W meczu otwierającym trzecią kolejkę niemieckiej Bundesligi, od razu czekał na nas wyjątkowo ciekawy pojedynek. Heidenheim, które okazało się absolutną rewelacją zeszłego sezonu, w pierwszych dwóch kolejkach zgromadziło komplet punktów, natomiast Borussia…to po prostu jest Borussia. Tego zespołu nie trzeba przedstawiać.
Sama pierwsza połowa spotkania stanowczo potwierdziła, że wysokie oczekiwania kibiców dotyczące tej rywalizacji, zostaną zaspokojone. Siedemnaście minut – tyle potrzebował zespół prowadzony przez Nuriego Sahina, aby na tabeli widniał już wynik 2:0 dla gospodarzy. Prieringer w 39. minucie odpowiedział bramką kontaktową, jednak Adeyemi natychmiast oddalił marzenia kibiców Heidenheim o wyrwaniu gospodarzom punktów. Po pierwszej połowie mamy 3:1 dla Borussii.
W 66. minucie do siatki trafił Sabitzer, jednak gola anulowano ze względu na zagranie ręką. Kolejne słowo należało już do Heidenheim. Nieco ponad piętnaście minut do końca podstawowego czasu gry, a sędzia dyktuje rzut karny, do którego podchodzi Breunig i…8. zespół zeszłorocznych rozgrywek znów łapie kontakt.
Ostatnim ofensywnym akcentem był rzut karny, tym razem dla Dortmundu, którego na bramkę zamienił Emre Can. Ostateczny wynik to 4:2.
Jestem studentem na profilu dziennikarskim, który dopiero rozpoczyna swoją przygodę z dziennikarstwem sportowym. Odkąd pamiętam szczególnie pasjonowały mnie skoki narciarskie, jednak od EURO 2012, śledzę również (prawie) wszystko, co związane z piłką nożną. Prywatnie sympatyk polskiej Ekstraklasy i kibic Legii Warszawa.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.