Puknijcie się w głowę!

blank
fot.

Sześć tygodni po awansie poznaliśmy grupowych rywali Mistrzostw Świata. Byliśmy losowani z pierwszego koszyka, co ograniczyło potencjalne wpadnięcie na światową potęgę już w fazie grupowej. Efekt? Najtrudniejsza grupa w historii – Kolumbia, Senegal i Japonia.

Oczywiście, stwierdzenie „najtrudniejsza grupa w historii” jest subiektywne i możecie się z nim nie zgodzić. Może lepsze byłoby użycie sformułowania „najbardziej wyrównana”, ale spójrzmy na to inaczej. W grupie są cztery drużyny, do kolejnej fazy wychodzą dwie. Pierwszy raz zastosowano podział na kosze według kryterium rankingowego zamiast geograficznego. Dla mnie „najbardziej wyrównana” jest „najtrudniejszą”, bo zasady awansu się nie zmieniły. Ktoś mógłby powiedzieć, że silniejsza była grupa z Mundialu w 1974 roku. Ok, graliśmy z Argentyną i Włochami. Ale graliśmy też z Haiti. Wygraliśmy grupę, a w całym turnieju przegraliśmy tylko z gospodarzami. Wtedy to nas się wszyscy bali. Dzisiaj – mimo 7. miejsca w rankingu FIFA – z pierwszego koszyka słabsza jest tylko Rosja.

Jaka egzotyka?!

Często po losowaniu spotkałem się z określeniem, że mamy „egzotycznych” rywali. W pewnym sensie jest to egzotyka, ale na pewno nie pod względem piłkarskim. Trzony całej trójki stanowią zawodnicy występują w najsilniejszych ligach w Europie. W przypadku Kolumbii czy Japonii piłkarze z rodzimych lig będą raczej uzupełnieniem kadry. Zawodników z ligi senegalskiej policzymy na placach jednej ręki, o ile w ogóle się pojawią. Dlatego nie możemy mówić o egzotycznych rywalach. Jeżeli ktoś chce jechać na wakacje, do któregoś z tych państw, wówczas to określenie będzie zdecydowanie bardziej właściwe.

Tomasz Hajto twierdzi, że jesteśmy faworytem grupy. Nasz były reprezentacyjny obrońca opiera swoją teorię o ranking FIFA. Ten sam, w którym Peru jest na 11. miejscu, a Rosja na 65. pozycji… Ten ranking można – za przeproszeniem – rozbić o kant dupy! Oczywiście, mamy szanse na awans, ale powstrzymywałbym się od stwierdzenia, że Polska to pewniak. Moim skromnym zdaniem, najbardziej obiektywnie do sprawy podszedł Mateusz Borek. Każdy z naszych rywali jest bardzo silny, a jeszcze trudniejszy jest terminarz, co zauważył komentator Polsatu. Nasza siła opiera się o trzon zespołu, który w ostatnich miesiącach stanowili bramkarz, Glik, Krychowiak i Lewandowski. Z tym, że przynajmniej jeden z nich nam się wykrusza. Chodzi mi o Krychowiaka, który ma problemy z grą nawet w West Bromwich Albion. Nie wiemy też w jakiej formie będą bramkarze. Wojtek Szczęsny raczej nie wygryzie ze składu Buffona, a z występami na poziomie 10-15 spotkań może być ciężko o optymalną formę. Z kolei Łukasz Fabiański gra w jednej z najsłabszych drużyn w Anglii, choć na pewno regularność występów będzie po jego stronie.

Opamiętajmy się!

Błagam, gdy ktoś się publicznie wypowiada o naszych szansach na wyjście z grupy, niech spojrzy w składy i w ostatnie wyniki naszych grupowych rywali. Jeżeli ktoś twierdzi, że jesteśmy murowanym faworytem to jest po prostu niepoważny i niech puknie się w głowę! Przypomnieć poprzednie turnieje? Przede wszystkim Euro 2012, kiedy to pół roku przed pierwszym gwizdkiem zastanawialiśmy się, z kim lepiej byłoby zagrać w ćwierćfinale? Naprawdę nie mam pojęcia na podstawie jakiego kryterium jesteśmy stawiani w roli faworyta grupy H. Chociaż nie, jest jedno. Mamy lepsze liczby. Historyczne. Jako jedyni z tej grupy znaleźliśmy się na podium Mistrzostw Świata. Dla Kolumbii i Senegalu największym sukcesem był awans do ćwierćfinału. Drużyna z Ameryki Południowej dokonała tego ledwie 4 lata temu. Z kolei ekipa z Afryki w czołowej ósemce znalazła się w swoim jedynym występie mundialowym w 2002 roku. Japonia tylko 2-krotnie w pięciu występach awansowała do fazy pucharowej. Stało się tak w 2002 i 2010 roku.

W eliminacjach każda drużyna miała mniejsze i większe potknięcia. Polacy już na „dzień dobry” zremisowali z Kazachstanem, a później doznali wysokiej porażki w Kopenhadze. Dobrze zaprezentował się Senegal, który w ośmiu meczach nie doznał porażki, ale w pierwszym meczu na drodze do Rosji zremisował z Madagaskarem. Również Japonia nie musiała czekać do końca eliminacji z awansem. W wyrównanej grupie przegrali tylko 2-krotnie, w tym raz na zakończenie eliminacji, co dla nich nie miało żadnego znaczenia. Najbliżej odpadnięcia już w eliminacjach była Kolumbia, która dopiero dzięki remisowi w ostatniej kolejce w Limie utrzymała czwartą lokatę w strefie CONMEBOL.

Zróbmy swoje

Polska i Senegal – te drużyny według mnie wyjdą z grupy H. Zaskoczeni? Myślę, że trochę tak. Wyjaśnienie jest banalne – turniej rządzi się swoimi prawami. Adam Nawałka stworzył piekielnie mocną ekipę. Kluczem do sukcesu w Rosji będą dwa pierwsze spotkania. Jeżeli uda się ich nie przegrać, damy sobie radę z Japonią, której nie wróżę czwartego meczu na tym Mundialu, a w trzecim będą już myślami w samolocie. Niestety, nie wygraliśmy losu na loterii jak Rosja i Francja. Będziemy musieli dać z siebie 100% w każdym z meczów. Przez te pół roku, które pozostało do turnieju, zawodnicy muszą przede wszystkim ustrzec się kontuzji, a kilku z nich poszukać regularnych występów w swoich klubach, zwłaszcza Krychowiak. Wówczas możemy myśleć nawet o zwycięstwie w grupie, a kto wie – może nawet ćwierćfinale.

Jest za wcześnie na prognozowanie, kto jest faworytem. Dzisiaj wśród kandydatów do tytułu wymieniłbym Niemców, Brazylijczyków i Francuzów. Mundial w Rosji będzie dla mnie czwartym świadomie przeżywanym. Turnieje w Niemczech, RPA i Brazylii (a także wcześniejsze, których nie oglądałem) nauczyły mnie, że faworyt nie zawsze wychodzi z grupy, nie mówiąc o zdobyciu medalu. Wielcy żegnali się z turniejem po trzech meczach, a były też rewelacje, które zdobywały medale, jak Turcja w 2002 roku. Dlaczego takiej niespodzianki w setną rocznicę odzyskania niepodległości nie mogliby sprawić Biało-Czerwoni?