Więcej mógłbym napisać o Lechii Gdańsk i Wiśle Kraków, ale powtórzyłbym to co mówią wszyscy. Lechia może być niezła, ale musi popracować. Fajnie patrzy się na Milę, gość nawet jak nie ma siły to biegnie, walczy, stara się. Momentami wygląda jak jakiś młody, który koniecznie chce pokazać, że jest potrzebny. Ta jego druga młodość cieszy oko. Zresztą Mila może liczyć też na taryfę ulgową, nawet od komentatorów. Podczas meczu z Wisłą źle podał do wychodzącego na pozycję kolegi. ale Tomasz Wieszczycki wyjaśnił, że…to partner źle wychodził! A Wisła? Stara bieda, nowej nie ma. Smuda wciągnie ich do ósemki, ale na zbyt wiele w Krakowie liczyć nie powinni.
Tak samo w Poznaniu, jeżeli Lech będzie grał tak jak z Pogonią Szczecin. W sobotę Kolejorz był jak kandydatka SLD na prezydenta Magdalena Ogórek, która co ciekawe tego samego dnia przemówiła. Niby wszystko jest ładnie, jest poukładane, ale jednak nie przekonuje, a momentami irytuje. Jeżeli Lech chce o coś walczyć, to czym prędzej musi skończyć z piłką „ogórkową”.
– – – – – – – – – – – – – – – – –
Widzieliście skok Petera Prevca? 250 metrów na nartach, cholera robi wrażenie. Ale mnie te obecne rekordy w skokach jakoś nie jarają, jestem jednak sentymentalny. Ja w pamięci mam skok Goldbergera w Planicy, to był lot, który wydawał się wręcz niemożliwy. Ale dla Prewca szacunek, w jednym skoku skoczył tyle ile Robert Mateja i Tomisław Tajner osiągnęli wspólnie w ciągu dwóch sezonów.
– – – – – – – – – – – – – – – – – – –
Marit Bjoergen zapewniła dziś sobie kolejną Kryształową Kulę. Można jej nie lubić, wypominać historie z astmami itd, ale trzeba przyznać, że ta kobieta jest niezniszczalna. Chciałem napisać, że Marit ma jaja, ale to gryzłoby się z komentarzami dotyczącymi jej sylwetki i zostałoby źle odebrane. Naprawdę duży szacunek, bo z tego co opowiada Justyna Kowalczyk biegi narciarski to sport, w którym nie pójdzie się na skróty. Zaczynasz karierę? Musisz zapieprzać jak wół. Jesteś mistrzem? Człowieku, do roboty!
Szczere gratulacje.
– – – – – – – – – – – – – – – – –
Tak na koniec przypomniała mi się piłka. Przeczytałem dziś na „Daily Mailu” bardzo fajny tekst o Jeromie Boatengu, który opowiada o tym, gdy jako dziecko spotkał się z rasizmem, ale też o przygodzie w Manchesterze City i w ogóle o piłce. Jako że Boatenga uważam za idealny przykład nowoczesnego obrońcy, czyli takiego który i na boku i na środku gwarantuje poziom, to polecam lekturę, którą zaserwowali nam Brytyjczycy. Facet ma plan, być pierwszym czarnoskórym kapitanem reprezentacji Niemiec i ja mu gorąco w tym kibicuje. Bo wtedy piłka nożna znów sprzeda psikusa przewrotnej historii.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.