W swoim pierwszym występnie w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, szczypiorniści Orlen Wisły Płock pokonali przed własną publicznością turecki Besiktas Stambuł 28:19.
Wicemistrzowie Polski bardzo chcieli pójść śladem Vive Tauron Kielce i również od zwycięstwa rozpocząć zmagania w europejskich pucharach. Płocczanie od początku postrzegani byli jako zdecydowani faworyci pojedynku z Turkami, dla których awans do fazy grupowej Champions League to największe jak dotąd osiągniecie w historii klubu. Do Płocka szczypiorniści ze Stambułu przyjechali więc w roli „Kopciuszka”. – Zarówno mnie, jak i całą drużynę satysfakcjonuje tylko zwycięstwo w tym pojedynku. Wszyscy pragniemy rozpocząć rywalizację w Lidze Mistrzów od dwóch punktów – mówił przed meczem Miljan Pusica.
Gospodarze, wbrew oczekiwaniom, nie rzucili się od pierwszych minut na rywali i początek spotkania był dość spokojny. W obronie Nafciarze starali się grać wysoko i aktywnie, ale Turcy mimo to potrafili znaleźć drogę do płockiej bramki. W 10. minucie pojedynku Wisła prowadziła 5:3. W bramce polskiego zespołu kapitalnie spisywał się Rodrigo Corrales i to w dużej mierze dzięki niemu oraz skutecznym kontratakom, możliwe było konsekwentnie budowanie przed płocczan przewagi. Kiedy w 15. minucie Valentin Ghionea rzucił bramkę na 9:4, trener Besiktasu poprosił o czas.
Turcy zupełnie stanęli w ataku, nie potrafili sforsować obrony gospodarzy, a jeśli już wypracowali sobie dogodną pozycję, to albo pudłowali albo na drodze stawał golkiper Wisły. Tempo pojedynku nie było zawrotne. Nafciarze, choć jak się wydawało kontrolowali wynik, sprawiali wrażenie jakby nie chcieli dobić rywali już przed przerwą. Ich poczynania w ataku również pozostawiały sporo do życzenia. Ciężar zdobywania bramek starał się wziąć na siebie Nemanja Zelenović. Do szatni obie siódemki schodziły przy wyniku 13:7.
Wysokie prowadzenie Nafciarzy postawiło ich w niezwykle komfortowej sytuacji w drugiej połowie. Wisła mogła spokojnie, bez presji rozgrywać swoje akcje, co szybko zaczęło przynosić efekty. Tymczasem rywalom brakowało pomysłu na przedarcie się przez płocką defensywę. W 40. minucie, po golu Kamila Syprzaka, który skutecznie dobił obroniony wcześniej przez bramkarza Besiktasu rzut karny, było już 16:8. Chwilę później na listę strzelców po raz czwarty wpisał się najskuteczniejszy na parkiecie Dan-Emil Racotea i szkoleniowiec Turków ponownie poprosił o czas.
Ostatni kwadrans pojedynku nie dostarczył zbyt wielu emocji. Wisła powiększała skrupulatnie prowadzenie, a goście nie byli w stanie niczego zmienić. Pojedynek był definitywnie rozstrzygnięty i pozostawało tylko pytanie jak bardzo srogą lekcję handballu odbiorą od wicemistrzów Polski Turcy. Trener Manolo Cadenas mógł sobie pozwolić na rotowanie składem. Między słupkami Wisły pojawił się m.in. Adam Morawski. Ostatecznie, po bardzo jednostronnym widowisku, Orlen Wisła Płock pokonała zespół Besiktasu Stambuł 28:19.
Orlen Wisła Płock – Besiktas Stambuł 28:19 (13:7)
Orlen Wisła: Corrales, Morawski – Daszek 2, Ghionea 1, Kwiatkowski, Montoro 1, Nikcević 2, Pusica 3, Racotea 7/2, Rocha 2/1, Syprzak 1, Tioumentsev 2, Wiśniewski 3, Zelenović 4.
Kary: 10 minut
Karne: 3/6
Besiktas: Cebi, Demir, Ozmusul – Arifoglu 1, Asikoglu 2, Boyar 1, Buljubasic, Caliskan, Coban 3/2, Dacević 3, Done 4, Erkol, Feuchtmann 3, Ozbahar 2, Yimaz.
Kary: 6 minut
Karne: 2/3
Kary: Orlen Wisła – 10 min. (Syprzak 4 min., Zelenović, Kwiatkowski i Ghionea po 2 min.); Besiktas – 6 min. (Feuchtmann – 4 min., Decević – 2 min.)
Sędziowie: P. Brunovsky i V. Canda (obaj Słowacja)
P | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Orlen Wisła Płock | 1 | 1 | 0 | 0 | 28:19 | 2 |
2 | FC Barcelona | ||||||
3 | KIF Kolding | ||||||
4 | Alingsas HK | ||||||
5 | SG Flensburg-Handewitt | ||||||
6 | Besiktas Stambuł | 1 | 0 | 0 | 1 | 19:28 | 0 |
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.