T-Mobile Ekstraklasa: Przełamana zła passa.

blank
fot.

Przed hitowym spotkaniem, jakim były derby Górnego Śląska, mieliśmy okazję przez dwie godziny być na PGE Arenie. Tam gospodarz, Lechia, podejmowała zespół Roberta Podolińskiego, który na wyjeździe w Ekstraklasie po raz ostatni wygrał w maju w meczu z Zagłębiem Lubin.

fot. sport.interia.pl
fot. sport.interia.pl

Spotkanie z rozmachem zaczęli zawodnicy Lechii, którzy wyprowadzili skuteczny, a przede wszystkim błyskawiczny kontratak, a bramkę zdobył Makuszewski, dla którego był to trzeci gol w Ekstraklasie i dołączył tym samym do grona ośmiu zawodników z takim samym dorobkiem bramkowym. W 16. minucie powinno być 2:0 dla gospodarzy, lecz strzał Wiśniewskiego z okolic siódmego/ósmego metra wybronił instynktownie Pilarz. Lechia była w tym meczu dużo bardziej groźniejsza, jednak od czasu do czasu Pasy znalazły się w okolicach pola karnego Bąka, lecz nic z tego groźnego nie wynikło.

Druga połowa po prostu się odbyła. Akcji bramkowych było jak na lekarstwo. To nie było porywające spotkanie, które trzymałoby w napięciu bezstronnego widza. Był to mecz z serii „Obejrzałeś? Zapomnij!” Warto pochwalić bardzo dobrą formę w tym spotkaniu Pilarza, bo gdyby nie on, to Cracovia opuszczałaby Gdańsk ze stratą przynajmniej trzech bramek.

Po tym zwycięstwie Lechia awansowała do pierwszej ósemki, Cracovia zaś okupuje nadal dolne rejony tabeli, utrzymując 4 punkty przewagi nad strefą spadkową.

Lechia Gdańsk 1:0 (1:0) Cracovia Kraków

6′ – Maciej Makuszewski 1:0

Żółte kartki: Marciniak, Szeliga, Dąbrowski

Lechia: Bąk – Pietrowski, Janicki, Valente, Leković, Łukasik, Borysiuk, Makuszewski (64′ Grzelczak), Vranjes (85′ Dźwigała), Wiśniewski (70′ Możdżeń), Colak

Cracovia: Pilarz – Rymaniak, Żytko, Marciniak, Deleu, Szeliga (53′ Cetnarski), Dąbrowski (58′ Jaroszyński), Kapustka (63′ Nowak), Boubacar, Budziński, Rakels
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Widzów: 12 510
Plus meczu: Maciej Makuszewski