Po pewnym zwycięstwie nad reprezentacją Francji, wielu kibiców zapewne ze szczególnym zaciekawieniem spoglądało w kierunku następnych meczów rozgrywanych przez reprezentację Włoch. W drugiej kolejce Ligi Narodów, podopieczni Luciano Spalettiego zmierzyli się w Budapeszcie z Izraelem.
Choć trudno tu mówić o jakiejś wielkiej dominacji, Włosi zgodnie z oczekiwaniami potwierdzili, że dysponują na ten moment znacznie większym potencjałem. Pierwszy gol padł w 38. minucie. Wówczas Dimarco posłał mocną wrzutkę, niemal idealnie na głowę Frattesiego, który otworzył wynik meczu.
Włochy wychodzą na prowadzenie! Davide Frattesi posyła piłkę do siatki 🇮🇹
📺 Polsat Sport 2 📲 Polsat Box Go pic.twitter.com/f45X3oAr05
— Polsat Sport (@polsatsport) September 9, 2024
25 meczowych minut później, Włosi zdołali jeszcze wykorzystać niefrasobliwość w rozegraniu Izraelczyków przed własnym polem karnym, i odebrali piłkę, natychmiastowo ruszając w kierunku bramki. Ostatecznie groźny strzał oddał Frattesi, natomiast po tym, jak Gerafi odbił to uderzenie, Moise Kean dobił piłkę do bramki podwyższając prowadzenie.
Takie błędy Wlosi wykorzystują 🇮🇹 Moise Kean musiał to trafić 2️⃣:0️⃣
📺 Polsat Sport 2 📲 Polsat Box Go pic.twitter.com/0XqLy7b8yb
— Polsat Sport (@polsatsport) September 9, 2024
Chwilę później mogło być już 3:0, jednak bramka Tonaliego została anulowana po analizie VAR, ze względu na spalonego. Ostatecznie to Izraelczycy jako ostatni zabrali głos, bo Abu Fani w 90. minucie strzelił bramkę na 1:2, która jednak okazała się być ostatnią w trakcie omawianego spotkania.
Jestem studentem na profilu dziennikarskim, który dopiero rozpoczyna swoją przygodę z dziennikarstwem sportowym. Odkąd pamiętam szczególnie pasjonowały mnie skoki narciarskie, jednak od EURO 2012, śledzę również (prawie) wszystko, co związane z piłką nożną. Prywatnie sympatyk polskiej Ekstraklasy i kibic Legii Warszawa.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.