Kibice Realu Madryt narzekają na grę swojej drużyny, mimo że w teorii nie mają podstaw ku temu, by krytykować piłkarzy Solariego. Liczba punktów się zgadza, Real wciąż jest w walce o tytuł mistrza Hiszpanii. Wczoraj potwierdził swoje aspiracje, pewnie pokonując Atletico 3:1. To mówi samo za siebie.
To nie jest przypadek. Real Solariego nie zachwyca stylem gry, nie należy do drużyn, które w każdym meczu po wyjściu na prowadzenie chcą błyskawicznie pójść za ciosem, by dobić rywala i ucieszyć kibiców. Futbol to dzisiaj przede wszystkim koncentracja na wyniku. Priorytety zmieniły się w Madrycie. Piłkarscy esteci już parę razy w tym sezonie się żachnęli patrząc na to, co robią gracze z Bernabeu, ale gdy spojrzymy na liczby, okaże się, że ludzie przychylni Królewskim są może za bardzo wymagający. Przecież ta drużyna się zmienia, jest w fazie przebudowy. Solari żąda od swoich piłkarzy dyscypliny, jeśli ktoś nie chce się podporządkować, musi pogodzić się z rolą wiecznego rezerwowego. Taka przykrość spotkała Isco. Co z tego, że Hiszpan jest graczem błyskotliwym, skoro drużyna dotychczas rzadko miała pożytek z jego umiejętności. Asensio do niedawna miał status złotego dziecka hiszpańskiej piłki, tymczasem niewykluczone, że skończy jak Jese gdzieś na peryferiach wielkiego futbolu. Trener na niego nie stawia, bo gracz z Balearów nie jest tak karny i zaangażowany jak chociażby Lucas Vazquez, który stał się pewniakiem w wyjściowej jedenastce Realu. Ostatnio zresztą odpłacił się trenerowi za to zaufanie golem w El Clasico.
Real pozbył się gwiazdorstwa. Tercet BBC to już historia. Real przestał bić się z Barceloną o to, kto strzeli więcej goli. Dzisiaj piłkarze z Bernabeu bez zadęcia robią swoje. Karim Benzema wyszedł z cienia gwiazd, teraz to on lśni najjaśniejszym blaskiem, jest centralną postacią drużyny, niekwestionowanym liderem. Charyzmą bije go na głowę Sergio Ramos, ale jeśli chodzi o zarządzanie zespołem w trudnych chwilach to Francuz nie ma sobie równych.
W Madrycie skończyły się wymarzone czasy dla gwiazd, toteż Gareth Bale zaczyna mecze na ławce, na Bernabeu bowiem nikt nie jest faworyzowany. Rosną notowania Viniciusa, co jest symptomatyczne. Madryt szuka nowych bohaterów, ludzi, którzy znajdą motywację, by Bernabeu znowu przeżywało chwile chwały po kolejnych triumfach.
Solari ma swoje zasady i nie boi się ich wdrażać w życie. Kibice mogą twierdzić, że jest pragmatykiem, że przedkłada sam wynik ponad wszystko, ale może na finezję przyjdzie czas wkrótce. Na razie Real musi odzyskać swoją pozycję. Solari nie stawia na Marcelo, bo Brazylijczyk mimo swojej aktywności w ofensywnie myli się na potęgę pod własną bramką. Nie ma wytłumaczenia dla jego beztroskiej postawy w defensywie, facet dotąd właściwie nietykalny też może wylądować poza składem, jeśli jego nonszalancja prowadzi do straty goli, a warto w tym miejscu przypomnieć, że to m. in. Marcelo przyczynił się do straty gola w klasyku na Camp Nou w Copa del Rey. Solari nie jest szkoleniowcem, który będzie wyrozumiały dla doświadczonego obrońcy. Miałeś swoją szansę, zmarnowałeś ją, więc automatycznie czeka cię wypad z podstawowego składu. Sam się o to prosiłeś, bym postawił na innych.
W Hiszpanii zapanowała moda na ideę resultadismo. Trenerzy rezygnują z efektownej gry na rzecz wyników. Santiago Solari chyba należy do zwolenników tej koncepcji. Wczoraj zdał swój pierwszy egzamin w roli trenera Realu. 3:1 na stadionie Atletico to wielki sukces dla Królewskich. Oczywiście, błędy sędziowskie wpłynęły na rezultat tej konfrontacji. VAR w Hiszpanii niewiele daje, skandale sędziowskie wciąż są na porządku dziennym. Arbiter we wczorajszych derbach przyznał gościom rzut karny, mimo że faul miał miejsce poza szesnastką, nie uznał także gola strzelonego przez gospodarzy, mimo że była to sytuacja stykowa, trudna do oceny. Kiedy zostawimy te kontrowersje na boku, nadal trudno będzie nam kwestionować klasę piłkarzy Realu. Niby nie grają efektownie, ale wyjeżdżają z Wanda Metropolitano z trzema strzelonymi golami. To już jest godne podziwu. Real jeszcze namiesza w La Liga, w LM też może coś osiągnąć. Niektórzy za wcześnie spisali Królewskich na straty. Real to Real, ta drużyna tak szybko nie złoży broni.
Absolwent dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Moja pasja to sport, w szczególności piłka nożna i sporty zimowe. Wielki fan Serie A i wierny kibic AC Milanu.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.