TORREadoreS czy don’T scoRRES?

blank
fot.

Kiedy w końcu strzeli? Czy teraz odblokuje się na dobre? Gdzie zatracił swój dawny blask? Czego lub kogo mu tak na prawdę brakuje?… Takie pytanie mnożyły się błogo odkąd Fernando Torres nie radził sobie z grą w Chelsea. Przyszedł do „The Blues” jako wielka gwiazda, przyszedł za wielkie pieniądze (50 milionów funtów), przyszedł jako wielka nadzieje na odciążenie, lub nawet zastąpienie Didiera Drogby. Niestety rzeczywistość okazała się zupełnie inna…

Fernando Torres w Chelsea

Fernando pierwszą bramkę w barwach Chelsea strzelił w swoim dziesiątym meczu w PL, po ponad 700 minutach, w derbach Londynu przeciwko West Ham United na Stamford Bridge. W tym czasie narażony był na ogromną lawinę krytyki. Wielu ekspertów porównywało go do równie wielkiego niewypału transferowego Romana Abramowicza, jakim był Andriej Szewczenko. Torres nie mógł zyskać uznania w oczach Carlo Ancelottiego, dlatego był głównie rezerwowym. Jego sytuacja nie zmieniła się również, po przyjściu Andre Villasa-Boasa- ba, „El Nino” przegrał walkę o miejsce we składzie nie tylko z Drogbą i Anelką, ale nawet ze Sturridgem. I choć jego gra wyglądała odrobinę lepiej pod wodzą Roberto Di Matteo, a sam dorobek strzelecki Fernando poszedł w górę, to mimo wszystko jego dyspozycja była blada jak twarz Andresa Iniesty. Chelsea w sezonie 2011/12 wygrała FA Cup (Torres wszedł w końcówce przy ustalonym wyniku) i Lige Mistrzów. Tu Hiszpan zaistniał trochę mocniej, gdyż wywalczył rzut rożny po którym padła bramka. O wszystkim zadecydowały karne, jednak Torres nie został do nich wytypowany. Wszyscy zastanawiali się, czy po udanych dla Hiszpanii i piłkarza Chelsea Mistrzostwach Europy w 2012 roku (La furia roja triumfowała a „El Nino” został królem strzelców) coś w końcu się odmieni…

Fernando Torres w Chelsea 3

 

Paradoksalnie, sezon 2012/13 był najlepszy dla Hiszpana i… najgorszy dla Chelsea (6 miejsce w lidze, odpadnięcie z fazy grupowej Ligi Mistrzów, porażka w meczu o Tarczę Wspólnoty i finale KMŚ, również Superpuchar Europy nie był w zasięgu „The Blues”. W połowie sezonu zwolniono Roberto Di Matteo. W jego miejsce przybył, ku zadziwieniu wszystkich- Rafa Benitez. Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem, czemu to właśnie Hiszpan- znienawidzony w niebieskiej części Londynu, został nowym szkoleniowcem „The Blues” była osoba Torresa. FT9 pod wodzą Beniteza w Liverpoolu prezentował najwyższą światową klasę, dlatego wszyscy mieli nadzieję, że teraz też tak będzie. Torres strzelił 23 bramki licząc wszystkie rozgrywki a Chelsea uratowała sezon wygrywając Ligę Europy (Fernando zdobył bramkę w finale). To było jednak tyle, co udało się wycisnąć z Hiszpana. Po powrocie na stare śmieci Jose Mourinho, znów prezentował przeciętną formę. Ostatniego gola w barwach „The Blues” strzelił przeciwko Cardiff w ostatniej kolejce.

Fernando Torres w Chelsea 4

 

Cała przygoda Fernando Torresa z Chelsea, była pełna delikatnych zlotów i bolesnych upadków. Większość kibiców wspomina, iż „El Nino” dla „The Blues” istotnej bramki nie strzelił. Wszyscy natomiast pamiętać będą ten kiks z Manchesterem United, zmarnowaną „setkę” w ostatniej minucie KMŚ, czy nawet „babol” w meczu z Olimpiją Ljubljana. Tak czy siak, Fernando w 172 meczach dla „The Blues” trafił 45 razy do siatki i zaliczając 35 asyst.

Fernando Torres w Milanie

 

Torres na zasadzie dwuletniego wypożyczenia uda się wiec do Milanu. Może tutaj zdoła pokazać, że jest jeszcze pożyteczny. Wydaje się, że chęci mu do gry nie zabraknie, ma mimo wszystko coś do udowodnienia, futbolowym krytykom. Pamiętać trzeba też o pomocy kolegów, bo bez nich Fernando nic nie wskóra. Większość z Was pewnie dalej doskonale pamięta nić porozumienia między Torresem a Gerrardem. Jak Steven doskonale słał prostopadłe podanie w stronę Hiszpana, a ten wybornie kończył te akcje golem. Może w końcu ze spokojną głową, zacznie nowy rozdział w swojej karierze, gdzie nikt nie będzie liczył mu minut, bez strzelonej bramki. Ktoś kiedyś o Torresie powiedział – on wciąż jest fantastycznym piłkarzem, ale już nigdy nie będzie wspaniałym napastnikiem. Ciekawe, czy w stalicy Lombardii „El Nino” zaprzeczy tym słowom, a może, będzie to kolejny krok w stronę futbolowej emerytury.

A Wy co myślicie o „wypożyczeniu” Torresa? Zapraszam do dyskusji 😀

Mateusz Wojtyra