Polska reprezentacja lekkoatletyczna z dorobkiem dziesięciu medali zakończyła HME w Toruniu. Dominację pokazali zwłaszcza biegacze na dystansie 800 m, zdobywając łącznie cztery medale.
Pierwszy medal dla Polaków zdobył Michał Haratyk w pchnięciu kulą. Broniący tytułu sprzed dwóch lat kulomiot z Cieszyna osiągnął wynik 21,47 m, zatem o 36 cm gorszy od swojego rekordu życiowego. Wystarczyło to do srebra. Haratyk musiał bowiem uznać wyższość Czecha Tomasa Stanka, który pchnął 21,62 m. Brąz – z wynikiem 21,31 m – przypadł Chorwatowi Filipowi Mihajlevicowi.
Następny krążek wywalczył Marcin Lewandowski w biegu na dystansie 1500 m. Stoczył zacięty bój z Norwegiem Jakobem Ingebrigtsenem, przegrywając z nim jednak o pół sekundy. Już po zakończonym biegu miało miejsce niemałe zamieszanie. Sędziowie uznali, że Norweg wyszedł poza tor biegu i został zdyskwalifikowany. W tej sytuacji ogłoszono, że to Lewandowski został halowym mistrzem Europy. Radość Polaka nie trwała długo. Sztab norweski złożył protest, który został przyjęty i tym samym przywrócono kolejność z mety. Brąz zdobył Hiszpan Jesus Gomez. Drugi z Polaków – Michał Rozmys – dobiegł na szóstej pozycji.
Kolejne srebro dorzuciła Justyna Święty-Ersetic. Już w półfinale dała jasny sygnał rywalkom, że ma zamiar bić się o medal. Z czasem 51,34 poprawiła bowiem rekord Polski i pewnie awansowała do finału. W nim musiała uznać wyższość tylko Holenderki Femke Bol, która obok Polki była wymieniana w roli faworytki. Na trzecim miejscu finiszowała Brytyjka Jodie Williams.
Miłą niespodziankę sprawił Paweł Wiesiołek. Wywalczył brązowy medal w siedmioboju, poprawiając swój rekord życiowy z wynikiem 6133 pkt. Jest to jego pierwszy medal na międzynarodowej imprezie. Wiesiołek we wszystkich konkurencjach (bieg na 60 m, skok w dal, pchnięcie kulą, skok wzwyż, bieg na 60 m przez płotki, skok o tyczce, bieg na 1000 m) osiągnął rezultaty na dobrym poziomie, jednak to wynik 5,20 w skoku o tyczce okazał się kluczowy. Złoto zdobył rekordzista świata w dziesięcioboju i halowy rekordzista Europy – Francuz Kevin Mayer, natomiast srebro – Hiszpan Jorge Urena.
W skoku o tyczce znów nie zawiódł Piotr Lisek. Mimo niezwykle mocnej konkurencji, zdołał wywalczyć brązowy medal, pokonując w trzeciej próbie wysokość 5,80. Tyle samo, tyle że w pierwszym podejściu, osiągnął Francuz Valentin Lavillenie, młodszy brat utytułowanego Renauda. Dało mu to srebro. Zwyciężył brylujący na światowych arenach Szwed Armand Duplantis, skacząc 6,05 m. Nie zdołał jednak pokonać wysokości 6,19 m, co byłoby poprawieniem jego rekordu świata.
Prawdziwy popis dali Polacy w konkurencji na 800 m. Najpierw do rywalizacji przystąpiły kobiety. Powracające po kontuzjach Joanna Jóźwik oraz Angelika Cichocka pokazały, że są w wysokiej formie. Zdobyły kolejno: srebro i brąz, ulegając jedynie Brytyjce Kelly Hodgkinson.
Sensacją natomiast zakończył się bieg na 800 m mężczyzn. W sześcioosobowym finale znalazło się trzech Polaków: Adam Kszczot, Patryk Dobek i Mateusz Borkowski. Faworytem był utytułowany Kszczot – dwukrotny wicemistrz świata, halowy mistrz świata, trzykrotny mistrz Europy oraz trzykrotny halowy mistrz Europy. Niespodziewanie zwyciężył jednak Patryk Dobek, dla którego był to zaledwie drugi bieg na tym dystansie. Na co dzień specjalizuje się bowiem w biegu na 400 m przez płotki. Tuż za nim znalazł się Mateusz Borkowski. Warto zaznaczyć, że jest to jego pierwszy sukces na arenie międzynarodowej. Podium uzupełnił jeszcze Brytyjczyk Jamie Webb. Adam Kszczot dobiegł na czwartej pozycji.
Dorobek medalowy brązem zwieńczyła sztafeta kobiet 4×400. Mimo roszad w składzie (brak Igi Baumgart oraz Patrycji Wyciszkiewicz) oraz nieobecności liderki Justyny Święty-Erestic, która nabawiła się urazu tuż przed startem, pozostałe zawodniczki udźwignęły ciężar pokładanych w nich nadziei. Ze starego składu, nazywanego „Aniołkami Matusińskiego”, wystartowała jedynie Małgorzata Hołub-Kowalik. Sztafetę uzupełniły: Natalia Kaczmarek, Kornelia Lesiewicz i Aleksandra Gaworska. Na pierwszej zmianie Kaczmarek dobiegła na czwartym miejscu. Na drugą pozycję wyprowadziła Polki najbardziej doświadczona Hołub-Kowalik. Biegnąca po niej młodziutka, niespełna 18-letnia Lesiewicz wyszła nawet na prowadzenie, jednak pod koniec biegu nieco opadła z sił i dobiegła na trzecim miejscu. Znajdująca się na ostatniej zmianie Aleksandra Gaworska zdołała utrzymać tę pozycję i Polki mogły cieszyć się z brązowego medalu. Wygrały Holenderki przed Brytyjkami.
Polska reprezentacja zakończyła halowe mistrzostwa Europy z dziesięcioma medalami: jednym złotym, pięcioma srebrnymi i czteroma brązowymi, zajmując tym samym dziewiąte miejsce w klasyfikacji medalowej. Więcej krążków zdobyli tylko Brytyjczycy, jednak nie ogół, ale liczba złotych medali jest decydująca. Wygrali więc Holendrzy z siedmioma medalami (czterema złotymi), przed Portugalczykami z trzema krążkami (trzema złotymi) i Brytyjczykami – dwanaście medali (dwa złote).
Absolwent dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Moja pasja to sport, w szczególności piłka nożna i sporty zimowe. Wielki fan Serie A i wierny kibic AC Milanu.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.