Tygodnia zabrakło biathlonistom do wypełnienia założeń kalendarza Pucharu Świata. Ostatecznie zawody w Holmenkollen nie odbyły się i Johannes Thingnes Boe nie mógł świętować swojego triumfu przed własną publicznością. Wśród pań natomiast najlepsza okazała się Włoszka Dorothea Wierer.
Od pierwszych zawodów w Östersund męskie zmagania były zdominowane przez Norwegów i Francuzów. O ile Johannes Thingnes Boe, pomimo przerwy tacierzyńskiej w styczniu, był niezaprzeczalnym liderem swojej reprezentacji, o tyle Trójkolorowi prezentowali szerszy wachlarz zawodników – Martin Fourcade, Simon Desthieux, Quentin Fillon Maillet i Emilien Jacquelin wymiennie znajdowali się na podiach zawodów indywidualnych. Ostatecznie jednak w klasyfikacji sztafet to Norwegowie zgarnęli najwyższe trofeum, a także triumfowali w Pucharze Narodów. Francuzom przypadły w udziale jedynie trzy Małe Kryształowe Kule – za sprint i bieg indywidualny dla Fourcade’a i za biegi pościgowe dla Jacquelina.
Bardziej różnorodna była rywalizacja pań. Tam również Norweżki triumfowały w rywalizacji sztafet i Pucharze Narodów – Tiril Eckhoff, która zgarnęła komplet zwycięstw w Le Grand Bornand i Ruhpolding była jednak wielkim rozczarowaniem mistrzostw świata w Anterselvie. Tam pierwsze skrzypce w norweskiej kadrze grała Marte Olsbu Roeiseland – wystartowała we wszystkich siedmiu konkurencjach, zdobywając pięć tytułów mistrzowskich i dwa brązowe medale. Nie wystarczyło to jednak do triumfu w choćby jednej z indywidualnych klasyfikacji Pucharu Świata. Dorothea Wierer do Dużej Kryształowej Kuli dołożyła Małą za bieg masowy, w sprincie najlepsza okazała się Denise Herrmann, w biegu pościgowym wspomniana Eckhoff, a w biegu indywidualnym Szwedka Hanna Öberg.
Polskim kibicom najwięcej radości dostarczyła Monika Hojnisz – punktowała w niemal wszystkich biegach (z wyjątkiem dwóch sprintów w Hochfilzen i Le Grand Bornand), choć zabrakło jej na podium (najbliżej była w Pokljuce oraz na mistrzostwach świata w Anterselvie, gdzie w biegach masowych plasowała się na czwartej pozycji). Uważana za wielki talent Kamila Żuk dobre, a niekiedy i świetne występy (dwa miejsca w pierwszej dziesiątce) przeplatała słabymi, kiedy zajmowała lokaty w piątej, szóstej, siódmej czy nawet dziewiątej dziesiątce. Parę punktowych epizodów zaliczyła Kinga Zbylut, natomiast bez punktu sezon zakończyła Magdalena Gwizdoń. Po jednym biegu pucharowym zaliczyła Joanna Jakieła i Anna Mąka.
Wśród panów trzykrotnie punktował Grzegorz Guzik – zabrakło go jednak w czterdziestce w biegu indywidualnym w Anterselvie, gdzie wyprzedzili go m.in. Łukasz Szczurek i Andrzej Nędza-Kubiniec, dla którego były to pierwsze punkty w karierze. W sztafecie „czwartym do brydża” był Mateusz Janik.
Był to również historyczny sezon z punktu widzenia telewidzów – legendarny duet Tomasz Jaroński-Krzysztof Wyrzykowski rozpadł się wraz z odejściem tego drugiego z Eurosportu i przejściem do Polsatu Sport, gdzie komentował zazwyczaj w towarzystwie Weroniki Nowakowskiej. Jarońskiego natomiast w komentarzu wspierał najwybitniejszy polski biathlonista w historii, Tomasz Sikora.
Dziennikarz sportowy, komentator pięcioboju nowoczesnego, autor kanału na Youtube „Sport na Nowo”. Poliglota (z wykształcenia hungarysta), miłośnik sportów „niszowych”, zwłaszcza olimpijskich. Curler, sędzia i trener in spe.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.