Wywiad z Marcinem Lepą

blank
fot.

Mamy dla Was, Czytelnicy miłą niespodziankę świąteczną. Po rozmownie z Leszkiem Bartnickim, nasz dziennikarz, Bartłomiej Płonka, postanowił przepytać dziennikarza Polsatu Sport, Marcina Lepę. Co ciekawego miał do powiedzenia komentator „słonecznej” stacji? Zapraszamy do lektury!

Marcin LepaMarcin Lepa (po lewej stronie) na tym zdjęciu z innym naszym dziennikarzem, Krzysztofem Sędzickim
(ME siatkarek, październik 2009)

Jak rozpoczęła się pańska przygoda z dziennikarstwem?

Rozpoczęła się od studiów dziennikarskich na UW, a więc od młodego wieku chciałem się tym zajmować… że nie wspomnę o młodzieńczych marzeniach komentowania sportowych wydarzeń.

Przed Polsatem pracował Pan w Przeglądzie Sportowym. Dlaczego wybrał Pan jednak słowo
mówione?

Zadecydował o tym w pewniej mierze przypadek. Po zmianie struktury własnościowej Przeglądu, zmienił się także sposób zarządzania gazetą. A niedługo później dostałem także propozycje pracy w Polsacie Sport, co uznałem za znacznie trudniejsze wyzwanie.

Co jeszcze zadecydowało, że trafił Pan do Polsatu?

Poprzez Romana Kołtonia i Marcina Kalitę dostałem propozycje od szefa sportu w Polsacie, dyrektora Mariana Kmity i w ciągu kilkuminutowej rozmowy telefonicznej uznałem, że przede mną ciekawa przygoda.

Wiemy, że miał Pan na początku styczność z włoskimi mediami. Czy łatwo pracowało się we włoskim środowisku dziennikarskim?

To było szalenie ciężkie wyzwanie. Nie miałem wówczas żadnego doświadczenia i w dodatku bałem się, że moje braki językowe, czy może ograniczenia językowe, mogą być przeszkodą. Dzięki pomocy przyjaciół, których poznałem w czasie praktyk w telewizji Sat2000, udało się jednak zdobyć bezcenne doświadczenie.

Doskonale zna Pan włoski sport. Zgadza się Pan ze stwierdzeniem, iż jest Pan jednym z największych znawców włoskiego sportu w Polsce?

Wolałbym unikać tego typu samooceny. Dziękuję za takie pochlebne opinie i zdaję się na weryfikacje widzów.

Jaki jest cel strony polsatsport.pl? Nie da się ukryć, ze Polsat bardzo dba o jej wizerunek i poziom odkąd została odnowiona.

Myślę, że chcemy przede wszystkim promować polski sport, relacjonować najważniejsze wydarzenia z punktu widzenia kibica biało-czerwonych. Z oczywistych względów najwięcej miejsca poświęcamy dyscyplinom, które mamy również w ofercie programowej stacji grupy Polsat, ale nie zapominamy o innych ważnych i trudnych tematach. Z doświadczeń kilku miesięcy wiemy już, że nasi widzowie i czytelnicy pragną przede wszystkim informacji, komentarzy i analiz dotyczących futbolu, siatkówki, sportów walki, lecz nie zapominamy o koszykówce, piłce ręcznej, czy sportach zimowych, którymi także pasjonują się kibice w Polsce.

Niedawno na antenach Polsatu pojawiło się łyżwiarstwo szybkie, a trochę wcześniej kolarstwo. Komentuje Pan zawody łyżwiarzy i kolarzy, tak wiec skąd wzięło się zainteresowanie tymi sportami?

Jeśli chodzi o kolarstwo to wszystko wywodzi się z Wyścigu Pokoju. Jak wielu w Polsce śledziłem ten wyścig i jako dziecko uczyłem się na pamięć jego historii. Teraz zostałem delegowany do opieki nad tą dyscypliną i choć uważam to za szalenie ciężkie zadanie przy innych obowiązkach siatkarsko-piłkarskich, to staram się być na bieżąco. Łyżwiarstwem pasjonowałem się zawsze jako kibic telewizyjny, więc wiedzy fachowej i niuansów uczę się w dużej mierze na bieżąco dzięki pomocy samych zawodników, trenerów i działaczy. Myślę, że dzięki naszym transmisjom przybliżamy ten sport widzom. Nie ukrywam jednak, że ten pierwszy
sezon to także okazja dla mnie na jeszcze głębszą naukę łyżwiarstwa szybkiego.

Poza tym zajmuje się Pan siatkówką i piłką nożną. To Pana ulubione dyscypliny?

Chyba tak. Piłką pasjonowałem się od małego, a siatkówka zawsze była „Tym Drugim Sportem”. Z czasem stała się ważna na równi z futbolem. Ale od małego grywałem też w tenisa i jeździłem sporo na rowerze, więc silą rzeczy lubię także te dwie dyscypliny. Moją wielką pasją są też sporty drużynowe z USA, a więc NBA, NFL czy MLB.

Często widujemy Pana także jako reportera, czy prowadzącego studio np. Magazynu Liga. Co Pan lub robić najbardziej?

Najwięcej emocji wyzwala u mnie możliwość komentowania na żywo sportowych wydarzeń. To chyba najtrudniejsza, ale i najprzyjemniejsza sztuka telewizyjna. Niemniej w tym zawodzie trzeba dbać o wszechstronność i na szczęście mam taką możliwość.

Już w przyszłym roku czeka nas wielkie święto w postaci siatkarskiego Mundialu na antenach Polsatu. Jaką rolę będzie Pan odgrywał w telewizji na mistrzostwach?

Nie znam jeszcze szczegółowych planów naszej stacji, ale jestem pewien, że niezależnie od powierzonych mi zadań, będzie to dla mnie prawdziwe święto. Przyznam, że czasem na myśl o siatkarskim mundialu odczuwam szczególne emocje.

Pisał Pan na polsatsport.pl, że to może być większa impreza niż Euro 2012. Dlaczego?

Przede wszystkim ze względu na liczbę uczestników, zasięg  globalny samej imprezy – nie mylić z popularnością dyscyplin – ze względu na liczbę stacji relacjonujących to wydarzenie i wreszcie na fakt, iż walczyć będą zespoły ze wszystkich kontynentów, a nie
tylko z Europy. W dodatku Polska jest jedynym organizatorem i na nas spoczywa trud i zaszczyt organizacji całej imprezy. Euro było wysiłkiem dwóch państw, z których Ukraina gościła mecz finałowy.

Najnowsza wiadomość, jest taka, że Polsat pozyskał prawa do meczów reprezentacji i Euro 2016. Widzi Pan siebie jako jednego z dziennikarzy stacji na francuskim turnieju?

Marzę o możliwości skomentowania choć jednego spotkania na tej imprezie. Nie ukrywam, że gdyby było to spotkanie reprezentacji Włoch, byłbym chyba najszczęśliwszym człowiekiem na danym stadionie.

Do Polsatu powrócił Puchar Włoch. To z pewnością dobra informacja dla Pana, jako miłośnika włoskiego futbolu.

Zdecydowanie. Cieszę się, że mamy możliwość ponownego kontaktu z Calcio.

Najbardziej zapamiętany program lub transmisja, którą Pan komentował lub prowadził to…

Nie wiem, czy jest taka jedna transmisja, ale niewątpliwie szczególnym sentymentem darzę Mistrzostwa Europy siatkarzy z 2009 roku w Izmirze, gdzie z początku było niewielu polskich dziennikarzy i mało kto wierzył w sukces biało-czerwonych, a ostatecznie zdobyliśmy złote medale. Poza tym wierzę, że to, co najpiękniejsze, jest przede mną – choćby dwie wspaniale imprezy w 2014 roku.

Jaki prywatnie jest Marcin Lepa?

Staram się oddzielać życie prywatne od służbowego, ale na pewno są cechy, które łączą obie te sfery: upór, zdecydowanie, konsekwencja i mam nadzieje pracowitość… Ocenę pozostałych cech zostawiam innym.

W najbliższej przyszłości wciąż będziemy widzieć i słyszeć Marcina Lepę w Polsacie?

Jeśli moi szefowie z dyrektorem Kmita nie maja jakichś tajnych planów, to mam nadzieje, że tak. Jestem szczęśliwy w swojej pracy i czekam na kolejne wyzwania…

IMG_20140123_071954_skan

Rozmawiał Bartłomiej Płonka