Poniedziałkowe spotkanie 8. kolejki T-Mobile Ekstraklasy rozgrywało się pod pryzmatem wielu podtekstów. Bo jeśli do Kielc przyjeżdża ekipa Podbeskidzia, to zawsze musi być ciekawie i kontrowersyjne. Pojedynek na scyzoryki i siekierki czas zacząć.
Maciej Korzym, Pavol Stano, Artur Lenartowski i Leszek Ojrzyński to osoby doskonale znane w stolicy województwa świętokrzyskiego. Tym razem ta czwórka dżentelmenów zjawiła się na Arenie Kielce pod bielsko-bialską banderą by wspólnie zgarnąć trzy oczka i wywindować Podbeskidzie w górę tabeli. Miało być łatwo i przyjemnie. Korzym strzela (prawie) jak na zawołanie, Korona jest w dołku i dostaje lekcje futbolu niemalże od każdego rywala
Korona na kolejną porażkę nie mogła sobie pozwolić. Przedostatnie miejsce, jeden punkcik i brak zwycięstw stawiał złocisto-krwistych w bardzo słabym, żeby nie powiedzieć w tragicznym położeniu. Odejście trenera Pachety oraz „Korzenia” z zespołu Korony bardzo mocno naruszył konstrukcję tego kieleckiego domu i sprawił, że Ryszardowi Tarasiewiczowi i spółce zaczął się sypać strop na głowę. Mecz z Podbeskidziem był ostatnią deską ratunku aby się przełamać i zacząć gonić uciekający peleton.
Spotkanie stało na przyzwoitym poziomie. Nie było nudnego kopania się po czołach, przetrzymywania piłki w strefie defensywnej, zbyt wielu niedokładności. Jednym słowem mecz był „zjadliwy”. Oczywiście, do piłkarskiej perfekcji jeszcze daleka droga, ale po tym spektaklu człowiek nie miał myśli samobójczych, a Relanium można było pozostawić w domowej apteczce.
*Początek pojedynku należał do gospodarzy, którzy próbowali „ukłuć” Podbeskidzie, jednak na posterunku czujny niczym Cerber był Pesković. Wszystko wskazywało na to, że to gospodarze obejmą prowadzenie i też tak się stało. Bramkę dla Koroniarzy zdobył nie Trytko, nie Marković, nie Pylypchuk, a Kamil Sylwestrzak, dla którego było to pierwsze trafienie w Ekstraklasie od 6.12.2013 roku. Popularny „Małpa” po dośrodkowaniu Pawła Golańskiego zachował się w polu karnym niczym rasowy napastnik, urwał się jednemu z obrońcy Podbeskidzia nie dając szans bramkarzowi rywali.
Tuż przed przerwą do wyrównania doprowadził… Pavol Stano, który doskonale wie jak strzelać gole na ziemi kieleckiej. Słowak bowiem tych trafień dla Korony zaliczył aż 17. Wykorzystał on fatalną postawę defensorów, którzy pozostawili bez opieki trzech graczy z Bielska-Białej, a jako że z całej tej trójki Stano był najwyższy także to on zdobył gola do szatni.
**Po zmianie stron mieliśmy okazję obserwować bardziej stonowane widowisko. Jedni jak i drudzy próbowali uśpić swoich przeciwników, by w najmniej oczekiwanym momencie zaatakować przeciwnika. Skuteczniej zrobiła to ekipa Tarasiewicza. W 66. minucie akcję lewą stroną przeprowadził Przemysław Trytko, z ostrego kąta próbował strzelać/zagrywać/dorzucać* (*niepotrzebne skreślić), tę piłkę zbił jednak Pesković lecz zrobił to tak niefortunnie, że ta trafiła pod nogi Kiełba, który bez problemu umieścił ją do pustej bramki.
Pod koniec meczu czerwoną kartkę ujrzał… Pavol Stano, który zapisał się w każdej możliwej statystyce w protokole meczowym. Przerwał on akcję „sam na sam” ścinając równo z trawą rozpędzonego Jovanovicia.
Korona inkasuje trzy oczka w Ekstraklasie po raz pierwszy od 11 maja 2014, kiedy to w 33. kolejce pokonali na własnym stadionie… Podbeskidzie Bielsko-Biała, a bramki zdobyli m.in. Jacek Kiełb oraz… Pavol Stano.
Korona Kielce 2:1 (1:1) Podbeskidzie Bielsko-Biała
39′ – Kamil Sylwestrzak 1:0
44′ – Pavol Stano 1:1
66′ – Jacek Kiełb 2:1
Żółte kartki: Malarczyk, Jovanović, Trytko, Petrov – Sloboda, Iwański, Stano
Czerwone kartki: Stano
Korona: Cerniauskas – Golański, Dejmek, Malarczyk, Sylwestrzak – Jovanović, Petrov, Kiełb, Pylypchuk (74′ Sobolewski), Marković (57′ Kapo) – Trytko (90” Chiżniczenko)
Podbeskidzie: Pesković – Górkiewicz, Stano, Konieczny, Pazio (76′ Malinowski) – Iwański, Sloboda, Patejuk (67′ Lenartowski), Sokołowski, Chmiel – Korzym (75′ Demjan)
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce)
Widzów: 6 142
Plus meczu: Jacek Kiełb
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.