Inny charakter, sposób bycia, myślenia. Odmienne zdanie charakteryzuje każdego z nas z osobna. Każdy, kto ma własną ocenę sytuacji, buduje własną tożsamość. W tak dobranym towarzystwie, gdzie spotykają się ludzie z różnych kultur czy środowisk, nie trudno wywołać temat , który odsłoni i zmusi do ujawnienia własnej interpretacji wydarzeń. Zapraszam do, trochę może specyficznego podejścia do publicystyki, połączonej z luźną rozmowa taką, która może spotkać każdego z nas. Co z tego wyszło? Oto Marek, Jarek i Darek zapraszają na „Felieton na trzy głosy – żużel”
Marek : Przygotowani na sobotni wieczór?
Jarek: A, na co?
Marek: Na Speedway Best Pairs Cup. Nie mów że nie słyszałeś.
Jarek: Słyszałem. Ale powiem szczerze, że czuję taki przesyt tymi zawodami żużlowymi. Weźmy na ten przykład Grand Prix. Kiedyś jeden turniej w miesiącu, człowiek aż czekał na te zawody. Liczył dni pozostałe godziny, a gdy nastał ten moment to czuł podekscytowanie, kto wie czy nie równe z tą adrenaliną u samych żużlowców.
Darek: Czy ja wiem? Ja tam nadal czekam na te zawody, mimo że odbywają się co 2 tydzień. Jeszcze jak sobie pomyślę, że będzie Speedway European Championship, czy wspomniane już SBPC, które będą się przeplatać z SGP to aż serce rośnie. W końcu czekałem na to od października.
Jarek: Ale czy ja powiedziałem, że nie czekam? Czekam, ale bez takiej jakby to nazwać, „pompy”. Nie czuję tego, co czułem 10 lat temu. Według mnie imprez jest za dużo. Zawodnicy sami narzekają na zbyt napięty program.
Darek: Ale nikt im nie każe startować we wszystkich zawodach.
Marek: No właśnie, że chyba jednak jest inaczej. Pamiętasz jak w zeszłym sezonie był problem z zakazem startów nałożonym przez BSI, na stałych uczestników SGP, by nie mogli startować w SEC? Wtedy Nicki Pedersen w prasie mówił, że stracił z tego powodu kilku sponsorów, głownie z lokalnego rynku. Sponsorzy w dzisiejszych czasach mają władzę. To oni napędzają głównie ten sport.
Darek: I polska liga także. Tyle ile tu zarobią niedostaną nigdzie, od nikogo.
Jarek: Gdyby chociaż jeszcze to była jakaś transakcja wiązana to ok. Ale niejednokrotnie zawodnik leci sobie w tzw. „kulki”. Mimo kontuzji pojedzie w SGP, po czym dochodzi do wniosku, że ból jest na tyle mocny, że musi odpuścić sobie ligę następnego dnia, aby znów za chwile pojawić się na torze podczas walki o medale w rywalizacji indywidualnej. Czy to normalne?
Marek: Nie wiem czy normalne, ale na pewno groteskowa sytuacja. Najlepsze, że prezesi sami tłumaczą zawodnika i usprawiedliwiają, że ma ambicje, że waleczny chłop. A że u nas nie jedzie? Przecież nic się nie stało. Na pewno jakby mógł to by pojechał.
Darek: Pojechał, ale dokąd? Chyba do lekarza po zwolnienie. Prawda jest taka, że takie zwolnienie automatycznie dyskwalifikuje zawodnika z kolejnych zawodów
Jarek: Chyba cos pomyliłeś. W regulaminie jest zapis o stosowaniu zastępstwa zawodnika. Jeżeli, ów zawodnik jest jednym z liderów to wg tego punktu każdy z drużyny może po razie za niego dodatkowo pojechać. Problem w tym, aby ten zapis mógł być zrealizowany to zawodnik musi przedstawić minimum 9- dniowe zwolnienie. A w kalendarzu imprez jest mnóstwo. Przez 9 dni opuścisz sporo zawodów. A niech po drodze jeszcze będzie runda GP, w którym to cyklu liczy się w walce o medale? Marne szanse, aby zawodnik z czołówki na takie rozwiązanie się zgodził.
Darek: I traci na tym zazwyczaj klub. Nie ma lidera. A i ławka rezerwowych do zbyt bogatej nie należy. Prezesi powinni wreszcie cóż z tym zrobić.
Jarek: A nie robią? Co rok zwiększają im kwoty kontraktowe. Takie coś motywuje do działania. Skoro robisz coś, za co ciebie nagradzają to w imię czego z tego zrezygnować?
Marek: Na koniec wychodzą cyrki z niewypłacalnością klubu. Przed sezonem wirtualne kontrakty bez żadnego realnego pokrycia. Kluby same się pogrążają w swojej nieudolnej polityce transferowej.
Jarek: Dziwisz się? Od momentu, kiedy do żużla zawitali biznesmeni, którzy hojnie nagradzają swoich zawodników, aby ktoś u Ciebie jeździł to musisz przebić ofertę. Czasami Cie nie stać, ale widmo że zostaniesz bez lidera drużyny, niejako przymusza do przygotowania wysokiego kontraktu. Po cichu zaś liczą, że może sezon będzie na tyle udany, że uda się wszystko spłacić.
Darek: Zazwyczaj to w połowie sezonu kierownictwo tnie koszty, jadą bez liderów i psują widowisko.
Marek: Jeżeli jesteśmy przy widowisku to ono będzie na pewno w sobotę na inaugurację ligi. Mowa o rozpoczynającej się walce o tytuł Najlepszej Żużlowej Pary Świata,
Jarek: Jaka inauguracja? Sezon zawsze inaugurowało Kryterium Asów Polskich Lig Żużlowych. Najlepsi żużlowcy rozpoczynali sezon w Bydgoszczy.
Darek: Ale przecież masz najlepszych żużlowców pod taśmą i to na tydzień przed 1. kolejką ligową. Czego Ty jeszcze chcesz? Może tego, aby turniej odbył się w Bydgoszczy? Hm? Wiesz co? Może i fajnie gdyby tam pojechali. Tylko, kto na to przyjdzie? Pamiętasz ostatni turniej GP w tej miejscowości? Przypomniało mi to akcje z boisk piłkarskich „Puste stadiony”
Jarek: A wiesz, dlaczego tak było? To był bojkot kibiców, pstryczek w nos dla BSI
Darek: Pstryczek to żeście dali klubowi
Jarek: Pamiętacie? Ten turniej miał żywo w pamięci zakaz startów w SEC dla stałych uczestników cyklu GP. Dziś o tym już wspominaliśmy. Zawodnicy musieli deklarować gdzie pojadą. Sam Tomasz Gollob odmówił startów, nawet na trybunach się nie pojawił. Kibicie zaś się zmówili, że na te zawody nie idą.
Darek: I wyszedł blamaż. Pamiętam. Pamiętam też kolejny turniej w Polsce w Gorzowie Wlkp. Tam jakoś nie mieli problemów z frekwencją.
Jarek: Nie wiesz dlaczego? Włodarze Stali obawiali się tego, co zaszło w Bydgoszczy. Przewidywali, że może dojść do powtórki. Co więc zrobili? Zaprosili Golloba na, jak to nazwali, jego turniej pożegnalny. Tomek przyjechać musiał, bo przecież prezesowi się nie odmawia.
Marek: Wiesz co? Może i w to bym uwierzył. Ale może, gdybym nie widział późniejszej frekwencji na Sportowej 2 w meczach ligowych. Tam co spotkanie było mało ludzi. Doszło do tego nawet, że kibiców przyjezdnych było niewiele mniej od kibiców gospodarzy. To też uargumentujesz bojkotem? Ale czego? Może całej Nice Polskiej Ligi? Nie, prawda jest taka, że żużel w Bydgoszczy się przejadł. Nie ma sponsorów, nie ma wyników, nie ma już wsparcia miasta, nie ma niczego. Od żużla ten ośrodek musi odpocząć. Tak jak w Poznaniu.
Darek: W Poznaniu była trochę inna sytuacja. Tam klub nie miał stadionu na własność. A bez stadionu jak bez domu.
Marek: Ale teraz mają i widząc jak walczą o powrót na żużlową mapę Polski szykuje się wielki „come back”.
Darek: W tym roku jak wszystko pójdzie zgodnie z planem to dwie oficjalne imprezy odjadą.
Marek: Czas pokaże jak to się rozwinie. OK Panowie. Robię trzecie podejście. W sobotę, jak zwał tak zwał, pierwszy oficjalny turniej przed startem ligi. Na starcie zameldują się m.in. Emil Sajfutdinow, Nicki Pedersen, Chris Holder, Krzysztof Kasprzak, Jarosław Hampel, Niels Kristian Iversen i Greg Hancock. Obsada rewelacyjna. Nawet nie będę was pytał o prognozy, gdyż to byłby zupełny strzał. Ale czego po tym turnieju sobie życzyć?
Jarek: Widowiska na wysokim poziomie
Darek: A ja chciałbym zobaczyć jak w bezpośredniej rywalizacji spiszą się nowe tłumiki. Chciałbym żeby było bezpieczniej i bardziej widowiskowo.
Marek: Na takie rozmowy jeszcze przyjdzie czas. Podsumowania tego jak sezon zimowy przepracowali zawodnicy, jaki sprzęt okazał się przysłowiową „dychą” a kto musi szukać formy w sezonie. Czekamy na pierwszy oficjalny warkot czterech żużlowych maszyn na zwolnienie taśmy startowej i pierwszy łuk 4 okrążeń.
Do zobaczenia, Do widzenia.
Absolwent dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Moja pasja to sport, w szczególności piłka nożna i sporty zimowe. Wielki fan Serie A i wierny kibic AC Milanu.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.