Przy okazji spotkania autorskiego i promocji książki „Futbol i Cała Reszta”, komentator RadioGol.pl i współpracownik taksiegra.com Jakub Balcerski przeprowadził krótki wywiad z Przemysławem Rudzkim, dziennikarzem nc+ i zastępcą redaktora naczelnego Przeglądu Sportowego.
Komentujesz mecze piłkarskie już od 10 lat. Raz w roli eksperta, czasem prowadzącego. Którą z nich bardziej lubisz?
– Obie są ciekawe. Zazwyczaj komentując spotkanie jestem ekspertem. Rzadziej prowadzącym. Lubię do tego wracać, bo to jednak człowiek spełniający tą rolę przekazuje kibicowi najwięcej emocji, ale staram się każdy mecz skomentować w sposób satysfakcjonujący widza. To jest dla mnie najważniejsze. W końcu poświęcam na przygotowanie do spotkania na tyle dużo czasu, by w jego trakcie móc przekazać jak najwięcej informacji. Bardzo fajne jest, że czasem kibic wie więcej od komentatora, bo znajdzie jakiś szczegół, którego akurat nie udało się mi wygrzebać. To pokazuje, że też jesteśmy tylko ludźmi i nie wiemy wszystkiego.
Jak oceniasz fuzję nki i Canal+? Pozytywnie czy Pana zdaniem mogło pójść lepiej? Pewnie cieszył się Pan, że będzie okazja komentować LM czy LE
– Nie odczułem tego zbytnio, bo współpracowałem z n-ką już dużo wcześniej i większość komentatorów z którymi robiłem mecze byli mi znani. Ale fuzje są teraz na tyle modne i na topie, że wiedzieliśmy że to będzie dobry krok
Jaka jest przyszłość gazet i Przeglądu Sportowego? Czy niedługo będziemy widzieć już tylko serwisy internetowe?
– Gazety nie powinny wyginąć. Skoro w tym czasie, kiedy już większość redakcji ma swoje serwisy internetowe, ludzie nadal je czytają to nie powinno ich to spotkać. Dla „Przeglądu Sportowego” najbliższy czas powinien być bardzo dobry. Przed nami Euro 2016 we Francji, dzięki któremu wyda się wiele ciekawych rzeczy.
Dzięki roli zastępcy redaktora naczelnego w Przeglądzie oglądasz pewnie jeszcze więcej wydarzeń sportowych niż wcześniej. Które z nich najbardziej „karmią” widza?
– Najlepiej karmią zdecydowanie sukcesy. Śmieszą mnie ludzie, którzy po przegranym meczu naszych piłkarzy ręcznych, gdy na okładce umieściliśmy napis „Wstyd!” pisali, że to się fatalnie sprzeda. Ja już wiem, że to się kiepsko sprzeda. Wtedy też wiedziałem, ale po prostu go tam umieściliśmy. Ludzie są głodni sukcesu naszych sportowców i nie lubią czytać o porażkach. To normalne. Zatem czy będą to siatkarze, czy piłkarze lub szczypiorniści to nie zmieni tego, że najważniejsze dla czytelnika jest zwycięstwo reprezentantów Polski.
Przejdźmy zatem do pytań o kwestie piłkarskie. Czy niespodziewanie prowadzące na tym etapie ligowych rozgrywek Leicester City jest w stanie utrzymać się na szczycie i zagrać w Lidze Mistrzów?
– Myślę, że jest. Ciężko powiedzieć czy zdobędą mistrzostwo, ale na pewno są w stanie utrzymać się w czołówce. Grają po prostu najrówniej i jeśli w takim stylu będą kończyć sezon, to nie powinno to dla nich stanowić problemu. Wiem natomiast, że starcia w Lidze Mistrzów w przyszłym roku byłyby dla nich zderzeniem ze ścianą. Chyba, że przyjdzie do Leicester jakiś bogaty inwestor i Claudio Ranieri (trener drużyny – przyp. JB) będzie mógł sprowadzić do zespołu jeszcze ciekawszych zawodników.
Kto może być czarnym koniem, patrząc na obecną kolejność w tabeli?
– Czarny koń to niezbyt trafne określenie do Premier League. Ale wydaje mi się, że Tottenham może najbardziej zaskoczyć. Jest na 4 miejscu, mając wielu dobrych piłkarzy gotowych by zaatakować pozycję nawet w pierwszej „3”.
W tym tygodniu poznaliśmy finałową parę Pucharu Capital One – Manchester City i Liverpool. Jak myślisz co będzie największym atutem tych pierwszych i jakie szanse na to, być może jedyne w tym sezonie trofeum Liverpool?
– To będzie bardzo ciekawy mecz. Liverpool zdecydowanie ma szanse. Ale gdy któryś z zawodników City, jak na przykład Sergio Aguero ma „dzień konia” to możliwe, że nikt nie będzie w stanie ich zatrzymać. Nie chcę typować wyniku, bo nie jestem w tym zbyt dobry. Ale zapewne padnie remis (śmiech).
Nie rozmawialiśmy jeszcze o twoich planach wydawniczych. Pamiętam taką książkę o Alexie Fergusonie, którą przetłumaczyłeś. Czy w przyszłości zamierasz powrócić do takiej pracy?
– Nie, to było raczej jednorazowe. O wiele bardziej lubię pracę twórczą od odtwórczej. Wtedy spróbowałem czegoś nowego i nabrałem ciekawych doświadczeń, ale raczej nie planuję czegoś podobnego w przyszłości. To chyba był pierwszy i ostatni raz.
Jako, że jestem dziennikarzem sportowego radia internetowego to spytam jeszcze, czy według ciebie ta idea ma szansę stać się popularna w przyszłości?
– To świetna droga dla młodych dziennikarzy chcących się rozwijać. Jeśli takie radio ma profesjonalną kadrę, gdzie wszyscy traktują to, co robią na poważnie to z pewnością sukces przyjdzie. Tak nie jest czasem w przypadku wielu redakcji kibiców, którym zazwyczaj brakuje zaangażowania i to wszystko podupada. Ale mamy też wiele dobrze prowadzonych stron, co bardzo cieszy. Fajnie, że można takie rzeczy tworzyć. To pomoże tym ludziom w przyszłości.
Rozmawiał Jakub Balcerski
Absolwent dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Moja pasja to sport, w szczególności piłka nożna i sporty zimowe. Wielki fan Serie A i wierny kibic AC Milanu.
Ciekawa rozmowa. Miły gość z wielką przyszłością.