Boks zawodowy: Zwycięstwa faworytów i mało emocji w Radomiu.

blank
fot.

W zakończonej już w niedzielę około godziny 1.00 gali w Radomiu obyło się bez niespodzianek. Faworyci pewnie wygrywali swoje walki po bardzo jednostronnych pojedynkach. Ważne zwycięstwo odniósł Dariusz Sęk, który w walce wieczoru pokonał Mohameda Belkacema, jednak mówiąc delikatnie, nie zachwycił. 

Galę rozpoczęła walka w wadze ciężkiej pomiędzy Damianem „Turbo” Trzcińskim, a cenionym journeymanem Łukaszem Rusiewiczem. Przed walką trudno było wskazać zdecydowanego faworyta, jednak kiedy okazało się, że Trzcińśki waży ponad 20 kg, więcej niż w swoim ostatnim występie, stało się jasne, że czeka go cięzki wieczór. Rusiewicz niemal od początku kontrolował pojedynek, w drugiej rundzie osiągając pełną dominację nad przeciwnikiem. W trzecim starciu posłał nawet rywala na deski, jednak ambitny i krańcowo zmęczony „Turbo” zdołał wstać i dotrwać do ostatniego gongu kończącego pojedynek. Sędziowie nie mieli wątpliwości i ogłosili zwycięzcą Łukasza Rusiewicza, ostatecznie zamykając jakiekolwiek marzenia na poważną karierę Trzcińskiemu. 

Po krótkiej przerwie do ringu weszli Robert Talarek i Pavel Staravoitau. Przybysz z Białorusi raczej do najtwardszych ludzi boksu nie należy. Przed walką z Polakiem legitymował się rekordem 13-20-2, z czego aż 19 pojedynków przegrał przed czasem. I w sobotnim starciu osiągnął swój mały jubileusz – liczba porażek przed ostatnim gongiem dobiła do 20. Mający się rekordem 7-7 Talarek, nie miał większych problemów z pokonaniem rywala. Dwa silne ciosy w drugiej rundzie wystarczyły, żeby zniechęcić Staravoitau do dalszej rywalizacji.

Kolejna walka podczas gali w Radomiu stała na znacznie lepszym poziomie technicznym, lecz podobnie jak jej poprzedniczki nie przyniosła wielkich emocji. Tylko solidny Norbert Dąbrowski bez żadnych problemów uporał się z Bartłomiejem Grafką, obijając go bezkarnie przez 6. rund. Popularny „Noras” odniósł 15 zwycięstwo (przy dwóch porażkach), jednak ze swoją jednowymiarowością nie ma większych szans na zaistenienie w boksie zawodowym. Jego umiejętności wystarczają na solidnych journeymanów, jednak w starciach z bardziej rozwiniętymi technicznie zawodnikami będzie bez szans. Zresztą pokazały to już walki z Markiem Matyją i Robertem Świerzbińskim, które zakończyły się jego porażką. 

Czwarte starcie na gali Michał Syrowatka – Łukasz Janik zakończyło się jednogłośnym zwycięstwem tego pierwszego. Faworyt tego pojedynku nie miał większych problemów ze swoim rywalem i każdą kolejną rundę zdecydowanie wygrywał. Łukasza Janika trzeba pochwalić za ambicję i wolę walki. Przyjął wiele mocnych ciosów, kilka solidnych uderzeń na wątrobę, ale zdołał dotrwać do ostatniego gongu. Syrowatka wiele nie pokazał, zresztą nie ma się co dziwić. Bokser ten znajduje się w cyklu treningowym przygotowującym go do najważniejszej póki co walki w jego karierze, która odbędzie się 8 listopada na gali Polsat Boxing Night III z Michałem Chudeckim. Janik miał byc przetarciem dla Syrowatki i z tej roli wywiązał się doskonale. 

Przedostatnią już walką w Radomiu było starcie bardzo utalentowanego Michała Chudeckiego z niezniszczalnym journeymanem Ismailem Abdoulem. Belg zrobił dokładnie to czego od niego oczekiwano. Nie stanowiąc żadnego zagrożenia, pozwolił zaboksować Polakowi pełne sześć rund. „Chudy” nie walczył dobrze. Bił chaotycznie, często bez pomysłu i głowy. Oczywiście można łatwo to wytłumaczyć ultradefensywnym stylem Abdoula, ale jednak od talentu pokroju Chudeckiego można było oczekiwać lepszej walki.

Main eventem gali organizowanej przez Andrzeja Gmitruka było starcie Dariusza Sęka z Mohamedem Belkacemem. Szwajcar okazał się słabszym rywalem niż oczekiwano. Aktywny tylko w pierwszych trzech rundach nie miał nawet ochoty udawać, że zależy mu na zwycięstwie. Łatwa robota Darka na punkty, jednak ważniejszy od samej wygranej jest jej styl. A ten był słaby. Sęk zatrzymał się w bokserskim rozwoju dwa lata temu. Wciąż ten sam nudny, przewidywalny, sztywny jak kołek. Jak podkreślają eksperci, ma fajne warunki fizyczne, styl, który nie pasuje rywalom, ale jednocześnie nie ma w tym chłopaku żadnego błysku, czegoś co odróżniałoby go od szeregu przeciętnych zawodników. Jego walki to jest naprawdę dramat. Bez mocnej kawy można wpaść w objęcia Morfeusza na długie godziny. Nie ma co też wydawać wyroków. Należy wciąż czekać, albowiem Darek wraca po długiej kontuzji ale jednak nachodzą wątpliwości, czy Sęk nie jest jedynie przeciętnym bokserem, dobrym na nasze krajowe podwórko, ale za słabym nawet na średni europejski poziom.

PODSUMOWANIE GALI W RADOMIU – 19.09.2014

półciężka  Dariusz Sęk w  Mohamed Belkacem UD  10
lekkopółśrednia Michal Syrowatka w Lukasz Janik UD 8
super średnia Norbert Dabrowski w Bartlomiej Grafka UD 6
junior ciężka Michal Cieslak w Ismail Abdoul UD 6
ciężka Damian Trzcinski L Lukasz Rusiewicz UD 4
średnia Robert Talarek w Pavel Staravoitau TKO 2
junior średnia Jakub Czaprowicz w Mario Lacko UD 4