Za nami snookerowe World Grand Prix!

blank
fot.

Kolejny tydzień przyniósł nam zakończenie kolejnego turnieju snookerowego. Tym razem zawodnicy rywalizowali w Llandudno, w Walii o zwycięstwo w World Grand Prix. Była to pierwsza edycja zawodów, w których występowało trzydziestu dwóch najlepszych snookerzystów rankingu jednorocznego (obejmującego turnieje od Mistrzostw Świata 2014 do Gdynia Open 2015). Triumfatorem rozgrywek został Judd Trump, który w niedzielnym finale pokonał Ronniego O’Sullivana 10-7.

„Do trzech razy sztuka” – to idealne podsumowanie spotkania pomiędzy zdobywcą nagrody a finalistą. W trwającym sezonie obaj snookerzyści zmierzyli się po raz trzeci. Dwukrotnie (podczas Champion of Champions i UK Championship) zwyciężał popularny „The Rocket„. Judd z każdym pojedynkiem był jednak coraz bliżej końcowej wygranej i w turnieju World Grand Prix okazał się lepszy od pięciokrotnego mistrza świata.

Lecz już od samego początku nie zapowiadało się na zwycięstwo młodszego z Anglików. Mimo tego, że Ronnie wychodził na prowadzenie 4-1 i 7-4 to Trump nie poddawał się i szybko niwelował przewagę. Popołudniowa sesja zakończyła się minimalną przewagą rywala 5-4, a jednym z momentów godnych zapamiętania była kilkudziesięcio minutowa partia, podczas której obaj zawodnicy wykazali się wielkimi umiejętnościami taktycznymi.

Wieczorną sesję lepiej zaczął 39-letni snookerzysta, który po raz drugi w meczu finałowym prowadził ilością trzech frejmów. Był to jednak ostatni dobry moment Ronniego, gdyż następne sześć partii padło łupem Judda Trumpa i to młodszy z Anglików sięgnął po trofeum dla zwycięzcy World Grand Prix. Warto dodać wspaniały gest O’Sullivana, który podczas pomeczowej dekoracji przekazał niepełnosprawnemu kibicowi trofeum za drugie miejsce.

Turniej okazał się sporym zainteresowaniem miejscowej publiki, która licznie gromadziła się w teatrze Venue Cymru w Llandudno. Do półfinałów mecze były rozgrywane do czterech wygranych frejmów, najlepsza czwórka grała w formacie „best of 6„, a finał do dziesięciu zwycięskich partii. Turniej odbywał się na dwóch stołach, z których tylko jeden był ustawiony pod kamerami telewizyjnymi.

W każdym turnieju zdarzają się niespodzianki. Inaczej nie było także w World Grand Prix, gdyż w pierwszej rundzie zawodów odpadli Shaun Murphy, Barry Hawkins, Mark Allen i Ding Junhui. Ten ostatni nadal nie potrafi powrócić do wielkiej formy, którą prezentował w poprzednim sezonie (wygranie pięć turniejów i wyrównanie rekordu Stephena Hendry’ego). W drugiej fazie rozgrywek nieoczekiwanie odpadł mistrz świata Mark Selby oraz Neil Robertson, który przegrał z Markiem Davisem w decydującym frejmie na czarnej bili.

Nie zawiedli za to Judd Trump, Ronnie O’Sullivan i Stuart Bingham. Mimo słabej dyspozycji w półfinale Bingham może zaliczyć World Grand Prix do udanych zawodów. Rewelacją rozgrywek był bez wątpienia Martin Gould, który nie dość, że wyeliminował obecnego mistrza świata to o mały włos nie znalazł się w finale turnieju. Prowadził bowiem z Trumpem 5-1, aby przegrać w decydującym frejmie. Najwyższym brejkiem stupunktowym popisał się zwycięzca turnieju, który w jednym podejściu wbił 142 punkty i do stu tysięcy funtów za triumf w zawodach dodał dodatkowe pięć.

Od wtorku snookerzyści walczą o zwycięstwo w wielkim finale serii PTC, rozgrywanym w Tajlandii. W Montien Riverside Hotel, w Bangkoku pojawią się między innymi: Shaun Murphy, Mark Selby, Judd Trump, Neil Robertson, John Higgins, Mark Allen, Ding Junhui oraz Mark Williams. Wszystkie mecze rozgrywane będą do czterech wygranych frejmów, a stawką zawodów będzie nagroda w wysokości stu tysięcy funtów. Transmisje w Eurosport i Eurosport 2.