8. kolejka Laligi Santander w Eleven Sports i Canal+Sport 2

Czas na ósmą kolejkę najlepszej krajowej ligi na świecie. Barcelona, Real Madryt, Ateltico, Sevilla, Real Sociedad, Villareal i Granada po środkotygodniowych meczach w europejskich pucharach wracają do gry w lidze hiszpańskiej. Transmisje meczów zobaczymy tradycyjnie na antenach Canal+ i Eleven Sports.

W piątek zobaczymy tylko jeden mecz, ale za to z jedynym Polakiem w Lalidze. Eibar Damiana Kądziora podejmie Cadiz, który sensacyjnie zajmuje obecnie szóstą pozycję w tabeli. W ostatniej kolejce drużyna z Kadyksu ograła Królewskich. Jeśli chodzi naszego reprezentanta i jego występy w Eibar, to Damian Kądzior zagrał w sześciu spotkaniach, nie popisując się, jak na razie, niczym szczególnym. Może w piątek się odpali nie Krzysztof, a Damian z Białegostoku.

Sobotę zaczniemy właśnie od spotkania rzeczonego Realu Madryt z innym beniaminkiem, Huescą. Real nie wygrał jeszcze meczu w tej edycji Ligi Mistrzów, a i w lidze nie idzie mu najlepiej. To wszystko jest jednak w cieniu sobotniego zwycięstwa w El Clasico. Huesca natomiast walczy o to, żeby wydostać się ze strefy spadkowej, co w starciu z głodnymi zwycięstw Los Galacticos będzie niemalże nieosiągalne.

Kolejnym meczem będzie mecz dwóch klubów, które regularnie zajmują miejsca tuż za wielką trójką. Sevillę i Athletic naprawdę jest za co chwalić. Są to dwie wzorowo rozwijające się drużyny. Sevilla od lat miażdży konkurentów do Pucharu UEFA, zaś Athletic zachwyca swoją filozofią stawiania na piłkarzy tylko z Kraju Basków. Zapowiada się ciekawa walka o europejskie puchary.

Meczem kończącym maraton z ligą hiszpańską w Canal+Sport 2 w wigilię Wszystkich Świętych będzie pojedynek Indian z czerwonobiałej części Madrytu z Małymi Czerwonymi z Pampeluny. Osasuna Pampeluna – Atletico Madryt, bo o tym spotkaniu mowa, w tym sezonie spisuje się znakomicie. Gracze Diego Simeone przegrali tylko mecz z Bayernem w fazie grupowej Champions League, co wcale nie jest żadną ujmą na honorze El Atleti. Wygrana z Osasuną byłaby dużym krokiem w stronę pozycji lidera tabeli Laliga Santander.

W sobotni wieczór obejrzymy starcie starającego się o powrot do czołówki iberyjskiej piłki Deportivo Alaves z wicemistrzem Hiszpanii Barceloną. Wydaje się, że gra Blaugrany pod wodzą Koemana powoli zaczyna się zazębiać. Chociaż Barca przegrała El Clasico i w lidze zajmuje odległą lokatę, to jest liderem w swojej grupie Ligi Mistrzów mając na rozkładzie Ferencvaros i Juventus. Czas zatem gonić czołówkę laligi. Na początek warto wygrać z Alaves, które spisuje się bardzo przeciętnie i wydaje się nie być trudnym rywalem.

W niedzielę po południu Betis zagra z Elche. Beniaminek pokazuje się z bardzo doberej strony. Po trzech wygranych, remisie i porażce zajmuje ósme miejsce w tabeli, a ma jeszcze dwa zaległe mecze. Co prawda, są to mecze z Barceloną i Sevillą, ale na przykład z Valencią zawodnicy z Elche potrafili wygrać. Betis swoją grą i rezultatami tłumów nie porywa i plasuje się w środku stawki. Ten mecz dla obydwu drużyn będzie dobrą okazją na zainkasowanie trzech punktów.

W następnym niedzielnym meczu Celta Vigo sprawdzi swoje siły w pojedynku z Realem Sociedad. Real po serii czterech zwycięstw (biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki) przegrał ostatni mecz z Napoli w Lidze Europy. Mecz z Celtą będzie świetną szansą na powrót na zwycięski szlak. Celta od paru ładnych lat trwa w marazmie i nie może się z niego wydobyć. Gracze z Vigo zamiast walczyć o Ligę Europy, muszą bronić się przed spadkiem. Nie inaczej jest i w tym sezonie. Mimo wszystko, zapowiada się emocjonujący mecz na Estadio de Balaidos.

Następnie inny pucharowicz – ten z Grenady zagra z bardzo źle radzącym sobie Levante. Levante, które to jest na przedostatnim miejscu i usilnie próbuje się wykaraskać z tej niełatwej sytuacji. Granada natomiast nie przestaje zaskakiwać. Rewelacyjnie spisuje się zarówno w Lidze Europy, jak i lidze hiszpańskiej. W lalidze drużyna z Estadio Nuevo Los Carmenes zajmuje miejsce na podium. Wygląda na to, że w niedzielę Levante będzie miało bardzo trudną przeprawę przez Genil.

Na zakończenie niedzieli zobaczymy elektryzujący mecz Valencii z Getafe. Można by powiedzieć, że te dwie drużyny były podmiotami pewnej wymiany, która wciągu ostatnich lat dokonała się między drużynami z hiszpańskiego topu a przeciętniakami. Fantastycznie prosperujące Getafe wygryzło Valencię, która pogrąża się w co rusz to nowych problemach. Gdyby nie kiepska końcówka ubiegłego sezonu, drużyna Pepe Bordalasa grała by dziś w Lidze Europy, jak nie Lidze Mistrzów. Valencia potrzebuje punktów, Getafe też. O tym kto je zdobędzie przekonamy się już niebawem.

Poniedziałkowym meczem wieńczącym tę serię gier będzie rywalizacja Villarealu z Realem Valladolid. Realnie rzecz ujmując, gra Żółtej Łodzi Podwodnej może się podobać. Villareal bardzo ładnie się rozwija, zajmuje czwarte miejsce w lidze i pierwsze w grupie Ligi Europy. Valladolid w lidze zajmuje również pierwsze miejsce, tylko patrząc z nieco innej perspektywy. Zespół trenera Sergio zgromadził tylko 3 oczka, nie wygrywając jeszcze ani jednego meczu. Faworyt tego meczu jest klarowny, ale w futbolu wszystko jest możliwe.