Arsenal nie dał żadnych szans Manchesterowi City w meczu 24. kolejki Premier League. Kanonierzy rozgromili The Citizens aż 5:1.
Forma Arsenalu w ostatnim czasie jest naprawdę dobra. Przed dzisiejszym spotkaniem Kanonierzy wygrali trzy spotkania z rzędu. City natomiast powoli się odradzało, choć podopiecznym Pepa Guardioli brakowało stabilizacji. Dziś minimalnym faworytem byli więc gospodarze. No i weszli oni w mecz najlepiej, jak mogli, bo już w 2. minucie objęli prowadzenie za sprawą Martina Odegaarda. Później mecz był bardzo wyrównany i obie drużyny miały swoje dogodne okazje. Prowadzenie gospodarzy mógł podwyższyć Kai Havertz, który fatalnie spudłował w sytuacji sam na sam z Stefanem Ortegą. Ze strony City groźnie strzelał natomiast Josko Gvardiol, ale kapitalną paradą zatrzymał go David Raya. Do przerwy na Emirates mieliśmy więc remis 1:1, a druga część rozpoczęła się świetnie dla gości, którzy już w 55. minucie wyrównali za sprawą Erlinga Haalanda. The Citizens długo z remisu jednak się nie cieszyli, bo dosłownie chwilę później Arsenal ponownie objął prowadzenie, tym razem na listę strzelców wpisał się Thomas Partey. Po tej bramce gospodarze nabrali wiatru w żagle i strzelali kolejne bramki. W 62. minucie przewagę do dwóch goli powiększył Myles Lewis-Skelly. Kwadrans przed końcem mieliśmy już 4:1, bo tym razem Ortegę pokonał Kai Havertz. Strzelanie zakończył Ethan Nwaneri, który w doliczonym czasie gry zdobył kapitalną bramkę z dystansu. Ostatecznie Arsenal rozgromił Manchester City aż 5:1 i zbliżył się do pierwszego Liverpoolu na sześć oczek.
BIG THREE POINTS ❤️ pic.twitter.com/0wBvFL7HjC
— Arsenal (@Arsenal) February 2, 2025
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.