Mecze towarzyskie: Magia Ibrahimovicia! 50+

Gdybym napisał, że do meczów pomiędzy Szwecją a Estonią dochodzi rzadko, wierzcie mi, skłamałbym. Do tych potyczek dochodzi bardzo rzadko, a praktycznie w ogóle. Co prawda, te dwie federacje spotkały się ze sobą 4-krotnie, ale kiedy to było? Nie pamiętają […]

Gdybym napisał, że do meczów pomiędzy Szwecją a Estonią dochodzi rzadko, wierzcie mi, skłamałbym. Do tych potyczek dochodzi bardzo rzadko, a praktycznie w ogóle. Co prawda, te dwie federacje spotkały się ze sobą 4-krotnie, ale kiedy to było? Nie pamiętają tego nawet najstarsi górale. Rok 1933 (!), rok 1937 (!!) i dwa razy w roku 1997. To wszystko. Nic więcej. Niby te dwa narody leżą od siebie „rzut kamieniem”, bo między Sztokholmem a Tallinem jest różnica niecałych 300 kilometrów, to jednak ich drogi nie spotykały się często.

Aaa, byłbym zapomniał, wszystkie cztery spotkania wygrali Szwedzi (6:2, 7:2, 3:2, 1:0).

Spotkanie numer pięć, mimo rangi towarzyskiej, było istotne dla jednych jak i drugich oraz dla samego Zlatana Ibrahimovicia. Ten mecz był ostatnim sprawdzianem przed meczami eliminacyjnymi, które obie ekipy zagrają na początku przyszłego tygodnia, natomiast Ibrakadabra miał okazję ustrzelić 50. bramkę w reprezentacji.

Ibrahimović postanowił nie zwlekać ze świętowaniem i od samego początku zabrał się do roboty. Już w 3 minucie 15 tysięcy osób zgromadzonych na Friends Arena w Sztokholmie mogło fetować bramkę zdobytą przez napastnika PSG. Piłka od zawsze szukała Ibrahimovicia w polu karnym i nie inaczej było podczas stałego fragmentu gry. Rzut rożny, w szesnastce prawie 22 zawodników, a piłka spada pod nogi szweda urodzonego w Malmo, gdzie ten soczystym półwolejem posyła ją w kierunku bramki. Pareiko (tak, ten który grał w Wiśle) szarpał się z futbolówką na linii bramkowej, lecz wyszedł z tego pojedynku przegrany. W 23. minucie było już 2:0, a autorem bramki… sami wiecie kto. Pomocnik angielskiego Sunderlandu Sebastian Larsson po zespołowej akcji, z prawej strony pola karnego zagrał piłkę na 4-ty metr, a Ibrahimović w typowym dla siebie stylu, piętką, po raz drugi pokonuje estońskiego golkipera. Tym samym był to jego 50-ty gol zdobyty w kadrze… No właśnie, czy aby na pewno 50. trafienie? Tutaj można się zastanawiać. Ile portali tyle opinii. Według transfermarkt.pl dla szweda był to 49. gol, natomiast według wikipedia.org okrągła 50-ta bramka. Czy jest sens się o to spierać? Myślę, że nie, bowiem Ibra strzeli jeszcze kilkanaście goli dla Szwecji i to, czy zrobi to teraz, czy za parę dni, nie będzie miało najmniejszego znaczenia.

I jeszcze tak szybko o meczu. Ogólnie było to wyrównane spotkanie. Obie ekipy mogły ze spokojem zdobyć jeszcze parę bramek, z tym że gospodarzom nie pozwalał na to dobrze dysponowany w dzisiejszym dniu Pareiko, natomiast gościom nie pozwalał rozregulowany celownik. Ani Henri Anier, ani Sergei Zenjov, ani też wypożyczony z Legii Warszawa do Motherwell Henrik Ojamaa nie potrafili wstrzelić się w ten biały prostokąt dając Kristofferowi Nordfeldtowi 1,5 godziny wytchnienia.

Tak jak już wspomniałem, obie ekipy w poniedziałek zagrają mecze eliminacyjne do Mistrzostw Europy 2016, które odbędą się we Francji. O godzinie 20:45 Szwecja zagra z Austrią i dokładnie o tej samej porze ekipa Magnusa Pehrssona podejmie u siebie Słowenię.

Szwecja 2:0 (2:0) Estonia

3′ – Zlatan Ibrahimović
23′ – Zlatan Ibrahimović

Szwecja: Nordfeldt – Bengtsson, Granqvist, Antonsson, Olsson M. (76′ Johansson) – Larsson, Kallstrom (64′ Durmaz), Ekdal (46′ Toivonen) – Bahoui (64′ Zengin), Ibrahimović (64′ Hysen), Forsberg (46′ Hrgota)

Estonia: Pareiko – Kallaste, Klavan, Morozov, Teniste (46′ Jaager) – Mets, Antonov (90′ Artjunin), Vunk (64′ Purje), Lindpere (74′ Saag), Zenjov (64′ Kams) – Anier (46′ Ojamaa)

Sędzia: Kristinn Jakobsson (Islandia)
Widzów: 15 421

About Bartosz Kijeski