Dzisiaj napiszę felieton z kategorii: co by było, gdyby? Niektórzy mogą być zdziwieni, ale pozwolę sobie wejść w polemikę z ignorantami, którzy twierdzą uparcie, że genialny Argentyńczyk jest tak dobry, bo gra w Barcelonie. Furda, że na Camp Nou jest mózgiem drużyny. Jeśli ktoś myśli, że piszę sobie ten tekst ot tak, nie zważając na to, co się dzieje, choćby na wczorajszy mecz Atletico z Barceloną, to informuję, że przyczynkiem do napisania tego tekstu był hat trick Messiego w reprezentacji, trzy gole gracza Barcy dały Argentynie przepustkę na mundial w Rosji.
W reprezentacji zatem Messi jednak potrafi coś wyczarować, spisać się zadziwiająco dobrze. Choć ma do czynienia w kadrze z Dybalą, Icardim, Di Marią, Pastore czy Aguero, to czasami to właśnie on musi wziąć sprawy w swoje ręce. Proszę więc łaskawie nie kwestionować przydatności Messiego dla drużyny narodowej.
Premier League jest postrzegana stereotypowo jako liga twardzieli, dryblasów, liga, w której grzeczni i wiotcy chłopcy mają być tłamszeni, obijani przez ludzi od czarnej roboty. To oczywiście żenujące uproszczenie. Eden Hazard, Sergio Aguero, Juan Mata, Raheem Sterling, David Silva to gracze nie dysponujący imponującymi warunkami fizycznymi, za to przejawiający sporo fantazji na boisku, dzięki czemu trudno ich wyłączyć z gry.
Premier League to nie Championship, kiedyś esteci futbolu załamywali ręce nad prymitywnym futbolem Stoke City Tonny’ego Pullisa i wrzucaniem piłki z autu przez Delapa tak, by można było w ten sposób strzelać gole. Futbol oparty na stałych fragmentach gry, sile mięśni dziś jest w cenie na zapleczu ekstraklasy angielskiej, Premier League zyskała sporo jeśli chodzi o widowiskowość nie tylko za sprawą wielu goli, ale też niebanalnego stylu gry, szczególnie pod tym względem wyróżnia się MC, który nieustannie gromi swoich kolejnych rywali.
Dziś wśród piłkarzy Premier League, którzy regularnie trafiają na czołówki gazet za sprawą swoich wyczynów strzeleckich chociażby, jedynie Lukaku słynie z tego, że jest rzeczywiście potężny, nie do ruszenia dla obrońców.
Ten mit, że Messi nie poradziłby sobie w PL znalazł podatny grunt po pamiętnym meczu LM Barcelony z Celtikiem, w którym Katalończycy przegrali, choć osiągnęli 80 procentowe posiadanie piłki. Był to jednak incydent, Messi później wielokrotnie mierzył się z podobnymi rywalami i dawał im się we znaki. Jego osiągnięcia w LM wskazują, że także w innej lidze, także w Anglii byłby wielki. Nie tak dawno Neymar ośmieszał graczy Celtico wręcz ostentacyjnie, a Messi to jednak wyższa półka. Człowiek, który kieruje dziś grą Barcelony i gdy tylko postanowi ruszyć do ataku, zainicjować akcje, rywale są w tarapatach, musi być niesamowity bez względu na okoliczności, bez względu na to dla kogo i gdzie gra… Messi strzela gole aż miło, ale dziś jest przede wszystkim nieprawdopodobnym rozgrywającym, reżyserem gry swoich drużyn, taki człowiek dałby radę naprawdę wszędzie.
Absolwent dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Moja pasja to sport, w szczególności piłka nożna i sporty zimowe. Wielki fan Serie A i wierny kibic AC Milanu.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.