Zwycięska inauguracja Orła

Łodzianie rozpostarli skrzydła i w inauguracyjnym spotkaniu pokonali przed własną publicznością ekipę Łączyńscy-Carbon Start Gniezno w stosunku 49:40. Zwycięstwo gospodarzy mogło i powinno być jednak bardziej okazałe.

Kiepściutko zaczęlii sezon zawodnicy Startu. Rozgrywki rozpoczęli od porażki przed  własną publicznością z Polonią Bydgoszcz. Dzisiaj chcieli nadrobić stracone punkty i pokazać klasę. Na dobrych chęciach jednak się skończyło.

Goście mogli liczyć dziś tylko na trzech zawodników. Jak zwykle w Łodzi doskonale radził sobie Bjarne Pedersen, który na owalu Orła nigdy nie schodzi poniżej 14 punktów na mecz. Oprócz niego niezłe zawody zaliczyli Zbigniew Suchecki i Adrian Gomólski, obaj przywieźli po 9 oczek. Zupełnie zawiódł Damian Adamczak, który trzy lata temu jeździł dla Orła, zatem dobrze zna specyficzny, łódzki tor. Po dwóch startach na zero, na torze już się nie pojawił.

Bjarne Pedersen - bike detail

Bjarne Pedersen był ponownie liderem Startu (źródło: Benno Hansen/Creative Commons)

Dużo wątpliwości miałem co do wyboru składu wybranego przez Lecha Kędziorę. Moje wątpliwości spełniły się, niestety, w stu procentach. Nicolai Klindt zaczął od zwycięstwa, ale potem w trzech kolejnych startach zdołał uzbierać zaledwie dwa punkty. Już wczoraj w Gorzowie podczas Ligi Mistrzów Szwed pokazał, że nie jest w optymalnej dyspozycji, nie zdobył ani jednego oczka. Może lepiej byłoby jednak postawić na Witalija Biełousowa, który nieźle wyglądał na treningach i w turnieju o mistrzostwo Łodzi? Rosjanin miał więcej okazji, aby zapoznać się z łódzkim torem.

Indywidualnym, żeby nie powiedzieć odosobnionym przypadkiem jest Szymon Grobelski, jeden z nowych juniorów Orłą. Chłopak po dzisiejszych zawodach znajduje się nie tylko na dnie, ale pod grubą warstwą mułu. 3 razy startował, mety nie przekroczył ani razu. W przeciągu 9 dni zanotował cztery upadki, za każdym razem jadąc na ostatniej pozycji. Na całe szczęście chłopak mógł liczyć podczas spotkania na wsparcie łódzkiej publiczności.

Do najbardziej absurdalnej sytuacji doszło w szóstym biegu. Wszystko zaczęło się od zerwania taśmy przez napalonego Klindta. Zastąpił go Polis, wystartował w stylu strusia Pędziwiatra i wydawało się, że dla Łodzian zakończy się ten bieg całkiem pomyślnie. Wtedy na ostatniej pozycji wywrócił się Grobelski i choć bez wątpienia zdążyłby uciec z toru, sędzia postanowił przerwać i powtórzyć start bez feralnego wypadkowicza. Wściekły Polis tym razem nie wytrzymał, taśma po raz kolejny została boleśnie rozerwana.

Kiedy trzy biegi później leżał Bech (i opuścił tor samodzielnie) arbiter z Lublina postanowił nie ingerować w przebieg zawodów. Wyścig wygrał Gomólski, a widownia jednogłośnie ubrała sędziego w przeciwdeszczowe buty. Wszystko przez niewytłumaczalny brak konsekwencji.

blank

Schlein zdaje się przejmować pałeczkę w Orle po swoim rodaku, Jasonie Doyle'u (źródło: www.london24.com)

Który z Orłów miał dziś najwięcej piór? Mariusz Puszakowski! Bezbłędny „Puzon” przywiózł 15 punktów i był absolutnie profesorki w każdym ruchu. Świetnie spisał się także debiutujący w biało-niebieskich barwach Rory Schlein (12+2 pkt.). Zawiódł nieco Mads Korneliussen (6+1 pkt.), który ani razu nie triumfował. Nie wygrał także Jakub Jamróg (7 pkt.), ale popisał się niezwykle efektowną akcją, która w 14 biegu zapewniła gospodarzom wygraną.

Ekipa Orła wygrała 49:40, ale Łodzianie mają poczucie niedosytu. Z tego spotkania dało wycisnąć się znacznie więcej, niemal zapewnić bonus już w Łodzi, a tak dziewięciopunktowa przewaga niczego nie gwarantuje. Błąd taktyczny można zarzucić trenerowi Kędziorze, który nie wykorzystał żadnej rezerwy taktycznej za Grobelskiego, co przydałoby się zwłaszcza w 12. rundzie, kiedy ten w ogóle nie pojawił się na starcie.

W oczekiwaniu na kolejne spotkanie kibice Orła powinni modlić się o powrót do zdrowia Sebastiana Niedźwiedzia i Mikołaja Trępały, bo Grobelski dziś nie tylko pojechał na zero, ale nawet miał ujemny wpływ na wynik swojej drużyny. Pozycja Puszakowskiego i Jamróga wydaje się niezagrożona, najbardziej prawdopodobna zmiana w składzie to zastąpienie Biełousowem lub Bernztonem dość chimerycznego dziś Nicolaia Klindta.