17 kwietnia, 33. kolejka La Liga – FC Barcelona przegrywa u siebie 1:2 z Valencią, podczas gdy Atlético i Real wygrywają swoje spotkania. Drużyna z Calderón zrównuje się punktami z aktualnym mistrzem kraju, a podopieczni Zinédine’a Zidane’a oglądają plecy swoich rywali z odległości zaledwie jednego punktu. Przewaga trzynastu punktów nad Madrytem została przez Dumę Katalonii roztrwoniona w ciągu trzech kolejnych ligowych porażek, co sprawiło, że walka o tytuł mistrzowski nabrała niespodziewanych rumieńców. Ale od tamtego dnia, czyli w trzech następnych meczach, giganci wspólnie kroczą zwycięską ścieżką, odkładając w czasie koronację nowego triumfatora rozgrywek Primera División w sezonie 2015/2016, którym zostanie… no właśnie, kto?
Do końca sezonu zostały już tylko dwie kolejki. Blaugrana i Rojiblancos otwierają tabelę (drużyna z Camp Nou prowadzi dzięki lepszemu bilansowi spotkań bezpośrednich), Blancos dzieli od obu rywali jeden punkt. Jedna czyjaś wpadka i niekorzystne wyniki pozostałych konkurentów do tytułu, no i wszystko może się rozstrzygnąć. Minęły trzy kolejki od triumfu Valencii w Katalonii, nikt nie odpuszcza w tym wyścigu. A teraz przychodzi pora na ostry zakręt… Czas na prawdopodobnie najgorętszą serię gier w tym sezonie – cała 37. kolejka La Liga zostanie rozegrana jednego dnia i o jednej godzinie! Niedziela, 17:00 – czas, kiedy w Hiszpanii będzie gorąco jak nigdy! Stacja Eleven Sports Network postanowiła transmitować na żywo tylko trzy spotkania – Realu, Atlético i Barcelony –, co więcej, jedno z nich będzie pokazane w całości, a pozostałe dwa w relacji łączonej. To kolejna oznaka wyjątkowości tej serii gier!
Lider tabeli i aktualny mistrz Hiszpanii, FC Barcelona, zagra u siebie z lokalnym rywalem, Espanyolem. Camp Nou jest niewątpliwym atutem podopiecznych Luisa Enrique w tym meczu, tak samo jak w miarę stabilna forma piłkarzy, więc kwestia faworyta w tym spotkaniu jest jasna. Tymczasem drużyna z Estadi Cornellà-El Prat wciąż nie może być pewna utrzymania, jej przewaga nad strefą spadkową wynosi zaledwie pięć punktów. Rywal bijący się o ligowy byt jest zawsze i dla każdego niewygodny, a jako że to derby, to naprawdę zapowiada się mocne starcie, które może wstrząsnąć Katalonią i Hiszpanią. Espanyol w pierwszej rundzie postawił się Barcelonie, remisując z nią u siebie na otwarcie roku 0:0, czy tym razem będzie podobnie? Tak napięta sytuacji w ligowej tabeli i derby Katalonii w przedostatniej kolejce sezonu natychmiast przypominają to, co stało się dziewięć lat temu – w 37. kolejce sezonu 2006/2007 Barcelona zremisowała u siebie z Espanyolem 2:2, a bohaterem Papużek był autor dubletu, Raúl Tamudo. W tym samym czasie Królewscy również zremisowali swój mecz, co pozwoliło im ostatecznie zatriumfować na koniec sezonu w lidze, dzięki stracie punktów Barçy. Na powtórkę ,,El Tamudazo”, jak nazwano później tamte derby Katalonii, liczą dzisiaj wszyscy związani z Madrytem, czy się doliczą? Zależy od dyspozycji dnia Barcelony i motywacji Espanyolu.
Drugi z faworytów do mistrzostwa, Atlético Madryt, jako jedyne zagra tego dnia na wyjeździe. Podopieczni Cholo Simeone zmierzą się z Levante, a więc oficjalnie już pierwszą zdegradowaną w tym sezonie drużyną. Wydaje się więc, że Antoine Griezmann z kolegami po prostu zrobią swoje i wrócą nad Manzanares z typowym dla siebie zwycięskim wynikiem 1:0. Z drugiej jednak strony, nawet pomimo spadku, Żab nie wolno lekceważyć. Gospodarze mogą chcieć jakoś pożegnać się z ekstraklasą na swoim stadionie, a jeśli dodać do tego niewątpliwe zmęczenie piłkarzy Atlético po trudnym starciu z Bayernem w Monachium, czemu by nie pokusić się o sprawienie niespodzianki? A no może temu, że ekipa z Vicente Calderón nie zwykła wypuszczać upragnionych celów z rąk w kluczowych momentach i po dostaniu się do finału Ligi Mistrzów można spokojnie powalczyć w lidze. Niespodzianka, czy pewniak?
Ostatni z faworytów, Real Madryt, zmierzy się u siebie z Valencią. Królewscy zakwalifikowali się do mediolańskiego finału Ligi Mistrzów, ale na rodzimym podwórku nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, mając rywali o zaledwie punkt od siebie. Liczenie na wpadki Barcelony i Atlético to jedno, trzeba przy tym samemu konsekwentnie punktować. A to akurat podopiecznym Zidane’a wychodzi – od lutowej porażki z rywalem zza miedzy, Los Blancos wygrali dziesięć kolejnych meczów w lidze. W niedzielne popołudnie przyjdzie im się zmierzyć z niezwykle niewygodnym rywalem – Valencia nie przegrała z Realem Madryt w ekstraklasie od 22 grudnia 2013 roku! Jeszcze ciekawiej wygląda sytuacja w meczach na Estadio Santiago Bernabéu – cztery ostatnie spotkania między Królewskimi, a Nietoperzami kończyły się podziałem punktów, z czego dwa ostatnie to remisy 2:2, które odbierały Los Blancos szanse na zdobycie mistrzostwa. W pierwszej rundzie remis 2:2 na Mestalla wyrzucił Rafę Beníteza z Madrytu, dzisiaj identyczny rezultat zniszczy marzenia gospodarzy o tytule mistrzowskim. Można wiele mówić o formie Nietoperzy w tym sezonie, ale z Realem – jak pokazuje historia – umieją grać. Chociaż ekipa Los Che przystępuje do pojedynku w Madrycie po wyszarpanym remisie z Getafe i derbowej porażce z Villarrealem, to na Bernabéu nie rzucą szybko ręcznika. Będzie przełamanie Królewskich z Nietoperzami, czy kolejny remis zamykający im drogę do mistrzostwa? Wiadomo, że na pewno będą emocje.
Faworyci wykonają swoje zadania, a może ktoś w końcu odpadnie z tego morderczego wyścigu? Jedna strata punktów i zwycięstwa rywali oznaczają koniec marzeń o tytule mistrzowskim dla kogokolwiek z tej wielkiej trójki. Poznamy mistrza, czy jednak trzeba będzie czekać do końca?
Statystyki nadchodzących meczów
NIEDZIELA – 8 MAJA 2016
16:55 Liga BBVA – 37. kolejka: FC BARCELONA – RCD ESPANYOL
Komentarz: Mateusz Święcicki – Tomasz Ćwiąkała
16:55 Liga BBVA – 37. kolejka: REAL MADRYT – VALENCIA CF / LEVANTE UD – ATLÉTICO MADRYT
Komentarz: Patryk Mirosławski, Piotr Dumanowski
Twitter – https://twitter.com/pietro_gg
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.