Drugie sobotnie spotkanie w T-Mobile Ekstraklasie stało pod wieloma znakami, na które w najbliższym czasie miały przyjść odpowiedzi. Te główne dotyczyły jednak zespołu poznańskiego Lecha, który był na pierwszym planie. Czy otrzymaliśmy na nie satysfakcjonujące riposty?
Mecz Kolejorza z Jagiellonią był dla Macieja Skorży debiutem na trenerskiej ławce niebiesko-białych. Oprócz niego w ekipie Kolejorza debiutował również Zaur Sadajew, który w okienku transferowym zamienił trykot Lechii na rzecz barw Lecha Poznań. Wiele osób w Poznaniu zastanawiało się jak wypadną te dwie persony bowiem w stolicy wielkopolski pokłada się w nie ogromne nadzieje.
Przed tym meczem głównie skupiono się na osobie Skorży. Przytaczano wiele statystyk, a przede wszystkim te, w których były zawarte wszystkie debiuty trenera urodzonego w Radomiu. Eksperci zaprzątali sobie głowę, jak rozpocznie Skorża, po krakowsku (wygrana z Zagłębiem 1:0), czy też po warszawsku (porażka z Polonią 3:0)? Odpowiedź otrzymali dosłownie po kilku minutach.
*Lech zaczął to spotkanie odważnie. Tuż po samym rozpoczęciu spotkania piłka została posłana w szeregi defensywy Jagiellonii, a niemalże cały zespół gości przesunął się pod pole karne rywali. Kolejorz był bardzo mocno zmotywowany, do tego stopnia, że od samego początku stosował wysoki pressing na całym boisku. Te odważne poczynania zostały ukarane przez zawodników żółto-czerwonych i już w w 4. minucie Krzysztof Kotorowski musiał sięgać do siatki po futbolówkę. Akcja zainicjowana z lewej strony boiska, dwa błędy środkowych obrońców Lecha i gol zdobyty przez Piątkowskiego spowodowały nagłą zmianę planów w zespole Lecha. Zamiast powoli konstruować akcje, Kolejorz musiał szybko zdobyć bramkę wyrównująca.
Lecz jak wszyscy widzieli, lechici najwidoczniej nie byli na ten wariant przygotowani. Sytuacje były tworzone bez jakiegokolwiek pomysłu w efekcie czego Drągowski był zupełnie bezrobotny.
**Druga polowa zaczęła się od zmiany w Lechu. Na boisku pojawił się Ubiparip zastępując bardzo słabo spisującego się Sadajewa. Rosjanin grał w tym meczu mizernie, był całkowicie niewidoczny, a jego przyjęcia oraz odegrania do partnerów prosiły się o pomstę do nieba oraz zmuszały nas do zmówienia dziesięciu „zdrowasiek”. Sadajew, zaraz po parze Kamiński – Wilusz, był najsłabszą postacią na boisku.
Jagiellonia w tym meczu grała swoje. Było widać, że nie boi się zespołu gości. W sumie nie ma co się dziwić, w tym sezonie tego zespołu nie miałby prawa bać się drużyna Wysp Owczych U-21. W obronie ustawiali się inteligentnie wyprowadzając całkiem groźne kontrataki, które powinny zakończyć się zdobyciem przynajmniej dwóch bramek.
Kolejorz w tym spotkaniu potwierdził, że nie jest tutaj potrzebna zmiana trenera, a zmiana sztabu psychologów, gdyż Lech każde spotkanie przegrywa w głowie. Do Skorży nikt nie powinien mieć absolutnie żadnych pretensji, bowiem przez 13 dni żaden cudotwórca nie jest w stanie stworzyć zespołu z graczy całkowicie rozbitych mentalnie.
Jagiellonia Białystok 1:0 (1:0) Lech Poznań
4′ – Mateusz Piątkowski 1:0
Żółte kartki: Pazdan, Madera – Trałka
Jagiellonia: Drągowski – Baran, Pazdan, Madera, Wasiluk – Tuszyński (76′ Romańczuk), Gajos, Grzyb, Quintana (84′ Dzalamidze), Frankowski – Piątkowski (90′ Pawłowski)
Lech: Kotorowski – Wołąkiewicz (82′ Formella), Kamiński, Wilusz, Douglas – Trałka, Lovrencics, Pawłowski, Jevtić – Kownacki (60′ Keita), Sadajew (46′ Ubiparip)
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Widzów: 7 350
Plus meczu: Krzysztof Kotorowski
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.