Moda na swoich

Pep Guardiola przetarł szlak kolejnym trenerom, którzy teraz co jakiś czas obejmują topowe drużyny po zakończeniu kariery piłkarskiej. Zidane sprawdził się w Realu przy pierwszym podejściu, musiało to zaimponować innym, dlatego w Manchesterze pojawiła się wiara w to, że Solskjaer zdoła wydźwignąć United z czarnej…dziury. Teraz przyszedł czas na Franka Lamparda.

Lampard to jeden z tych piłkarzy których kibice kochali za wierność klubowym barwom. Legendarny pomocnik The Blues potrafił wykazywać się niezachwianą lojalnością wobec klubu i fanów. Takich piłkarzy już w zasadzie nie ma w zawodowej piłce. Z sentymentem więc wspominamy Gerrarda, Iniestę czy Casillasa, przywołując ten wymierający gatunek wybitnych zawodników.

Lampard przejmuje drużynę, która straciła swojego Leo Messiego. Tak, właśnie tak oceniam wkład Hazarda w grę Chelsea. Strata wirtuoza tego formatu musi niepokoić kibiców klubu ze Stamford Bridge, do tego dochodzą gigantyczne oczekiwania ze strony Romana Abramowicza.

Zadaniem Lamparda ma być przebudowanie tej drużyny, wprowadzenie młodych graczy do dorosłego zespołu. To ma być projekt na lata. Nie można stać w miejscu, trzeba szukać rozwiązań perspektywicznych, by uniknąć stagnacji. Hudson Oddoi czy Loftus Cheek nie mogą się marnować. Od razu muszą zostać rzuceni na głęboką wodę. Jados Sancho w poprzednim sezonie robił furorę w Bundeslidze, to znak, że ci panowie też powinni zacząć grać u Lamparda.

Lampard to inteligentny, sympatyczny człowiek. Jednak mam wrażenie, że czasami władze klubów z absolutnego topu wierzą w to, że magia nazwiska, skala osiągnięć szkoleniowca do niedawna błyszczącego na boisku poniesie piłkarzy do wielkich sukcesów. Niestety to nie jest reguła. Lampard ma za sobą już pierwszy etap w roli trenera w Derby, teraz jednak wchodzi do szatni Chelsea. To piłkarze będą czuć przed nim respekt, ale on sam na pewno zdaje sobie sprawę z tego, czego będzie musiał dokonać.

Kibice wybaczą mu wiele, ich relacje są na tyle dobre i trwałe, że nawet jeśli mu się nie uda, nikt nie będzie żywił urazy. Ale trzeba być dobrej myśli, może się uda. Lampard wraca do swojego ukochanego klubu z dużym entuzjazmem. W przeciwieństwie do Maurizio Sarriego nie będzie stawiał cały czas na sprawdzonych ludzi. Każdemu da szansę i o to chodzi.