Polscy wojownicy MMA z różnym skutkiem podbijają śwat: Zwycięstwo Karoliny Kowalkiewicz w Japonii, porażka Marcina Lasoty w Newcasle.

blank
fot.

Dwiema niespodziankami zakończyły się wyjazdy polskich zawodników MMA za granicę. Będący zdecydowanym faworytem w starciu z Brettem Caswellem, Marcin Lasota przegrał z nim jednogłośnie na punkty. Z kolei jadąca na pożarcie do Japonii Karolina Kowalkiewicz pokonała niejednogłośnie na punkty faworyzowaną gospodynię, Mizuki Inoue, pokazując tym samym cąłemu światu swoje wielkie umiejętności.

Trudno zrozumieć porażkę Marcina Lasoty. Walka z Brettem Caswellem na gali Cage Warriors 73 w Newcastle miała być dla Polaka jedynie przystankiem w drodze do walki o pas mistrzowski tej organizacji. Życie jednak okazało się dla naszego rodaka brutalne. Angielski judoka niemal od początku kontrolował pojedynek, narzucając Lasocie swoje warunki gry. O ile jeszcze pierwsza odsłona była dość wyrównana, o tyle druga należała już całkowicie do Caswella. Anglik z łatwością wygrywał wszystkie kluczowe starcia, często schodząc z Polakiem do parteru, gdzie go bezkarnie obijał. W trzecim starciu zobaczyliśmy wreszcie starego i dobrego Marcina Lasotę. Od początku z impetem rzucił się na rywala, szybko obalając go na ziemię. Próbował wielu technik kończących, jednak wszystko kończyło się fiaskiem. Decydowali więc sędziowie, którzy ogłosili jednogłośne zwycięstwo Bretta Caswella. Zwycięstwo jak najbardziej zasłużone.

Najlepsza polska zawodniczka MMA, która szerzej pokazała się polskim kibicom walcząc dla organizacji KSW, Karolina Kowalkiewicz, dość nieoczekiwanie pokonała na punkty japońską faworytkę Mizuki Inoue. Żeby pokazać jak ciężkie zadanie stało przed Polką przytoczę słowa Sherdoga „Inoue w sierpniu skończyła 20 lat i jest obecnie jednym z najlepszych towarów eksportowych japońskiego MMA. Od dłuższego czasu uważana za przyszłość tego sportu, w swojej karierze odniosła jedną porażkę, odkąd przeszła na zawodowstwo w wieku 16 lat. Japonka ma na swoim koncie zwycięstwa między innymi nad znaną z TUF 20 Bec Rowling oraz Alexą Chambers. Poddała również pięć przeciwniczek balachą. Nie pozostająca w tyle Kowalkiewicz wygrała wszystkie pięć stoczonych w karierze walk. 29-latka zawodniczka walczyła do tej pory jedynie w Polsce przede wszystkim dla organizacji KSW”. Od początku nie widać było różnicy w umiejętnościach pomiędzy Polką a Japonką. Praktycznie wszystkie trzy starcia były dość wyrównane, a o wyniku decydowały niuanse. Jednak śmiało można ocenić, że o wyniku decydowała ostatnia runda, bo w pierwszej przewaga delikatnie należała do Polki, a w drugiej do Japonki. Po ostatnim gongu to Kowalkiewicz wydawała się bardziej zmęczona. Bezwładnie padła na matę ringu, skąd podnieśli ją dopiero członkowie polskiego sztabu szkoleniowego. Znając sporty walki mogło wydawać się, że werdykt pójdzie na korzyść gospodyni, jak to zwykle dzieje się, kiedy miejscowa faworytka mierzy się z przyjezdną ofiarą. Jednak okazało się, że sędziowie na gali Invicta 9 byli zupełnie obiektywni i całkowicie zasłużenie przyznali zwycięstwo polskiej wojowniczce. Dzięki tej wygranej przed Karoliną Kowalkiewicz otwierają się szerokie wrota do wielkiej kariery. Kto wie czy wiktoria nad tak uznaną rywalką nie zaowocuje nawet kontraktem w UFC?