T-Mobile Ekstraklasa: przełamać stereotypy, czyli poniedziałek nie musi być nudny!

Wszyscy do tego meczu podchodziliśmy z ogromnym dystansem. Powód? Poniedziałek. Mecze rozgrywane w ten dzień tygodnia do widowiskowych nie należą, dlatego też większość odpuściła sobie to spotkanie, a zupełnie niepotrzebnie. To była prawdziwa uczta z deserem. I kto by się […]

Wszyscy do tego meczu podchodziliśmy z ogromnym dystansem. Powód? Poniedziałek. Mecze rozgrywane w ten dzień tygodnia do widowiskowych nie należą, dlatego też większość odpuściła sobie to spotkanie, a zupełnie niepotrzebnie. To była prawdziwa uczta z deserem. I kto by się tego spodziewał po drużynach Jagiellonii i Podbeskidzia?

Koronafot. jagiellonia.pl

Od początku widać było, że obie ekipy za wszelką cenę chciały wygrać to spotkanie. Ani Jagiellonia, ani Podbeskidzie nie zamierzały odpuścić sobie tego spotkania. Białostocczanie byli bardzo dobrze przygotowani jeśli chodzi o grę z kontrataku i tak zdobyli swoją pierwszą bramkę, którą strzelił Piątkowski, dla którego był to gol numer 7. w sezonie. Trzy minuty później było już 2:0, a autorem gola został Gajos. Warto podkreślić fantastyczne podania, przy pierwszym i drugim golu, 16-letniego Mystkowskiego. W 39. minucie praktycznie było po meczu, bowiem ogromne zamieszanie w polu karnym wykorzystał Piątkowski, zdobywając gola numer 3.

Druga połowa to miała być tylko formalność. Jak się później okazało, to był piękny pościg za peletonem ze strony gości, którzy nie złożyli jeszcze broni. W 53. minucie gola na 3:1 strzelił super-rezerwowy Robert Demjan, którego piłka nie przestaje szukać w polu karnym i po stałym fragmencie gry zmienił wynik spotkania. Na 20. minut przed końcem zrobiło się gorąco fanom Jagiellonii, gdyż bielszczanie złapali kontakt, a konkretniej zrobił to Demjan, który zdobył bramkę „stadiony świata” pokonując z dystansu Drągowskiego. W 87. minucie cały plan Podbeskidzia zniweczył Zajac, który „popisał” się akcją a’la Manuel Neuer. Słowak wyszedł odważnie z bramki do bezpańskiej piłki, lecz jego podanie było, mówiąc delikatnie, nieudane, które otworzyło drogę do pustej bramki Dzalamidze.

Jagiellonia Białystok, dzięki tej wygranej zachowała 6. pozycję w tabeli. Podbeskidzie z kolei spadło na 9. lokatę. Na prowadzeniu cały czas Mistrz Polski – Legia Warszawa.

Jagiellonia Białystok 4:2 (3:0) Podbeskidzie Bielsko-Biała

12′ – Mateusz Piątkowski 1:0
15′ – Maciej Gajos 2:0
39′ – Mateusz Piątkowski 3:0
53′ – Robert Demjan 3:1
71′ – Robert Demjan 3:2
87′ – Nika Dzalamidze 4:2

Żółte kartki: Tuszyński, Dzalamidze – Pazio, Sloboda

Jagiellonia: Drągowski – Baran, Pazdan, Madera, Wasiluk – Grzyb (62′ Frankowski), Gajos – Mystkowski (55′ Romanczuk), Pawłowski (81′ Dżalamidze), Tuszyński – Piątkowski

Podbeskidzie: Zajac – Górkiewicz, Pietrasiak, Stano, Pazio (46′ Tomasik) – Sokołowski (71′ Malinowski), Iwański, Sloboda, Patejuk (46′ Demjan) – Chmiel, Korzym

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)
Widzów: 5 775

About Bartosz Kijeski