Kto wejdzie pod koła, ten uciec nie zdoła!

Sobotni rozkład gier 9. kolejki T-Mobile Ekstraklasy kończyliśmy w Poznaniu. Tam przy obecności garstki kibiców, która wolała udać się na INEA Stadion, niż zostać w domu przed telewizorem i oglądać półfinał MŚ w siatkówce, miejscowy Lech stoczył pojedynek z bydgoskim […]

Sobotni rozkład gier 9. kolejki T-Mobile Ekstraklasy kończyliśmy w Poznaniu. Tam przy obecności garstki kibiców, która wolała udać się na INEA Stadion, niż zostać w domu przed telewizorem i oglądać półfinał MŚ w siatkówce, miejscowy Lech stoczył pojedynek z bydgoskim Zawiszą dowodzonym przez… Mariusza Rumaka, a więc byłego szkoleniowca niebiesko-białych.

Mariusz Rumak był trenerem Kolejorza od marca sezonu 11/12, kiedy to zastał Kolejorza w kompletnej ruinie, po rządach Jose Mari Bakero. Wtedy to Rumak dokonał, prawie że niemożliwego i zdołał awansować z Lechem do europejskich pucharów, zajmując 4. miejsce w lidze. Kolejne lata to zdobycie podwójnego wicemistrzostwa Polski, przegrywając tylko bój z Legią Warszawa. O dymisji szkoleniowca urodzonego w Drawsku Pomorskim zadecydowały tragiczne wyniki Lecha w europejskich pucharach. Trzykrotnie Kolejorz odpadał w przedbiegach, przegrywając z półamatorami.

Dzisiejszy mecz z Kolejorzem miał być dla Rumaka rehabilitacją dla samego siebie, udowodnienie wszystkim w stolicy wielkopolski, że pozbywanie się jego persony było błędem. Innymi słowy, chciał zagrać poznaniakom na nosie, jednocześnie odkupując winy za słabą postawę w ostatnim meczu z Wisłą Kraków.

Ten pojedynek był istotny dla Macieja Skorży, który po raz pierwszy spotkał się vis a vis z poznańską publicznością. Skorża swoje pierwsze spotkanie miał równie nieudane co jego kolega po fachu, dlatego też zwycięstwo w tym meczu było niemalże wskazane.

*Kolejorz rozpoczął pojedynek bardzo odważnie. Już od pierwszych minuta bardzo aktywny był Darko Jevtić, który po raz kolejny udowadniał swój szósty zmysł do futbolu. Jego przegląd pola jest imponujący, jednakże ciągle brakuje porozumienia między nim a kolegami z drużyny, lecz z meczu na mecz wygląda to obiecująco.

Pierwsza bramka padła w 13. minucie. Świetne podanie ze środka pola otrzymał na skrzydło Sadajew, a ten niczym rozpędzony pociąg towarowy relacji Katowice-Zawiercie, wbiegł w pole karne, zdążył oddać dwa strzały i zostać nabity przez rywala, po czym piłka wpadła obok zdezorientowanego Sandomierskiego. Pięć minut później było już 2:0 dla Kolejorza. Bramkę zdobył Gergo Lovrencsics, wykorzystując prostopadłe podanie zaadresowane przez Sadajewa.

Goście nie pozostali jednak bierni, i jeszcze przed przerwą zdołali doprowadzić do wyrównania. W 33. minucie gola głową zdobył Micael, który ku zdziwieniu wszystkim, znalazł się niespodziewanie w szesnastce Lecha. Na trzy minuty przed zejściem do szatni mieliśmy remis, a błąd w formacji defensywnej wykorzystał Wagner.

Kolejorzowi jednak taki wynik się nie uśmiechał i 60 sekund później po raz kolejny wyszedł na prowadzenie. Fantastyczne dośrodkowanie Lovrencsicsa, który przypomniał sobie jak się gra w piłkę, skorzystał fin Kaspar Hamalainen.

**Po przerwie również mieliśmy okazję podziwiać bramki, z tym że strzelał już je jeden zespół. W 51. minucie rzut karny pewnie wykorzystał Darko Jevtić, dla którego był to pierwszy gol na boiskach Ekstraklasy. Warto odnotować, że wcześniej w polu karnym faulowany był Sadajew przez Micaela, który to ujrzał z urzędu czerwoną kartkę.

Od tego momentu Zawisza kompletnie stanął w miejscu. Doskonałym tego potwierdzeniem jest gol Szymona Pawłowskiego z 66. minuty, który bez żadnego oporu i nacisku ze strony gości praktycznie dobił rywali. Kropkę nad „i” postawił strzelec bramki numer cztery. Akcja i gol, wypisz, wymaluj, jak ta Szymona Pawłowskiego. Nic do dodania.

Zanim sędzia Paweł Raczkowski zagwizdał po raz ostatni, musiał jeszcze odesłać do szatni Piotra Petasza za niesportowe zachowanie, jakim był „stempel” na udzie Dariusza Formelli.

Mariusz Rumak nie zaliczy startu w drużynie Bydgoszczy do udanych. W zaledwie dwóch spotkaniach Zawisza straciła 10 goli i nie zdobyła ani jednego punktu, pozostając na ostatnim miejscu w ligowej hierarchii.

Lech Poznań 6:2 (3:2) Zawisza Bydgoszcz

13′ – Zaur Sadajew 1:0
17′ – Gergo Lovrencsics 2:0
33′ – Andre Micael 2:1
42′ – Wagner 2:2
43′ – Kasper Hamalainen 3:2
51′ – Darko Jevitć 4:2
66′ – Szymon Pawłowski 5:2
82′ – Darko Jevtić 6:2

Żółte karki: Douglas – Lima, Petasz, Strąk
Czerwone kartki: Micael, Petasz

Lech: Kotorowski – Kędziora, Kamiński, Wilusz, Douglas – Trałka, Jevtić, Lovrencsics, Pawłowski (75′ Drewniak), Hamalainen (67′ Keita) – Sadajew (72′ Formella)

Zawisza: Sandomierski – Argyriou (46′ Petasz), Micael, Miranda, Ziajka – Drygas, Wójcicki, Wagner, Carlos (76 Łukowski), Lima – Vasconselos (52′ Strąk)

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Widzów: 11 078
Plus meczu: Zaur Sadajew

About Bartosz Kijeski