Zapraszamy na wywiad z gwiazdą stacji Orange sport – Mateuszem Święcicki, który opowie nam jak z internetowego radia trafił do kanału sportowego, wówczas kierowanego przez Janusza Basałaja. Przed Wami najmłodszy komentator, który relacjonował mecz polskiej Ekstraklasy!
Kim chciałeś zostać w dzieciństwie?
– Oczywiście, że piłkarzem. Jak zdecydowana większość moich kolegów, którzy funkcjonują w mediach i zajmują się dziennikarstwem sportowym. Ale nie cierpię na syndrom niespełnionej kariery i nie przebieram się za zawodnika. Szans na sukces w futbolu nie miałem żadnych, bo byłem wolny, atechniczny i ogólnie – beznadziejny. Mimo to udało mi się pokopać w czoło nawet w okręgówce i dorobić opinii kogoś kto nieźle wykonuje rzuty wolne. Moi koledzy mówili mi to jednak dopiero po alkoholu, więc pewnie ściemniali.
Gdzie stawiałeś pierwsze kroki dziennikarskie?
– W gazetce szkolnej „Post Scriptum” w moim liceum, gdzie trafiłem na fantastycznego człowieka, polonistę – Ryszarda Mścisza. To on uświadomił mi, że nieźle składam litery i kiedyś mogę być nawet dziennikarzem. Pisałem też sporo na polski portal poświęcony Valencii. Pamiętam, że wraz z Łukaszem Wiśniowskim, który dziś pracuje w Polskim Związku Piłki Nożnej napisaliśmy po meczu Barcelona – Valencia dwa felietony. Były dość kontrowersyjne, wpisywali się pod nimi głownie kibice Barcy i zrobiła się z tego gigantyczna afera. Tak duża, że szef serwisu ściągnął je ze strony. Wtedy po raz pierwszy uświadomiłem sobie jaką siłę ma słowo, jak można wpływać na nastroje innych i co to jest: hejter. Dostaliśmy mocno po dupie.
Pracowałeś też w iGol FM. Jak wspominasz przygodę z radiem iGOL FM?
– To był fenomenalny czas. Gdyby nie „mówienie do mikrofonu” w iGol FM – celowo nie nazywam tego komentowaniem, nie miałbym szans w wieku zaledwie 21 lat skomentować meczu Ekstraklasy na żywo w ogólnopolskiej stacji. Co ciekawe ostatnim spotkaniem jakie relacjonowałem w radiu internetowym był finał Mistrzostw Europy 2008 Hiszpania – Niemcy. Mówiliśmy do mikrofonu razem z Wiśnią, w jego mieszkaniu w Krakowie. I chyba powiedzieliśmy sobie coś takiego: kiedyś będziemy komentować już na poważnie w telewizji. Minęło ledwie trzy miesiące i mnie się to udało.
W jakich okolicznościach trafiłeś do Orange sport?
– Historia jest już znana. Napisałem bardzo emocjonalnego maila do ówczesnego redaktora naczelnego stacji – Janusza Basałaja. Byłem zdziwiony bo: a) Janusz odpisał tego samego dnia b) zaprosił mnie na spotkanie. Przyniosłem mu płytkę z nagranym komentarzem do meczu Wisła Kraków – PGE GKS Bełchatów. Chyba mu się spodobało, bo zadzwonił i powiedział: bierzemy cię. Byłem szczęśliwy, ale bałem się, że nie dam rady. Bałem się cholernie. Ktoś powie, że robię „łubudubu”, ale Janusz jest najważniejszą osobą jaką spotkałem na swojej drodze zawodowej. Poza tym to świetny człowiek. Klasa. Tyle w temacie.
Razem z Łukaszem Wiśniowskim trafiliście do Orange sport?
– Nie, ja trafiłem wcześniej. Początkiem sierpnia 2008 roku, Łukasz w maju 2009.
Pamiętam, że w iGol FM zajmowałeś się piłką hiszpańską. W „OS” nie dostajesz jednak szansy komentować np. meczów Reprezentacji Hiszpanii.
– Nieprawda. Tuż przed Euro 2012 komentowałem dwa towarzyskie mecze Hiszpanów. Ostatnio towarzyskie starcie z Włochami, a wcześniej o punkty z Gruzją.
Czy w takim razie hiszpańska piłka to Twoja pasja czy wolisz francuską Ligue 1, którą komentował systematycznie w Orange sport?
– Nie ma podziałów na konkretną ligę. Oglądam właściwie mecze wszystkich najpoważniejszych lig europejskich, ale zdecydowanie najwięcej polskiej Ekstraklasy.
Jak wspominasz współpracę w Januszem Basałajem?
– Współpraca z Januszem była fantastyczna. On ma jedna wspaniała cechę – uwielbia młodych ludzi, lubi z nimi rozmawiać i jest autentycznie ciekaw ich życia. Dlatego nie staje się starym, zmurszałym dziadem i nie mówi: kiedyś to było dziennikarstwo, nie to co teraz. Ostatnio założył Twittera. Sprawdź ilu ludzi z jego pokolenia ćwierka. Ja mam do Janusza mnóstwo szacunku. To dla mnie super człowiek.
Jaką obecnie rolę odgrywasz w Orange sport?
– Jestem z Orange niemal od pierwszego dnia i mam świadomość, że funkcjonuje jako jedna z twarzy stacji.
Czym się zajmujesz w tej stacji oprócz komentowania?
– Prowadzę nasz flagowy program o piłce nożnej – Futbol Raport, Sport Raport 24, robię materiały newsowe, czasami jestem reporterem, właściwie tylko nie pełnię funkcji wydawcy. Jak widać spektrum zajęć jest szerokie. To z jednej strony atut Orange sport, z drugiej wada. Bo wszędzie, w każdej pracy jest hierarchia. I wszyscy nie robią wszystkiego. Jak jesteś do wszystkiego, jesteś do niczego.
Czujesz się spełnionym człowiekiem?
– Absolutnie nie. Nawet w 10 proc. Mam mnóstwo pomysłów na życie i wiele marzeń. Pamiętajmy, że ja mam dopiero 26 lat. I – mam nadzieję – wszystko co najlepsze, dopiero przede mną.
Jak wygląda Twoje życie prywatne?
– Nie różni się niczym od życia zwykłego 26-latka w Polsce. Po prostu normalność.
Dziękuję za wywiad.
– Dziękuję również i pozdrawiam.
Rozmawiał Piotr Barwaśny
Chyba najzdolniejszy z młodych polskich komentatorów, z tej „kategorii wiekowej” świetnie się zapowiada jeszcze Mateusz Bystrzycki ze SportKlubu. Pytanie, jak potoczą się losy Święcickiegi, jeśli sprawdzą się (oby nie) pogłoski o likwidacji Orange Sport.
Skromny, zdolny i z pasją! Takich ludzi chce się słuchać na wizji podczas komentowania meczów! 🙂 Chapeau bas!