsza od Francuzów, jednak podopieczni Mauro Berutto podnieśli się w kolejnych setach i ostatecznie zwyciężyli w ostatniej partii 15:12. Po porażce z Iranem ta wygrana powinna dać Włochom sporo pewności siebie, której bardzo potrzebują w kolejnych meczach.

Francja – Włochy 2:3 (25:20, 25:20, 23:25, 13:25, 12:15)

Francja: Benjamin Toniutti, Antonin Rouzier, Kevin Tillie, Earvin N’Gapeth, Kevin Le Roux, Nicolas Le Goff, Genia Gerbennikov (libero), Franck Laffite, Nicolas Marechal, Yoann Jaumel

Włochy: Dragan Travica, Ivan Zaytsev, Jiri Kovar, Simone Parodi, Simone Buti, Emanuele Birarelli, Salvatore Rossini (libero), Massimo Colacci (libero), Filippo Lanza, Michele Baranowicz, Simone Anzani

Najłatwiejszy triumf dzisiejszego dnia odnieśli Belgowie, którzy ograli reprezentację Portoryko w trzech setach. Bardzo dobra postawa podopiecznych Dominique’a Baeyensa może skutkować tym, że w tej grupie nawet z tak wymagającymi rywalami Belgowie będą mogli powalczyć o punkty. Pokazali to już w meczu ze Stanami Zjednoczonymi, a dziś tylko potwierdzili to zdanie.

Belgia – Portoryko 3:0 (25:19, 25:17, 25:20)

Belgia: Frank Depestele, Bram Van Den Dries, Kevin Kilnkenberg, Sam Deroo, Simon Van De Voorde, Pieter Verhees, Bert Derkoningen (libero), oraz Pieter Coolman

Portoryko: Edgardo Goas, Roberto Muniz, Roman Mannix, Hector Soto, Jose Rivera, Maurice Torres, Dennis Del Valle (libero), oraz Carlos Ortiz Jean, Fernando Morales