Pewne zwycięstwo Andrzeja Fonfary w Chicago!

blank
fot.

W swojej 29. zawodowej walce, Andrzej Fonfara odnióśł 26. zwycięstwo! Tym razem jego ofiarą padł ambitny i niewygodny Francuz Doudou Ngumbu. Polski pięściarz od pierwszej rundy kontrolował wydarzenia na ringu i pewnie wygrał na punkty, 97-93, 98-92 i 97-93. 

Pierwsze dwie rundy były całkiem wyrównane. Dosłownie kilka sekund po pierwszym gongu Fonfara zaskoczył rywala mocnym prawym krzyżowym, jednak ten cios nie zrobił na Ngumbu większego wrażenia. Niedługo później Francuz odpowiedział. Najpierw pod koniec pierwszego starcia wystrzelił prawym sierpowym, a na początku drugiego potężnym overhandem. Strzały te wyraźnie zdenerwowały „Polskiego Księcia”. Od trzeciej rundy wreszcie zaczął poprawnie kontrolować dystans, a w kolejnej odsłonie wreszcie mocno trafił Doudou Ngumbu. Po piekielnym lewym sierpowym tylko liny uchroniły Francuza przed nokdaunem. Wydawało się, że koniec walki jest bliski, ale Andrzej chciał chyba jeszcze trochę poboksować, bo zupełnie odpuścił atak na zamroczonego przeciwnika. Kolejne starcia to coraz większa dominacja naszego rodaka. Fonfara wreszcie zaczął wydłużać ataki, zamiast pojedyńczych ciosów, oglądaliśmy szybkie serie. Brakowało jednak konkretu w postaci czystego i soczystego ciosu. W dziewiątym, przedostatnim starciu byliśmy świadkami ostatniego ataku Ngumbu, jednak Andrzej nie dał się zaskoczyć i przeczekał furiacką ofensywę przeciwnika, jednocześnie zdając sobie prawdopodobnie sprawę, że tą rundę przegrał. Ostatnia, dziesiąta odsłona mogła mieć niebagatelne znaczenie. Fonfara postanowił nie kusić losu i od początku natarł na Francuza. Nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu w postaci nokautu, ale przynajmniej wyraźnie zaakcentował końcówkę, co mogło zadecydować o jego wygranej. Po ostatnim gongu sędziowie nie mieli wątpliwości i wskazali na wiktorię „Polish Prince”. Sama postawa Andrzeja Fonfary może nie zachwyciła. Jednak wynikało to z tego, jak bardzo niewygodnym i śliskim rywalem był Francuz. Większość polskich kibiców nastawiała się na szybki i efektowny nokaut Warszawianina, jednak ja ostrzegałem przed takim myśleniem w swojej zapowiedzi, przepowiadając trudną walkę. Najważniejsze jest jednak zwycięstwo. Teraz mozna myśleć już o kolejnych, jeszcze trudniejszych zadaniach.

Podczas gali w Chicago swoją 8. zawodową wygraną odniósł Adam Kownacki. Zgodnie z oczekiwaniami, Polak już w 4. rundzie zastopował Jamala Woodsa i dopisał kolejne zwycięstwo przed czasem do swojego rekordu. Wciąż jednak czekamy na prawdziwą weryfikację Kownackiego. I robimy to z wielkim niepokojem, bo patrząc na sylwetkę naszego rodaka trudno być optymistą w starciach z lepszymi przeciwnikami.

W Illinois odbyło się również kilka ciekawych pojedynków bez udziału polskich pięściarzy. W walce o pas mistrzowski federacji WBO w wadze koguciej, Japończyk Tomoki Kameda pokonał niejednogłośnie na punkty Meksykanina Alejandro Hernandeza 115-113. 113-115, 115-113. Była to trzecia udana obrona pasa przez boksera pochodzącego z kraju Samurajów. Wygraną odniósł również jego brat Daiki, który w czwartej rundzie znokautował Omara Salado. Wysoką formę kibicom zgromadzonym w UIC Pavilon pokazał także trochę pompowany Caleb Truax, łatwo rozprawiając się przed czasem ze Scottem Sigmonem. Do ciekawej rywalizacji doszło między zawodnikami znajdującymi się w szerokiej czołówce wagi piórkowej. Utalentowany Javier Fortuna nie miał większych problemów z pokonaniem Abnera Cotto, choć dodatkowo musiał zmagać się z niesprzyjającym mu sędziom ringowym. Do zabawneh sytuacji doszło pomiędzy trzecią a czwartą rundą, kiedy kuzyn Miguela Cotto, próbował w marny sposób wymusić dyskwalifikację Fortuny, przewracając się od, no właśnie czego…, chyba silnego podmuchu powietrza. 

KOMPLET WYNIKÓW GALI W CHICAGO

  Tomoki Kameda  W Alejandro Hernandez SD  12  12
    Andrzej Fonfara   W Doudou Ngumbu   UD 10 10    
    Caleb Truax   W Scott Sigmon   TKO 8 10    
    Javier Fortuna   W Abner Cotto   KO 5 10    
    Koki Kameda   W Omar Salado   TKO 4 10    
    Adam Kownacki   W Jamal Woods   TKO 4 6