Bawarski azyl Jamesa

blank
fot.

Wielokrotnie krytykowałem politykę transferową Realu Madryt, zbyt pochopne decyzje podejmowane arbitralnie przez omnipotentnego/gromowładnego Florentino Pereza mogą wywoływać co najwyżej śmiech przez łzy u postronnego obserwatora. Świat futbolu zmienia się dynamicznie, do niedawna Barcelonie przyświecała idea kreowania gwiazd w szkółce La Masia, dziś Barca tymczasem uczy się importu piłkarzy, zatem ten idealizm zanikł, Królewscy zawsze byli pragmatyczni, więc stawiali na gwiazdy, często podstawowym kryterium przy pozyskiwaniu nowych graczy była ich rozpoznawalność. Tzw. potencjał marketingowy miał kluczowe znaczenie.

Wskutek tej specyficznej wizji budowania drużyny Real pozbył się Angela Di Marii, swego czasu naprawdę błyskotliwego, przebojowego, kreatywnego gracza specjalizującego się w efektownych szarżach i innych niekonwencjonalnych zagraniach, ponieważ koszulki z nazwiskiem Argentyńczyka przestały się sprzedawać. Mesut Oezil opuścił Madryt i trafił na Emirates Stadium, powód? Naturalnie kaprys, fanaberia Pereza. Oezil miał na pieńku z Jose Mourinho, niemniej to on notował najwięcej asyst przy golach Ronaldo, więc jak widać, po raz kolejny władze Realu pozbyły się niezłego gracza, kierując się nie oceną jego piłkarskich umiejętności, tylko jakimiś względami pozasportowymi. Ot, urok klubu z Concha Espina.

Wreszcie przechodzę do najnowszego przykładu. Przenosiny Jamesa Rodrigueza z Realu do Bayernu wzbudzają ożywione dyskusje wśród fanów futbolu. James, choć piłkarzem jest znakomitym, kosztował poza tym krocie-80 mln, nie mógł już dłużej zagrzać miejsca na Bernabeu, bo nie chciał już być marginalizowany przez Zidane. Mówi się wprawdzie, że Real dziś dysponuje największymi zasobami ludzkimi, że kadra Królewskich jest naprawdę szeroka. Istotnie jest to fakt niezaprzeczalny, przecież Barcelona nie obroniła prymatu w Hiszpanii ze względu na małą liczbę graczy, którzy mogliby zastąpić tych pewniaków w składzie i zapewnić identyczną jakość. Trzon katalońskiej drużyny tworzy tercet MSN, w Realu graczy kreatywnych jest bez liku.  Kroos, Modric, Isco, właśnie James.

Kadra Realu jest tak szeroka, że Gareth Bale kupiony niegdyś za bez mała 100 mln nie przekonuje dziś kibiców Królewskich, również jego częste kontuzje wzbudzają pewien sceptycyzm wśród fanów.  Jednak Walijczyka Zidane się nie pozbędzie, Real to bowiem klub rządzony w sposób autorytarny, Perez uwielbia Bale’a, więc trener nie ośmieli się go tknąć. Absurd w najczystszej postaci…

James Rodriguez i Isco to dwaj gracze, którzy czarują na boisku. Isco słynie z nieszablonowych zwodów, choć bywa, że jego zagrania nazbyt trącą efekciarstwem, niemniej jest to widowiskowy, spektakularny piłkarz, natomiast James wsławił się wieloma kapitalnymi golami. Wydaje się nawet, że Kolumbijczyk nie umie posyłać piłki do bramki w sposób zwyczajny. Zawsze musi błysnąć czymś niestandardowym.

Jestem fanem talentu Jamesa, więc nie cieszy mnie ten ruch Realu, ale przyzwyczaiłem się do tej krótkowzroczności, impulsywności władz Królewskich, więc to jak potoczyły się ostatecznie losy Kolumbijczyka, nie jest specjalną niespodzianką. Casus Jamesa może bawić tym bardziej, że Real go wypożycza za marne pieniądze, biorąc pod uwagę astronomiczną kwotę, jaką przeznaczono na jego transfer na Bernabeu. Poza tym dziś taki Paul Pogba ląduje w Manchesterze za 100 mln, choć nie wyróżnia się niczym i wraz z całą drużyną pogrąża się w totalnym marazmie i dekadencji.