Korona Kielce 0:2 Cracovia – skrót meczu (WIDEO)

fot. Marcin Kadziolka / Shutterstock

W pierwszym z sobotnich meczów 4. kolejki PKO BP Ekstraklasy, Korona Kielce podjęła na własnym stadionie Cracovię.

Korona podeszła do tego meczu z silną potrzebą przełamania – wszak Kielczanie zdobyli dotychczas tylko jeden punkt. Cracovia natomiast utwierdza kibiców w przekonaniu, że o ile na boisku (w ostatnich miesiącach) nie zawsze broni się formą sportową, to w tabeli wyłaniającej najbardziej nieobliczalną drużynę naszej rodzimej ligi, prawdopodobnie rozsiadłaby się wygodnie w fotelu lidera: ma na koncie po jednym zwycięstwie, remisie i porażce.

Pierwszym momentem, kiedy wydawało się, że bramkarz będzie zaraz zmuszony wyciągać piłkę z siatki, była akcja Cracovii z 23. minuty – Van Buren posyła podanie w pole karne, a tam znalazł się Rózga, jednak piłka odbiła się tylko od nogi Polaka i trafiła wprost w ręce bramkarza. Już kilkanaście minut później zespół z Krakowa dopiął swego i wysunął się na prowadzenie. Obrona Korony zagubiła się po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i Virgil Ghita wpisał się na listę strzelców.

W drugiej połowie, chwilę po tym, jak Ravas odbił  groźny strzał po rzucie rożnym, Krakowianie podwyższyli wynik: długie podanie do niepilnowanego Van Burena, a ten momentalnie znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, po czym nie dał szans Ksawierowi Dziekońskiemu, skutecznie finalizując kontrę „Pasów”.

Korona miała jeszcze swoje sytuacje. W 78. minucie tuż obok prawego słupka piłkę posłał Dawid Błanik. Jedenaście minut później sędzia wskazał na jedenasty metr – jeden z zawodników Cracovii dotknął piłkę ręką we własnym polu karnym. Shikavka jednak spudłował, co jest pewnym podsumowaniem tego koszmarnego debiutu Jacka Zielińskiego w roli trenera drużyny z województwa świętokrzyskiego.