Kult sukcesu

Rywalizacja w Premier League weszła w decydującą fazę, liga angielska powoli finiszuje. W grę wchodzą dwa scenariusze. Pierwszy to mistrzostwo Liverpoolu, drugi bardziej prawdopodobny- obrona tytułu przez MC. Głównym pretendentem do triumfu w LM jest Barcelona, zatem czyżby Liverpool miał zakończyć sezon bez trofeów. Pewnie tak, jednak nie za trofea cenimy The Reds.

Jeśli kupujesz piłkarzy za grube miliony, musisz czuć niedosyt, gdy brakuje trofeów w klubowej gablocie. Ale ilu znacie lepszych trenerów od Juergena Kloppa? Ja może kilku byłbym w stanie wymienić…

Klopp nie jest specjalistą od wygrywania, jego drużyny potrafią zadziwić swoją grą. Jednak to niekończący się rollercoaster. Guardiola jest wyważony, Klopp uosabia chaos w pozytywnym sensie. To taki nieład twórczy. Choć może teraz dopuszczam się uproszczeń, dzisiaj bowiem kibice z Anfield nie muszą drżeć o grę obronną swojej drużyny. Liderem drużyny jest van Dijk. Akcje ofensywne oskrzydlają często boczni obrońcy- Robertson i Trent Aleksandter Arnold. Klopp zrobił ze Szkota pana piłkarza. Jego historia musi budzić respekt. Lewy defensor Liverpoolu przeszedł drogę od zera do bohatera.

Jak wszyscy wiedzą, z przodu klub z Anfield ma Mane, Firmino i Salaha. Jest tu pewna ciągłość. Kilka lat temu gole dostarczało drużynie znakomite trio Sterling- Suarez- Sturridge. Salah zdaniem wielu samozwańczych ekspertów miał być piłkarzem jednego sezonu, tymczasem on wciąż daje radę. Po kapitalnym golu w meczu z Chelsea jego hejterzy pochowali się po kątach. Ten wczorajszy genialny strzał w samo okienko Egipcjanina był idealnym podsumowaniem jego klasy.

Taka wesołą drużyna z tego Liverpoolu, ale sukcesów jak nie było, tak nie ma. Pieniądze z transferów muszą się zwrócić, ale póki co na Anfield nikt nie histeryzuje. Liczy się to, że drużyna z Anfield daje kibicom chwile radości. Takiego futbolu szukamy.

2:0 z Chelsea może być kopem motywacyjnym dla graczy Liverpoolu. Przed MC trudniejszy terminarz, piłkarzy z Anfield czekają mecze z łatwiejszymi rywalami. Życzę Liverpoolowi, by w końcu coś wygrał.