W niedzielne popołudnie Lechia Gdańsk podjęła na własnym stadionie Zagłębie Lubin.
Pierwsze akcje bramkowe należały do „Miedziowych”. Kurminowski zmarnował jednak dwie sytuacje, z czego jedna, kiedy znalazł się tak naprawdę sam na sam z bramkarzem, była szczególnie dogodna. Gdańszczanie nie pozostali dłużni i też zagrozili bramce rywali, jednak stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał Bobek, kierując piłkę nad bramką z około pięciometrowego dystansu.
Jak już Lechia zaczęła tworzyć swoje sytuacje, to postanowiła całkowicie przejąć inicjatywę – w kolejnych minutach pojawiły się następne szanse na gola, a wynik otworzyl Tomas Bobcek, wykorzystując nieporozumienie pomiędzy Hładunem, a jednym z obrońców Zagłębia. W 70. minucie meczu 21-letni Słowak ponownie umieścił piłce w siatce, jednak tym razem znajdował się na pozycji spalonej.
Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić – jeśli wspomniana na początku szansa Bobcka była stuprocentowa, to Wójtowicz stanął przed okazją 120-procentową, jednak skiksował i z najbliższej odległości nie zdołał podnieść wyniku. Chwilę później akcja piłkarzy w pomarańczowych koszulkach: dośrodkowanie Radwańskiego i Sejk w 76. minucie doprowadza do wyrównania.
Mecz kończy się wynikiem 1:1. Lechia dorzuca do swojego dorobku drugi punkt, natomiast Zagłębie wskakuje na 10. pozycję w tabeli, wyprzedzając Motor Lublin, który jednak zagrał jedno spotkanie mniej.
Jestem studentem na profilu dziennikarskim, który dopiero rozpoczyna swoją przygodę z dziennikarstwem sportowym. Odkąd pamiętam szczególnie pasjonowały mnie skoki narciarskie, jednak od EURO 2012, śledzę również (prawie) wszystko, co związane z piłką nożną. Prywatnie sympatyk polskiej Ekstraklasy i kibic Legii Warszawa.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.