Od sezonu 2013/2014 po 30. kolejkach w Ekstraklasie polskiej piłki nożnej następuje podział na grupę mistrzowską i spadkową, a dotychczas zdobyte punkty dzielone są na połowę. Zmiana ta miała w sposób realny wpłynąć na podniesienie poziomu rozgrywek w środowisku ligowym. Prezes Boniek chce ligi atrakcyjnej, w której do samego końca każda drużyna walczy o medale lub o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Na pewno był to odważny krok ze strony zarządu PZPN. Z pewnością można uznać, że polska piłka może nie tyle jest ciekawsza co na pewno nieobliczalna. Do samego końca nie wiadomo, kto założy mistrzowską koronę lub pożegna się z piłkarską ekstraklasą. Nowy system nie faworyzuje równej postawy drużyny na przestrzeni całego sezonu ligowego. Daje raczej pewien handicap tym teamom, których cechą jest udany finisz na koniec rozgrywek. Nie ma jednak na co narzekać, nad czym się rozwodzić. Kluby jeszcze przed rozpoczęciem sezonu znają warunki i regulamin ligi. Inna sprawa, że mistrzem może zostać drużyna która,powiedzmy sobie szczerze, na przestrzeni całego sezonu może nie prezentować mistrzowskiej formy. Dokonując jednak reformy musimy pamiętać, że potem tą samą ligę na arenie międzynarodowej mogą reprezentować drużyny wyłonione z przypadkowości lub ze splotu serii niefortunnych, szczęśliwych dla innych ekip serii zdarzeń.
Ale reforma ligi ma również swoje pozytywy. A przynajmniej tak w założeniu miało być. Drużyny walczące w europejskich pucharach rozpoczynają swoje zmagania w lipcu i wtedy też starają się o awans do fazy grupowej. Przed reformą jednak lipiec był to okres przygotowawczy do rozpoczynającego się nowego sezonu polskiej ligi, mający swoją inauguracje w drugiej połowie sierpnia. Wtedy niejednokrotnie kluby wylewały żale, że nie są jeszcze do końca przygotowane do walki o puchary z tego względu, że przeciwnikami były zazwyczaj kluby rozpoczynające ligowe zmagania wcześniej od polskich drużyn. Wprowadzenie reformy, zwiększenie liczby meczy, niesie za sobą wydłużenie sezonu. Meczy jest więcej. Sezon rozpoczyna się szybciej i teraz pokrywa się ze startem drużyn w kwalifikacjach do europejskich pucharów. Kluby w zasadzie powinny być już przygotowane do walki. W rzeczywistości jednak nadal obserwujemy jak z trudem którakolwiek z nich walczy o awans do LM czy LE. Inna sprawa że wydłużenie sezonu to zmniejszony czas na odpoczynek. Może kluby, piłkarze nie są gotowi na taką zmianę? Może potrzeba czasu aby wszystko należycie poukładać? W europie mamy ligi w których rozgrywki trwają dłużej niż u nas. Warto może podpatrzeć jaki oni preferują system szkolenia i pewne rozwiązania skopiować do własnego okresu przygotowawczego? Jeżeli by to pomogło to warto wypróbować. Dlaczegoż by nie?
Czekamy 19 lat aby ujrzeć polską drużynę w LM. Czasami ten awans przegrywają na własne życzenie, poprzez zwykle ludzkie niedopatrzenie. Nie pomogła także „Reforma Platiniego”, dzięki której polskie drużyny nie muszą walczyć w kwalifikacjach z potęgami lig angielskiej, hiszpańskiej czy niemieckiej. Kto za rok powalczy o udział w prestiżowych europejskich rozgrywkach ligowych? Legia? Lech? A może ktoś inny? Liga polska jest nieprzewidywalna. A może właśnie potrzeba świeżego powiewu nowych drużyn? Mistrzem może zostać każdy. Nie ważne kto. Ważne aby na okrągły, niechlubny jubileusz 20-lecia oczekiwania, ktoś wreszcie zagrał we fazie grupowej Ligi Mistrzów. Życzyłbym sobie tego z całego serca. Podwaliny do tego aby nawiązać równorzędną walkę mamy. Reformy przeprowadzone. Nie pozostaje wiec nic innego jak zacząć zbierać żniwa zmian.
Absolwent dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Moja pasja to sport, w szczególności piłka nożna i sporty zimowe. Wielki fan Serie A i wierny kibic AC Milanu.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.