W dniach 26-29 sierpnia ma miejsce turniej kwalifikacjny do igrzysk olimpijskich w Pekinie. Nasi zawodnicy nie kryją swoich aspiracji. Trzeba jednak powiedzieć sobie jasno, że nie jesteśmy faworytem tych zmagań. Już na początek czeka nas poważna przeszkoda w postaci zespołu Białorusi.
– Rywale są bardzo mocni, ale zawsze można marzyć i jak życie pokazuje, marzenia się spełniają – mówi Wiesław Jobczyk, były znakomity hokeista przed finałem kwalifikacji do igrzysk olimpijskich.
W dniach 26-29 sierpnia w Bratysławie reprezentacja Polski walczyć będzie o jedno, premiowane awansem miejsce do igrzysk ze Słowacją, Białorusią i Austrią. – Z Austrią lub Białorusią możemy wygrać, ale Słowacy wydają się poza zasięgiem. Chciałabym, aby nasi hokeiści pokazali, że potrafią zwyciężyć z bardzo dobrymi drużynami, występującymi w Mistrzostwach Świata Elity. Życzę im awansu z całego serca, trzy razy grałem w igrzyskach i bycie olimpijczykiem to fantastyczne przeżycie. Rywale są bardzo mocni, ale zawsze można marzyć i jak życie pokazuje, marzenia się spełniają – podkreśla jeden z najlepszych napastników w historii polskiego hokeja na lodzie.
– Mamy zespół, który przy odpowiedniej taktyce potrafi zagrać na dobrym poziomie. Jak rywalizować z tak silnymi drużynami? Trzeba grać uważnie w obronie i nastawić się na szybkie kontry – przekonuje Jobczyk, którego ucieszyły ostatnie transfery reprezentantów Polski. Latem Bartosz Ciura, Filip Komorski i Alan Łyszczarczyk przenieśli się z Polskiej Hokej Ligi do czeskiej ekstraligi. – To bardzo dobre transfery, bo ostatnio była pod tym względem posucha. Dzięki temu nasza kadra będzie mocniejsza. Tam rywalizacja o miejsce w kadrze jest ogromna – dodaje legenda hokeja.
Mimo pandemii, reprezentacja Polski przygotowując się do finału kwalifikacji, rywalizowała w meczach międzynarodowych, poza sparingami kadrowicze grali w Pucharze Trójmorza w Katowicach oraz w turnieju Beat Covid w Słowenii. – Nie przespano okresu przygotowawczego. Trener Robert Kalaber nie miał za wiele czasu na przygotowania, ale drużyna brała udział w turniejach międzynarodowych i rozgrywała mecze kontrolne. Kalaber zna się na swoim fachu, świetnie zna naszą ligę, w której pracuje już od dłuższego czasu. W Jastrzębiu zrobił fantastyczną robotę – chwali szkoleniowca były hokeista reprezentacji.
Dzisiaj reprezentacja Polski meczem z Białorusią rozpocznie walkę o awans na igrzyska olimpijskie 2022. – W hali w Bratysławie będzie gorąca, fajna atmosfera. Na takie wydarzenia czeka się – przekonuje nowy kapitan Biało-Czerwonych Krystian Dziubiński.
– W poniedziałek przeprowadzono nam testy na obecność koronawirusa, wszystko poszło sprawnie. Mieliśmy również pierwszy trening na tafli. Hala w Bratysławie będzie mogła być wypełniona do 75 procent. Będzie gorąca, fajna atmosfera. Na takie wydarzenia czeka się – podkreśla Krystian Dziubiński, który został kapitanem naszej drużyny. – Bardzo się z tego powodu cieszę i postaram się sprostać nowym obowiązkom, zarówno w szatni, jak i poza nią – dodaje napastnik.
– To z kim gramy w pierwszym spotkaniu, nie ma znaczenia. Mamy jednak większe szanse w sierpniu niż gdyby turniej był przykładowo rozgrywany w lutym – przekonuje trener reprezentacji Polski Robert Kalaber.
Dlaczego szanse są większe? – Przykładowo w reprezentacji Słowacji jest kilku zawodników, którzy ostatnio nie grali żadnego meczu, sparingu, a nie da się tego nadrobić biegając, jeżdżąc na rowerze – przekonuje Robert Kalaber, który urodził się i wychował w Bratysławie. – W czwartek moje serce zacznie bić mocniej. W Bratysławie zacząłem grać w hokeja, na tym lodowisku stawiałem pierwsze kroki i mieszkałem w Bratysławie do szesnastego roku życia. Sentyment jest, ale teraz interesuje mnie tylko dobra gra polskiej drużyny – zaznacza słowacki szkoleniowiec.
Podczas meczów finałowych turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich, hala w Bratysławie będzie mogła być wypełniona do 75 procent. Sprzedaż wejściówek rozpoczęła się jednak dopiero pod koniec poprzedniego tygodnia. – Od dwóch tygodni w słowackich mediach jest głośno o kwalifikacjach, bo wcześniej było wiele znaków zapytania dotyczących udziału zawodników z NHL, kibiców. Nie wiadomo jednak, ile organizatorzy sprzedadzą biletów. Nie tak łatwo sprzedać tysiące wejściówek w ciągu krótkiego czasu. W Słowacji czekają na finał kwalifikacji, ale nie ma takiego oczekiwania jak przed mistrzostwami świata – podkreśla Kalaber.
– Mam wielu kolegów na Białorusi i wiem, że będą oglądać spotkanie i zwracać również uwagę na mnie – mówi kapitan Biało-Czerwonych Krystian Dziubiński.
W sezonie 2020/21 w lidze białoruskiej w zespole Niomana Grodno grał Krystian Dziubiński. – W kadrze naszych rywali praktycznie nie ma przedstawicieli ligi białoruskiej. Drużyna jest oparta na zawodnikach z KHL i NHL. Mam wielu kolegów na Białorusi i wiem, że będą oglądać spotkanie i zwracać również uwagę na mnie – mówi kapitan Biało-Czerwonych. – Co będzie głównie decydowało o wyniku? Ważne będą detale, aby nikt z nas nie spóźnił się z reakcją, w odpowiednim czasie przeciął podanie… kary też będą miały znaczenie – dodaje Dziubiński.
– Uważnie oglądaliśmy dwa ostatnie sparingi Białorusinów z kazachską drużyną Barys Nur-Sułtan, która występuje w KHL (sparingi zakończyły się wynikami 2:1 i 4:4). Nasi czwartkowi rywale są bardzo mocni i mieli sporo czasu na przygotowania, ale wiadomo, że turniej zweryfikuje ich formę. Atutem Białorusinów jest dobra organizacja gry, szybko przechodzą z obrony do ataku, są też bardzo groźni w przewagach – zaznacza trener Robert Kalaber.
Ostatni raz reprezentacja Polski grała w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w 1992 roku w Albertville. Biało-Czerwoni zajęli wtedy 11. miejsce. Mimo trudnych rywali w grupie eliminacyjnej pozostaje nam wierzyć i mocno trzymać kciuki aby przełamać złą passe i w końcu awansować na igrzyska.
Wszystkie mecze naszych hokeistów można śledzić na antenie TVP Sport. Początek dzisiejszego meczu z Białorusinami zaplanowano na godzinę 15.15.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.