Trzy szybkie i nokaut.

blank
fot.

Arsenal po wtorkowej porażce w Lidze Mistrzów z Borussią Dortmund potrzebował zwycięstwa jak ryba wody. Kanonierzy ostatnią wygraną zanotowali pod koniec sierpnia w eliminacyjnym meczu LM z Besiktasem, natomiast ligowe zwycięstwo zapisali na swoim koncie ponad miesiąc temu w spotkaniu z Crystal Palace. Dziś przyszedł czas na przełamanie.

Pomimo iż, przed tym spotkaniem podopieczni Arsena Wengera byli wymieniani w roli faworyta, to ekipa Aston Villi byli wyżej w tabeli od Kanonierów. Gospodarze od dawien dawna nie odnotowali tak wyśmienitego początku w Premier League. Trzy zwycięstwa i remis klasyfikowały zespół Paula Lamberta na pozycji wicelidera, tuż za plecami londyńskiej Chelsea.

*Arsenal ten mecz rozpoczął agresywniej. Widać było gołym okiem, że bardzo zależy gościom na wyszarpaniu trzech punktów już na samym początku spotkania po to, aby mieć przez resztę meczu komfort psychiczny, jednakże to piłkarze Aston Villi zaatakowali jako pierwsi, lecz na posterunku czujny był Wojciech Szczęsny.

Od minuty 30, przez kolejne 10 minut kibice na Villa Park mieli obejrzeć prawdziwe oblężenie bramki strzeżonej przez Guzana, zakończone trzema bramkami dla Arsenalu. Pierwszy gol padł w 32. minucie. Danny Welbeck, mówiąc kolokwialnie, fantastycznie obsłużył Mesuta Ozila, który bezproblemowo pokonał bramkarza Aston Villi. Dwie minuty później było już 0:2, a autorem bramki był Welbeck, który mocnym strzałem pod „ladę” nie dał szans Guzmanowi. Gospodarze byli lekko podłamani, lecz to był dopiero początek złego. Po kolejnych dwóch minutach, Lwy były na łopatkach, a do parteru sprowadził ich… Aly Cissokho, który tak niefortunnie interweniował wślizgiem, że piłka wtoczyła się do siatki.

**Druga połowa to była typowa gra na dokończenie meczu. Mało zwrotów akcji, podbramkowych sytuacji sprawiły, że mecz z dobrego poziomu zszedł na przeciętny. Arsenal miał całe spotkanie pod pełną kontrolą, a gospodarze nawet nie kwapili się by zacząć odrabiać straty.

Dla kibiców The Gunners mecz był dobry, dla fanów The Villans koszmarny, dla neutralnych obserwatorów takie sobie, bez fajerwerków.

Aston Villa 0:3 (0:3) Arsenal Londyn

32′ – Mesut Ozil 0:1
34′ – Danny Welbeck 0:2
36′ – Aly Cissokho (sam.) 0:3

Żółte kartki: Clark – Chambers, Ramsey, Wilshere

Aston Villa: Guzan – Hutton, Senderos, Clark, Cissokho – C. Sanchez (87. Bacuna), Delph, Cleverley – Agbonlahor, Weimann (46. Grealish), Richardson (77. N’Zogbia)

Arsenal: Szczęsny – Chambers, Mertesacker, Koscielny, Gibbs – Arteta, Ramsey (78. Wilshere) – Chamberlain (78. Rosicky), Özil, Cazorla – Welbeck (78. Podolski)

Sędzia: Mike Jones
Widzów: 40 013