Pewne zwycięstwa Brazylijek i Japonek – podsumowanie 4. dnia World Grand Prix kobiet.

blank
fot.

W przedostatnm dniu turnieju WGP rozgrywanym w stolicy Japonii, Tokio, doszło do kilku ciekawych starć. Największym hitem było starcie Brazylijek z Rosjankami, jednak zakończyło się ono łatwą wygraną dziewczyn z Ameryki Południowej. Kolejne trzy punkty dopisały też do swojego dorobku Japonki, które planowo w trzech setach zwyciężyły Belgijki. Ostatnim meczem, który rozpoczął dzisiejsze zmagania było starcie Turczynek z Chinkami. Obie ekipu zgotowały swoim kibicom piekło, a lepsze okazały się ostatecznie Azjatki, wygrywając 3-2.

Dreszczowiec w meczu o pietruszkę
Przed meczem Chiny – Turcja jasne było, że ekipy te nie liczą się już w walce o zwycięstwo w tegorocznej edycji World Grand Prix. Jednak nie zamierzały odpuszczać. Pierwszy set to sinusoida poziomu gry jednej i drugiej ekipy. Najpierw wysoko prowadziły Azjatki 10-4, które nagle wpadły w dołek i pozwoliły doprowadzić rywalkom do remisu 17-17. Końćówka należała jednak znów do Chinek, które ostatecznie wygrały seta do 22. W drugiej odsłonie przez dłuższy czas zespoły szły punkt za punkt i ciężko było wskazać stronę dominującą w spotkaniu. Dopiero w końcówce Europejki uciekły na kilka punktów, wygrywając drugą partię do 18. Po przerwie znów trwała zaciekła walka o każdą piłkę. W reprezentacji Turcji kapitalne zawody rozgrywała Neriman Ozsoy, która kończyła arcytrudne piłki. W końcówce to właśnie jej ataki okazały się zbawienne i Turcja wyszła na prowadzenie 2-1, wygrywając seta do 22. Kto myślał, że Chinki odpuszczą już tego seta, srodze się pomylił. Podopieczne Lang Ping po raz kolejny pokazały charakter i nawet na krok nie odpuszczały rywalkom. Znów trwał zacięty bój, aż w końcu to Azjatkom udało się odskoczyć na trzy punkty (23-20). Wtedy jednak w trans wpadła libero Turcji, Gizem, dzięki której udało się jej ekipie doprowadzić do remisu 23-23. Dwie skuteczne akcje Chinek przechylily jednak seta na ich korzyść. Początek tie breaka to pokaz siły Europejek, który wyszły na kilkupunktowe prowadzenie. Jednak podobnie jak w meczu z Rosja, i tym razem, nie były w stanie utrzymać wysokiego poziomu gry dłuższy czas i niespodziewanie łatwo Chinki doprowadziły do remisu. Końcówka meczu to już horror dla jednej i drugiej ekiipy. Reprezentacja Turcji obroniła dwie piłki meczowe, reprezentacja Chin aż cztery i to właśnie one zadały decydujący cios, ostatecznie powiększając swój dorobek o dwa punkty.

Easy job
Przegrywając mecz z Rosją, Brazylijki straciłyby szanse na zwycięstwo w World Grand Prix, a historyczny sukces mogłyby już odnotować Japonki. Tak się jednak nie stało. Fabiana i jej koleżanki już ostatecznie zatarły złe wrażenie po porażce w pierwszej kolejce i bez większych problemów pokonały utytułowane Rosjanki 3-0, w setach do 12, 21 i 20. Pierwszy set zupełnie bez historii. Od pierwszej do ostatniej piłki znaczna przewaga Brazylijek, które gładko wygrały pierwszą partię. po krótkiej przerwie gra zrobiła się bardziej zacięta, jednak tylko w kilku piłkach. Brazylijki już na przerwie technicznej wyszły na prowadzenie 8-5, później powiększyły przewagę na 12-7 i spokojnie pierwsze ugrały 25 punkt. Trzecia partia to szybki odskok zawodniczek rodem z Ameryki Południowej na 8-2 i pełna kontrola spotkania aż do jego zakończenia. Mecz na pewno zawiódł. Kibice spodziewali się znakomitego i zaciętego spotkania, a wyszło bardzo jednostronne widowisko.

Japonki znów za trzy
Jak wiadomo bardzo często najciężej jest dopełnić formalności. Japonia była stuprocentowym faworytem w spotkaniu z Belgią i w całej okazałości zadała kłam wcześniejszemu stwierdzeniu, dość łatwo ogrywając zdecydowane outsiderki tegorocznego turnieju, mając drobne problemy jedynie w pierwszym secie. Podopieczne Gerta Vande Broeka chciały zatrzeć fatalne wrażenie po wczorajszym meczu, kiedy to udało im się zdobyć z Brazylijkami ledwo 34. punkty. Wyszły bardzo zmotywowane i w pierwszej fazie meczu toczyły równą walkę z faworyzowani gospodyniami. Żadnej ekipie nie udało się uzyskać wyraźniejszej przewagi, a o losie seta zadecydowała dopiero gra na przewagi, w której silniejsze psychicznie okaząły się Azjatki wygrywając partię do 24. O dwóch setach nie ma się co rozpisywać. Trochę podłamane pierwszym setem Europejki nie miały już argumentów, żeby przeciwstawić się rywalkom. Japonki dominowały od pierwszej do ostatniej piłki w drugim i trzecim secie i pewnie zwyciężyły do 15 i 16, pozostając jedyną drużyną, która nie straciła jeszcze w tej imprezie żadnego punktu i głównymi faworytkami do jej wygrania.

12.15: Japonia – Brazylia
Jak co dzień jutro odbędą się trzy spotkania World Grand Prix 2014. Jednak tak naprawdę mecze Chinek z Rosjankami i Belgijek z Turczynkami nie mają żadnego znaczenia. Godzina „W” wybije o 12.15, kiedy to na parkiet w Tokio wyjdą Japonki i Brazylijki, aby stoczyć bezpośredni bój o zwycięstwo w tej edycji WGP. Godpodyniom do wygranej wystarczą dwa zwycięskie sety, z kolei Amerykanki z południa muszą wygrać w stosunku 3-0 bądź 3-1.

Turcja – Chiny 2:3
(22:25, 25:18, 25:22, 23:25, 19:21)

Składy zespołów:
Turcja: Önal (10), Sonsirma (18), Akman (5), Toksoy (7), Aydemir (4), Ozsoy (36), Karadyi (libero) oraz Basa, Ismailoglu, Cansu (9) i Karakoyun
Chiny:
 Yuan (19), Yang Junjing (10), Zeng (26), Liu (26), Wang Na (2), Li (11), Chen (libero) oraz Yang Fangxu, Wang Huimin i Shan (libero)

Rosja – Brazylia 0:3
(12:25, 21:25, 20:25)

Składy zespołów:
Rosja: Szczerban (1), Gonczarowa (10), Starcewa, Fetisowa (2), Koszeliewa (18), Podskalnaja (4), Kriuczkowa (libero) oraz Bawykina (3), Zariażko (2), Pasynkowa (4), Kosianenko (2) i Małowa (libero)
Brazylia: Fabiana (17), Dani Lins (3), Thaisa (12), Jaqueline (7), Sheilla (11), Rodrigues (11), Brait (libero) oraz Tandara (1), Pavao i Fabiola

Japonia – Belgia 3:0
(26:24, 25:15, 25:16)

Składy zespołów:
Japonia: Nagaoka (9), Kimura (10), Ishii (3), Shinnabe (10), Ono (3), Miyashita, Sano (libero) oraz Nakamichi (1), Takada, Yamaguchi (3), Ishida, Ebata (11), Tsutsui (libero) i Uchiseto
Belgia: Dirickx (4), Heyrman (6), Leys (4), Aelbrecht (2), Van Hecke (15), Rousseaux (7), Courtois (libero) oraz Bland, Coolman, Vandesteene i Van De Vijver