Rozpoczynamy II rundę Play-off w siatkarskiej Lidze Mistrzów. Transmisje w Polsacie Sport Extra i Polsacie Sport News

Siatkarska Liga Mistrzów gra dalej już bez polskich drużyn. W walce o Final Four pozostali przedstawiciele Rosji, Włoch i Niemiec. Zaczynamy decydującą fazę walki o bilety do Rzymu.

Zenit Kazań z całą pewnością jest faworytem numer 1 do końcowego triumfu w tegorocznych rozgrywkach Ligi Mistrzów. Mistrzowie Rosji i obrońcy tytułu wygrali wszystkie osiem dotychczasowych spotkań, przegrywając w nich tylko jednego seta! W zespole Zenitu ciężko wskazać jakikolwiek słaby punkt. Czy uda się go znaleźć siatkarzom Belogorie Belgorod? Drugi z rosyjskich przedstawicieli na tym etapie rozgrywek musiał przebijać się od eliminacji. Jako jedyny zespół na tym etapie ma za sobą już 10 spotkań. Wydaje się, że z każdym kolejnym meczem Belogorie spisuje się coraz lepiej. Najdobitniej przekonała się o tym ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Stawkę klubów z Rosji uzupełnia wicemistrz tego kraju – Dinamo Moskwa, które uda się na mecz do Berlin z Recycling Volleys. Na faworyta w tej parze zdecydowanie wyrasta Dinamo, które 2-krotnie po 3:0 pokonało Arkas Izmir w poprzedniej rundzie. Zdecydowanie więcej problemów mieli Niemcy, którzy najpierw przegrali w Turcji z Istambul BBSK, a przed własną publicznością dopiero w „złotym secie” wywalczyli awans. Ostatnia para 1/3 finału wydaje się najbardziej wyrównana. Dojdzie w niej do rywalizacji Mistrza z Wicemistrzem Włoch. Azimut Modena i Cucine Lube Civitanova wyeliminowali dwóch polskich przedstawicieli, kolejno Asseco Resovię Rzeszów i Skrę Bełchatów. Zdecydowanie więcej problemów z przebrnięciem polskiej drużyny mieli siatkarze z Modeny, którzy najpierw wymęczyli zwycięstwo 3:2 na Podpromiu, a przed własną publicznością wygrali 3:1, przypieczętowując awans. Z kolei Cucine potrzebowało tylko sześciu partii do zaklepania miejsca w następnej fazie. Wygrana 3:1 w Łodzi oraz dwie pierwsze partie rewanżu wystarczyły do awansu. Mecz w Civitanova Marche padł łupem Skry, ale Włosi po drugim secie wprowadzili na boisko rezerwowych. Dopiero wówczas Bełchatowianie byli w stanie nawiązać walkę z rywalami.