Emocje po mistrzostwach świata w Oberstdorfie w skokach narciarskich mężczyzn zdążyły już opaść. Polacy wrócili ze złotym medalem Piotra Żyły oraz brązowym krążkiem drużyny.
Na początek rozegrany został konkurs indywidualny na skoczni normalnej. Wielkim faworytem był utrzymujący formę przez cały sezon lider Pucharu Świata Halvor Egner Granerud. Polacy natomiast liczyli na medal rodaka i wróżono go broniącemu tytułu sprzed dwóch lat – Dawidowi Kubackiemu. Już pierwsza seria przyniosła sporo zaskoczeń. Przede wszystkim bardzo odległa lokata Graneruda, bo dopiero szesnasta. Niespodziewanie najlepszy okazał się Piotr Żyła, oddając skok w pięknym stylu na odległość aż 105 m. Za nim plasował się Słoweniec Anze Lanisek – o 3 pkt oraz Japończyk Ryoyu Kobayashi – o 3,1 pkt. Za czołową trójką znalazł się Niemiec Karl Geiger oraz Dawid Kubacki. Dopiero dwudzieste trzecie miejsce zajmował Kamil Stoch, a dwudzieste dziewiąte – Andrzej Stękała. Do drugiej serii nie zdołał zakwalifikować się Klemens Murańka, kończąc zawody na trzydziestej szóstej lokacie.
Druga seria to szaleńcza pogoń Halvora Egnera Graneruda i udźwignięcie presji przez Piotra Żyłę. Lider Pucharu Świata po skoku na odległość 103 m przesunął się aż o dwanaście pozycji. Nie wystarczyło to jednak do medalu, bo znalazł się tuż poza podium. Karl Geiger dzięki świetnej próbie w serii finałowej wywalczył srebro. Anze Laniskowi natomiast przypadł brąz. Piotr Żyła musiał wnieść się na wyżyny swoich możliwości. Skok na odległość 102,5 m sprawił, że nie było wątpliwości, kto został nowym mistrzem świata. Dość udany występ zaliczył Dawid Kubacki, kończąc rywalizację na piątym miejscu. Pozostała dwójka Polaków wypadła słabo – dwudziesty drugi był Kamil Stoch, a trzydziesty Andrzej Stękała. Żyła zdobył tytuł mistrza świata jako piąty Polak – po Wojciechu Fortunie, Adamie Małyszu, Kamilu Stochu ora Dawidzie Kubackim.
Przed konkursem na dużej skoczni u Halvora Egnera Graneruda wykryto zakażenie koronawirusem. Było to jednoznaczne z końcem mistrzostw dla lidera Pucharu Świata. Pod znakiem zapytania stał również występ pozostałych Norwegów, jednak ostatecznie zostali oni dopuszczeni do zawodów. Polacy natomiast przystępowali do konkursu w różnych nastrojach – Piotr Żyła z rozbudzonym apetytem, pozostali reprezentanci ze sportową złością. W treningach brylował Austriak Stefan Kraft, wyrastając powoli na faworyta. Potwierdził to już w pierwszej serii, wyprzedzając Norwega Roberta Johanssona oraz swojego rodaka Daniela Hubera o przeszło 6 pkt. Tuż za nimi plasował się Japończyk Yukiya Sato oraz Piotr Żyła, który tracił do lidera 9,4 pkt. Ósme miejsce zajmował Dawid Kubacki, dwudzieste drugie Kamil Stoch, a dwudzieste czwarte Andrzej Stękała. Druga seria to potwierdzenie wysokiej formy przez Stefana Krafta, który bez większych problemów zdobył swoje trzecie indywidualne złoto mistrzostw świata. Drugą pozycją utrzymał Robert Johansson, natomiast na trzecią wskoczył Niemiec Karl Geiger. Piotr Żyła mimo świetnego drugiego skoku, znalazł się tuż za podium, przegrywając medal o 3 pkt. Piętnasty był Dawid Kubacki, dziewiętnasty Kamil Stoch, a dwudziesty pierwszy Andrzej Stękała.
Do konkursu drużynowego Polacy przystępowali jako jedni z kandydatów do medalu. Brak krążka byłby bez wątpienia zaskoczeniem i ogromnym rozczarowaniem. Po pierwszej serii plasowali się na trzeciej pozycji, przegrywając jedynie z Austriakami – o 7,4 pkt i z Niemcami – o 11,1 pkt. Czwarte miejsce zajmowała Japonia, piąte Słowenia, szóste Norwegia, siódme Szwajcaria, a ósme Rosja. Do rundy finałowej nie awansowały reprezentacje Finlandii, Stanów Zjednoczonych, Czech, Rumunii, Ukrainy i Kazachstanu.
Druga seria stała pod znakiem nagłych zwrotów akcji. Dobrze rozpoczął Piotr Żyła, wyprowadzając polską drużynę na drugie miejsce. Po skoku Andrzeja Stękały Polacy objęli prowadzenie, które utrzymał Kamil Stoch. Rywalizację w całym konkursie kończył Dawid Kubacki. Niestety, odległość 127,5 m była zdecydowanie za krótka, aby sięgnąć po złote medale. Ostatecznie kolejność reprezentacji w finałowej serii była identyczna, jak w pierwszej. Tym samym Niemcy (w składzie: Pius Paschke, Severin Freud, Markus Eisenbichler, Karl Geiger) obronili tytuł drużynowych mistrzów świata przed Austriakami (Philipp Aschenwald, Daniel Huber, Jan Hoerl, Stefan Kraft) i Polakami (Piotr Żyła, Andrzej Stękała, Kamil Stoch, Dawid Kubacki).
Absolwent dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Moja pasja to sport, w szczególności piłka nożna i sporty zimowe. Wielki fan Serie A i wierny kibic AC Milanu.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.