Wspaniałe Japonki, 34 punkty Belgijek – podsumowanie 3. dnia World Grand Prix kobiet.

Trzeci dzień WGP miał jednoznacznie określić zespoły, które będą liczyły się w walce o najwyższe cele. I wydaje się, że na placu boju pozostały już tylko Brazylijki i Japonki. Te pierwsze w niecałą godzinę uporały się z Belgijkami wygrywając 3-0, […]

Trzeci dzień WGP miał jednoznacznie określić zespoły, które będą liczyły się w walce o najwyższe cele. I wydaje się, że na placu boju pozostały już tylko Brazylijki i Japonki. Te pierwsze w niecałą godzinę uporały się z Belgijkami wygrywając 3-0, a drugie kolejny raz pokazały zaskakująco dobry volleyball wygrywając gładko z Chinkami 3-0. Rosjanki, choć zdołały pokonać Turczynki, to straciły jeden punkt, który praktycznie skreśla ich z walki o wygranie tegorocznego turnieju. Rosja – Turcja 3-2.

Emocje o 5.30
Na sam początek dnia w Tokio na parkiet wyszły reprezentacje Rosji i Turcji. Po kompromitacji w meczu z gospodyniami turnieju reprezentantki kraju leżącego nad Bosforem chciały się za wszelką cenę zrehabilitować. Z kolei nasze sąsiadki musiały wygrać za trzy punkty, żeby zachować jeszcze realne szanse na zwycięstwo w tym turnieju. 
W mecz lepiej weszły Rosjanki, które wyszły na prowadzenie 6-2. Po pierwszej przerwie technicznej set się bardziej wyrównał. Turczynki zaczęły grać o wiele lepiej i doprowadziły do emocjonującej końcówki, gdzie minimalnie lepsze okazały zawodniczki Sbornej. Drugi set to wyraźnie lepsza gra podrażnionych Turczynek, które nie dały możliwości rozwinięcia skrzydeł swoim rywalkom. Prowadziły 16-13 na drugiej przerwie technicznej i wtedy do gry wróciły Rosjanki, głównie za pomocą Natalii Gonczarowej, która wzięła ciężar gry na siebie. Seria punktowa tej zawodniczki dała zwycięstwo jej drużynie i na tablicy wyników widniał wynik 2-0. Kolejny set to popis wicemistrzyń Europy z 2005, które rozniosły nieistniejącą reprezentację Rosji, dając ugrać rywalkom tylko 13 punktów. Świetne spotkanie rozgrywała Gozde Sonsirma, co tylko spotęgowało optymizm drużyn tureckiej przed czwartą partią. Starcie to było chyba najbardziej emocjonujące w tym spotkaniu. Żadna z drużyn nie mogła wywalczyć sobie większego zapasu punktowego, co musiało doprowadzić do ciekawej końcówki. W niej, Rosjanki aż czterokrotnie obroniły piłki setowe, ale ostatecznie przegrały poprzez zablokowany atak Tatiany Koszelewej.  Tie brak rozpoczął się od kapitalnej gry Turczynek, które wyszły na prowadzenie 6-2. Szybko jednak Sborna te straty odrobiła doprowadzając do remisu 8-8. Przy stanie 12:10 sporo kontrowersji wzbudził challenge ataku Sonsirmy, a całą sytuację zinterpretowano na korzyść Rosjanek, które później doprowadziły całe spotkanie do końca.

Pogrom Belgijek
O drugim meczu nie ma co wiele pisać. Na pewno będą chciały o nim jak najszybciej zapomnieć podopieczne Gerta van de Breoeka, które na przestrzeni trzech setów ugrały zawstydzającą liczbę punktów – 34. Brazylijki od samego początku do samego końca kontrolowały spotkanie, wygrywając poszczególne sety do 10, 12 i 12 i zostając w grze o zwycięstwo World Grand Prix.

Niesamowite Japonki
Szalony jest ten turniej dla gospodyń World Grand Prix. Ekipa, która stawiana była w roli outsidera turnieju (nie licząc Belgii) gra fantastyczne zawody na każdej siatkarskiej płaszczyźnie pokonując kolejne ekipy, teoretycznie dużo mocniejsze od siebie. Tym razem padło na Chinki, zespół o wielkim potencjale, który jednak nie został do tej pory odpowiednio wykorzystany. To spotkanie zapowiadało się jako ostateczna weryfikacja Japonek, bo mierzyły się z ekipą o podobnym stylu do nich. Test ten zdały na szóstkę. Pierwszy i drugi set to bardzo szybko objęte wysokie prowadzenie przez gospodynie, którego nie oddały już do końca. Taki obrót sprawy to przede wszystkim zasługa znakomitej gry w defensywie Saori Kimury i jej koleżanek. Podopieczne Lang Ping nawet na moment nie stanowiły dla nich zagrożenia, będąc jedynie tłem dla popisów gospodyń. Trzeci set to znów dobry początek Japonek, jednak tym razem w połowie seta Chinki doszły rywalki, a nawet, po raz pierwszy w meczu, wyszły na prowadzenie. Nie trwało to długo. Japonki wróciły do swoje gry, doprowadzając trzeciego seta do szczęśliwego końca.

Turcja – Rosja 2:3 
(22:25, 24:26, 25:13, 27:25, 12:15)

Składy zespołów: 
Turcja: Sonsirma (29), Akman (17), Toksoy (12), Aydemir (2), Ozsoy (9), Ismailoglu (7), Karadayi (libero) oraz Onal (10), Takatlioglu, Cansu i Karakoyun
Rosja: Szczerban (9), Starcewa (1), Fetisowa (6), Koszelewa (26), Podskalnaja (7), Malyk (16), Malowa (libero) oraz Bawykina (2), Zariazko (1), Pasynkowa, Gonczarowa (8) i Kosianenko (2)

Brazylia – Belgia 3:0
(25:10, 25:12, 25:12)


Składy zespołów: 
Brazylia: Fabiana Claudino (6), Dani Lins (2), Thaisa (13), Jaqueline (9), Sheilla (6), Fernanda Garay (7), Camila Brait (libero) oraz Leia (libero), Adenizia (5), Gabi Braga (1), Tandara (4), Monique Pavao i Fabiola
Belgia: Dirickx (2), Heyrman (4), Leys (3), Aelbrecht (2), van Hecke (9), Rousseaux (5), Curtois (libero) oraz Bland (3), Coolman, Gillis i Van de Vijver

Chiny – Japonia 0:3 
(21:25, 17:25, 21:25)

Składy zespołów:

Chiny: Yang Z. (4), Yang J. (9), Zeng (16), Liu (7), Li (4), Wang N., Shan (libero) oraz Yuan (1), Vang (1), Shen (1) i Weng H. (2)
Japonia: Nagaoka (16), Kimura (16), Ishii (11), Shinabe (7), Ono (6), Miyashita (2), Sano (libero) oraz Uchiseto, Ishida (2) i Takada (1)


Co przed nami?
W sobotę odbędzie się ostatni dzień turnieju, w którym możemy poznać już zwyciężczynie turnieju. Jeśli Japonki pokonają Belgijki, co wydaje się formalnością, a Rosjanki Brazylijki, to gospodynie turnieju wygrają World Grand Prix 2014. Ostatnim meczem, który zostanie rozegrany jest starcie Turczynek z Chinkami. 

About 0a60d0xx